Obraz artykułu Rządy X. Marauders

Rządy X. Marauders

74%

Nazwa "Marauders" mutantom Marvela dotąd nie kojarzyła się dobrze - stali za nią bezwzględni zabójcy odpowiedzialni za jedną z najbardziej szokujących historii w ich dziejach, wydaną w 1986 roku "Masakrę Mutantów". Za czasów "Rządów X" nabrała jednak nowego znaczenia - teraz ma nieść nadzieję.

Nadzieję dla tych mutantów, którzy zamieszkują miejsca nieuznające samostanowienia mutanckiego narodu zamieszkującego Krakoę, bo drużyna, na czele której stanęła Kitty Pryde (czy też Kate Pryde - wreszcie pozwolono jej dorosnąć, o czym przypomina za każdym razem, kiedy ktoś zwraca się do niej za pomocą zdrobnienia) ma za zadanie odszukiwać swoich i sprowadzać do nowej ojczyzny.

 

Gerry Duggan (wieloletni scenarzysta "Deadpoola") podszedł do tak wyznaczonego zadania powierzonej mu drużyny dwojako - z jednej strony są pirackie przygody, a Pryde wygląda jak koleżanka po fachu Jacka Sparrowa, z drugiej na równie ważną członkinię załogi wyrosła Emma Frost, które korzystając z ważnych funkcji pełnionych w Kompani Handlowej Hellfire i Cichej Radzie sprawującej władzę na Krakoi, prowadzi szeroko zakrojone rozgrywki polityczne. Jedno z drugim nie przenika się najlepiej. Często można odnieść wrażenie, że czyta się dwa komiksy jednocześnie z wyrwą pośrodku, gdzie trzeba zrobić sobie przerwę na przeczytanie crossoverowego "Hellfire Gala", by orientować się w przyczynach dalszych wydarzeń. Na szczęście są to jednak dwa na tyle interesujące komiksy, że brak płynności i drobne wyboje nie zniechęcają do kontynuowania lektury.

Główny wątek może wzbudzić sentymentalne poruszenie u osób, które pamiętają pierwsze zeszyty "X-Men" wydawane przez TM-Semic w Polsce na początku lat 90., bo Kate Pryde, Emma Frost i Sebastian Shaw pełnili w nich pierwszoplanowe role. Po tych wszystkich latach ostatni z nich wreszcie doczekał wyrównania rachunków za dekady gnębienia, znęcania się i wykorzystywania kobiet w swoim otoczeniu - satysfakcjonujący finał, na który chyba już nikt nie liczył. Bezpardonowa zemsta w stylu tarantinowskiego "Death Proof" nie jest jednak celem czy motywacją głównych bohaterek, a jedynie środkiem do osiągnięcia ważniejszych celów, a sam Sebastian pozostaje niezbędnym elementem w tej układance. Im dalej, tym wyraźniejsze się staje, że to relacja jego z Emmą - z jednej strony naznaczona żywą niechęcią, z drugiej szacunkiem - ma największe nasycenie emocjonalne w całym tomie.

 

Główne zadanie Marauders obejmuje z kolei między innymi wyzwolenie mutantki Lash wykorzystywanej na indyjskim cmentarzysku statków do ich utylizacji, rozwiązanie problemu z niedoborem produkowanych przez mutantów leków, co doprowadza do otwartego konfliktu w Irlandii czy starcie z nienawidzącą mutantów organizacją Homines Verendi, która wciela się w doskonale znanego każdemu, kto mieszka w dużym mieście patodewelopera forsującego agresywną przebudowę miasta dla zmaksymalizowania zarobków. Scen bezpośrednich potyczek jest niewiele. Wszyscy czterej rysownicy stawiają raczej na kadry z pojedynczymi ciosami, a nie płynność i złożone choreografie, co nie może być jednak mankamentem, skoro fabułę skoncentrowano na treści, a nie akcji. Jeżeli już, to można zarzucić im kurczowe trzymanie się współczesnego kanonu graficznego komiksów superbohaterskich. Podejścia do swojego fachu pod względem projektów postaci i kadrowania tak bezpiecznego, że nie ma właściwie na czym zawiesić oka, ale niczym też nie odrzucającego czy odstraszającego. To po prostu wizualna reprezentacja tekstu, całkowicie rzemieślnicza, pozbawiona zapędów artystycznych.

 

Siłą "Marauders" jest scenariusz, choć on sam nie jest wolny od słabości. Największa to zepchnięcie niemal całej reszty członków drużyny na tak odległy plan, że stają się jedynie pozbawionymi tożsamości narzędziami w rękach liderek. Koncept X-Men, ale piratów - czy nawet bardziej kaprów, bo przecież funkcjonujących legalnie i we współpracy z władzami Krakoi - pozostaje jednak na tyle interesujący, że nie trzeba wiele wysiłku, by dać się porwać w wir przygody. Łajbą rzuca na prawo i lewo, niekiedy wydaje się, że osiada na mieliźnie, a jednak Duggan nie puszcza steru i dopływa do udanego finału tej krótkiej serii.


Rządy X. Marauders

Tytuł oryginalny: Reign of X: Marauders

Polska, 2024

Egmont Polska

Scenariusz: Chip Zdarsky

Rysunki: Stefano Caselli, Matteo Lolli, Ivan Fiorelli i Phil Noto



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce