Zdarsky'emu szło dotąd znakomicie – Daredevil w jego wersji jawił się jako utrapiony obrońca Hell's Kitchen, który toczy nie tylko widowiskowe pojedynki na ulicach, ale również osobiste, natury moralnej, we własnej głowie. Pod koniec poprzedniego tomu cała ta konstrukcja zaczęła się jednak trząść się w posadach.
Przechodzący kryzys wiary Matt Murdock przypominał dotąd ojca Damiena Karrasa z „Egzorcysty” – człowieka wciąż wypełniającego swoją misję, ale bez dawnej determinacji i przekonania, co do słuszności wyboru życiowej drogi. Metafora bohatera gotowego do poświęceń za cudze grzechy tym razem wkroczyła jednak w rewiry dosłowności, a stawianie znaku równości pomiędzy Daredevilem a Jezusem wydaje się dość karkołomne. Sztuczne pompowanie dramatyzmu błyskawicznie da się wyczuć.
.jpg)
Kolejny problem napoczęty w tomie drugim to koncepcja wyroku więzienia nie dla Matta Murdocka, tylko dla Daredevila, który czas w celi może odsiedzieć w masce, bez obaw, że jego tożsamość zostanie ujawniona. Łatwiej uwierzyć w grasującego po ulicach Nowego Jorku złoczyńcę, którego „mocą” są ekstremalnie długie szczudła, niż w to, że któryś ze współwięźniów – zmotywowany w dodatku obietnicami wrogo nastawionego naczelnika mamra – nie zerwałby chusty z twarzy znienawidzonego obrońcy prawa. Murdock poddając się, niby chce pokazać równość superbohaterów w obliczu prawa, ale przecież na podobną łaskawość i prywatność nie mogą liczyć zamaskowani wrogowie, z którymi od lat toczy boje. Zdarsky poniekąd zdaje sobie z tego sprawę, bo raz po raz ktoś wytyka jego bohaterowi hipokryzję, ale wygląda to bardziej na manewr wyprzedzający krytykę scenariusza niż na realną próbę zmierzenia się z problemem.
Jakby tego wszystkiego było mało, trzeci tom zahacza o większe wydarzenie w świecie Marvel Fresh – crossover „Król w czerni”, który w Polsce ukazał się w październiku 2023 roku. Można było już zapomnieć o planie podboju Ziemi przez Knulla, a jednak zostajemy odesłani w przeszłość i raz jeszcze obserwujemy plagę symbiontów. Połapać się w tym nie jest trudno, wszystko sprowadza się do scen akcji, szkoda natomiast wyrwania z dotychczasowej, kameralnej atmosfery. Siłą serii Zdarsky'ego było przypomnienie, że Daredevil sprawdza się najlepiej jako heros zwykłych ludzi walczący o ich zwykłe sprawy. Kiedy ratuje świat przed najazdem kosmitów, jego tożsamość zaczyna niknąć.
.jpg)
Jak zebrać to wszystko do kupy, zostaje bardzo rozdrobniona, chaotyczna historia bez ściśle określonego kierunku. Często wciąż rozrywkowa – na przykład kiedy otruty Matt walczy ze zgrają rozwścieczonych więźniów albo kiedy Elektra w stroju Daredevila staje w szranki z Bullseyem – ale kiedy pada więcej ciosów niż słów, akurat w tym przypadku można mówić o kroku wstecz. A może to po prostu krok w kierunku tego, co po tej serii ma nastąpić?
Zdarsky rozstaje się z tytułem, ale nie z postaciami. W „Diabelskich rządach” pokaże ciąg dalszy skupiony na gniewie Wilsona Fiska, któremu nie wystarcza już walka z swoim nemezis, bierze się za kolejnych herosów – Kapitana Amerykę, Spider-Mana czy Fantastyczną Czwórkę, a do tego wspiera go drużyna Thunderbolts w składzie z między innymi Electro, Rhino, U.S. Agentem i Doktorem Octopusem. Będzie to crossover nastawiony przede wszystkim na akcję – jak niemal wszystkie z nich – więc może stąd wzięła się zmiana tonu na koniec „Daredevila”.
Daredevil
Polska, 2025
Egmont Polska
Scenariusz: Chip Zdarsky
Rysunki: Marco Checchetto, Mike Hawthorne, Stefano Landini
.jpg)