Obraz artykułu Batman Arkham: Pingwin

Batman Arkham: Pingwin

68%

Pingwin ma w ostatnim czasie swoje pięć minut, głównie za sprawą serialu z Colinem Farrellem, więc nic dziwnego, że pojawił się kolejny tom poświęcony tej postaci. Niedawno mogliśmy zobaczyć jego nowe, fascynujące oblicze w dwutomowej serii Toma Kinga, teraz przyszła pora na przekrojowe spojrzenie na blisko osiem i pół dekady istnienia jednego z arcywrogów Batmana.

Przygody Mrocznego Rycerza z lat 40. ubiegłego stulecia czyta się z trudem. Nie przeszkadza ich kreskówkowy charakter i niewinność (czy wręcz infantylność), ale ilość niepotrzebnych dymków opisujących to, co dzieje się w kadrach potrafi przytłoczyć i wywołać wrażenie, że scenarzystom brakowało wiary w inteligencję czytelników. Trzeba przy tym pamiętać jednak, że w tamtym okresie komiksy skierowane były wyłącznie dla najmłodszych i nikt o dorosłych odbiorcach nie myślał.

 

Jako osoba, która kilka lat temu próbowała zmierzyć się z pierwszymi zeszytami z Batmanem w roli głównej i nie podołała temu zadaniu, jestem święcie przekonany, że archaiczność tamtych tytułów sprawiłaby młodszym czytelnikom nie mniejszy problem niż próby przebrnięcia przez trylogię Sienkiewicza. Jako wgląd w odległą przeszłość, rozdział „Batman zostaje genialnie wrobiony w przestępstwo!!!” (nawet tytuł sugeruje lekki ton) okazuje się jednak ciekawym doświadczeniem. Przypomina, jak intensywną ewolucję przeszły te postacie i jak odmienną pełnią dzisiaj funkcję w popkulturze.

Kolejny przystanek od pierwszego odległy jest o dwadzieścia trzy lata, ale zmieniło się niewiele. Batman i Robin latają śmigłoperzami, które wyglądają jeszcze gorzej niż się nazywają i stanowią najlepszą wizytówkę tej epoki w komiksach DC. Jeżeli dodać jeszcze, że Pingwin w pewnym momencie steruje pomnikiem chińskiego smoka z nietoperzowymi skrzydłami i ognistym oddechem, a w innym Batman myli go z balonem z ołowianymi butami, to nie trudno sobie wyobrazić, z jakiego rodzaju urokliwym kiczem mamy tutaj do czynienia.

Dopiero po przeskoku o kolejne dwadzieścia lat naprzód, do roku 1984, zmiana w sposobie prowadzenia narracji i w tonie jest wyraźna. Za scenariusz „Fragmentów Pingwina” odpowiada Doug Moench, więc inaczej być nie mogło – to jeden z najważniejszych autorów w historii Batmana, współtwórca między innymi kultowego „Knightfall”. Dla wielu czytelników w Polsce jego twórczość jest tą wzorcową, bo napisał liczne zeszyty wydawane u nas w latach 90. przez TM-Semic. Nie jest to może szczególnie pochłaniająca historia, niemniej z perspektywy przemian bohatera tomu istotna. Pokazuje go jako zakompleksionego megalomana, który ma się za lepszego od Jokera i innych złoczyńców, wychodzącego z założenia, że nie jest traktowany z należytym szacunkiem tylko ze względu na wygląd. Moench wraca jeszcze raz kilka rozdziałów później, w duecie z Kellym Jonesem, czyli tym ostatnim, który tworzył „Batmana” publikowanego nad Wisłą przez TM-Semic. Wciąż jest w formie, ale upiorne rysunki Jonesa i celowo zaburzona, w niekonsekwentny sposób, anatomia postaci pochłania całą uwagę.

 

W nostalgicznym okresie jesteśmy jeszcze w dwóch rozdziałach. W dwuczęściowym „Śniegu i lodzie” Alana Granta i Norma Breyfogle'a (kolejnej wybitnej pary, również współodpowiedzialnej za „Knightfall”), a także w „Triumfie Pingwina” Johna Ostrandera (znanego z „Ziemi niczyjej” i mnóstwa komiksów spod szyldu „Star Wars”) i Joe Statona (rysował przez jakiś czas „Zieloną Latarnię”, ale znany jest głównie z komiksów „Scooby'ego-Doo”). Na tym etapie, w drugiej połowie tomu, można zachodzić w głowę, według jakiego klucza dokonano selekcji tytułów. Dlaczego nie ma na przykład świetnego „Cracks” opublikowanego w „Showcase '94”, którego akcja niemal w całości rozgrywa się w pokoju przesłuchań, gdzie Gordon próbuje wyciągnąć od Pingwina informację o miejscu uwięzienia Batmana? Albo historii Marva Wolfmana z zeszytów 448-450 oryginalnej serii? Zdaje się, że celowo pominięte niektóre bardziej oryginalne i nietypowe po to, by pokazać właśnie esencję Pingwina. Jego najmocniej zakorzenione i znane oblicze.

W „Triumfie Pingwina” uwagę na pewno przykuje też kadr z gazetą głoszącą: Pingwin zrywa ze złem. Genialny przestępca wyrzeka się zbrodni! Zamierza działać w biznesie i komentarz Robina: Donald Trump pewnie drży ze strachu wraz z odpowiedzią Batman: Jeżeli nie, to powinien. Warto przypomnieć, że to rok 1992 – Trump nie był jeszcze prezydentem, tylko agresywnie działającym przedsiębiorcą, który właśnie doprowadził do bankructwa słynny Plaza Hotel (choć jeszcze w tym samym roku użyczył go na potrzeby zdjęć do „Kevina samego w Nowym Jorku”, gdzie gościnnie zresztą wystąpił). Nie ma tutaj więc nawiązania do obecnej sytuacji politycznej, ale trudno nie odnieść wrażenia, że przy wszystkim, czego Pingwin dopuszcza się w tym rozdziale zamiast za kraty, mógłby trafić do Białego Domu...

Końcówka to dwie historie z XXI wieku. Najmniej interesująca w całym tomie „Noc Pingwina” i świetne „Kto się śmieje ostatni!” Jasona Aarona, gdzie podjęty zostaje temat często w biografii Pingwina powracający – gdyby tylko ktoś go zaakceptował takim, jakim jest i otoczył miłością, być może nigdy nie zszedłby na drogę przestępstwa.

„Batman Arkham: Pingwin” nie jest zbiorem najlepszych historii z udziałem Pingwina, ale najbardziej reprezentatywnym. Dokładnie pokazuje, kim ta postać była na początku i w jakim kierunku ewoluowała. Kto zainteresował się nią po przeczytaniu ostatniej serii Toma Kinga albo po obejrzeniu serialu HBO i chciałby dowiedzieć się więcej, lepszej pozycji nie znajdzie.


Batman Arkham: Pingwin

Polska, 2025

Egmont Polska

Scenariusz: Bill Finger, Alan Grant, Doug Moench, Jason Aaron, Paul Dini, John Ostrander

Rysunki: Bob Kane, Norm Breyfogle, Kelley Jones, Don Kramer, Don Newton, Joe Staton, Sheldon Moldoff



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2025 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce