Obraz artykułu Czarny Młot, tom 8. Koniec

Czarny Młot, tom 8. Koniec

70%

Po ośmiu latach od polskiej premiery pierwszego tomu, seria „Czarny Młot” dobiegła właśnie końca... A może wcale nie? Nawet gdyby przymknąć oko na wyraźnie uchyloną furtkę do kontynuacji w finale, po superbohaterach i tak zawsze można się spodziewać cudownego zmartwychwstania.

Do uniwersum Jeffa Lemire'a pasowałoby to zresztą jak ulał, bo jawnie nawiązuje do utartych schematów powielanych od dekad zarówno przez Marvela, jak i DC. Stanowiących swoisty superbohaterski topos. Nie byłoby więc niczego dziwnego w tym, gdyby również ci stosunkowo młodzi superbohaterowie zostali skazani na wieczną tułaczkę po stronach komiksów i biografie, których nigdy nie da się domknąć.

 

Najciekawsze jest w tym jednak być może to, że nie da się wyczuć, czy te jawne i oczywiste nawiązania noszą znamiona pastiszu albo karykatury, czy raczej hołdu. Nie ma wątpliwości co do tego, że kiedy na przykład napotykamy radziecką wersję herosa uchodzącego wcześniej za wzorowego Amerykanina, to inspiracją musiał być Czerwony Syn. Podobnie Parlament Weirdów, czyli różnych wcieleń postaci o wyjątkowo gibkim umyśle – to musi być odniesienie do marvelowej Rady Reedów. Jest w tej mimikrze tak uderzająca oczywistość, że wydaje się to zabawne, a z drugiej strony w scenariuszu nie czuć dystansowania się od gatunku. Autorowi nie drga nerwowo powieka od puszczania oka do czytelników. Wygląda to bardziej tak, jakby Lemire udawał, że żyje w latach 60. i jest w trzecim obozie robiącym użytek z tych samych pomysłów. Jak w przypadkach odpowiadających sobie Thanosowi i Darkseidowi, Green Arrowowi i Hawkeye'owi czy Doctorowi Strange'owi i Doctorowi Fate'owi.

Ciekawie wypadają w tym kontekście rysunki Malachi'ego Warda, którym bliżej do obyczajówek spod znaku Daniela Clowesa albo Alison Bechdel, z tymi krągłościami i przejrzystymi kadrami, niż do często ostro zarysowanych, dynamicznych rysunków charakterystycznych dla tytułów, które od strony treści stanowią główną inspirację dla „Czarnego Młota”. Mają podwójną naturę, bo nawet kiedy ukazują sceny walk, emanuje od nich osobliwa łagodność. Zbliżony efekt uzyskał na przykład Andrew MacLean w „Head Lopperze”, który odświeżył klisze gatunku fantasy. Obydwaj znaleźli dzięki temu idealną równowagę – przywrócili pomysły, z których wciąż da się wycisnąć coś świeżego, ale porzucili nijaką oprawę wizualną typowego współczesnego komiksu, która chyba każdemu już się przejadła.

 

Fabuła jest prosta jak finał niemal każdej superbohaterskiej historii – świat czeka zguba, tylko wąskie grono śmiałków może ją powstrzymać, ale będzie to wymagało poświęceń. Jedyna szansa ludzkości to Lucy Weber, ta wersja Czarnego Młota, która w ogóle nie ma ochoty walczyć i ucieka do jedynej bezpiecznej alternatywnej rzeczywistości – naszej. Tutaj to wszystko jest przecież tylko komiksem, nie istnieją supermoce, nie ma mieszkających między nami kosmitów i nie ma największego zagrożenia, Antyboga. Jak to się wszystko potoczy, nie trudno przewidzieć. W końcu fundament stanowi dobrze znany schemat. Tempo i umiejętne stopniowanie napięcia sprawiają jednak, że odhaczanie kolejnych obowiązkowych punktów planu ramowego nie jest ani nudne, ani wyzute z emocji. Recykling, ale podany tak, że zaciekawia świeżością.

Na koniec drobny spoiler – już wiadomo, że tytułowy „koniec” jest finałem typowo superbohaterskim, czyli co najwyżej krótką przerwą. W listopadzie zeszłego roku Dark Horse Comics wydało miniserię „Black Hammer: Spiral City”, wiadomo też, że własny tytuł otrzyma Madame Dragonfly, w planach jest kontynuacja „Ery Kwantowej” i być może tytuł poświęcony Golden Gail. Rozstanie z „Czarnym Młotem” nie potrwa więc długo.


Czarny Młot, tom 8: Koniec

Tytuł oryginalny: Black Hammer vol. 8: The End

Polska, 2025

Egmont Polska

Scenariusz: Jeff Lemire

Rysunki: Malachi Ward



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2025 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce