Obraz artykułu Superman: Syn Kal-Ela, tom 3. Bitwa o Gamorrę

Superman: Syn Kal-Ela, tom 3. Bitwa o Gamorrę

50%

Po pierwszym tomie "Syna Kal-Ela" wszelkie wątpliwości co do tego, czy Jonathan Kent jest godnym następcą Clarka zostały rozwiane, ale kolejnym dwóm doskwiera brak odwagi w poruszaniu ważnych tematów społecznych bez powielania frazesów, mimo że to na nich bazuje cały scenariusz.

Tom Taylor ponownie zaczął od zirytowania fanów i fanek pełniącego tutaj drugoplanową rolę Batmana. Mroczny Rycerz z Gotham raz jeszcze wpada w biały dzień do domku na farmie, by przeprowadzić pedagogiczne warsztaty z młodym Jonathanem i chociaż kompetencji nie sposób mu odmówić - wychował w końcu kilku Robinów - kiedy staje w swoim ponurym stroju na ganku i sam odbiera lekcję życia od Kenta seniora, sprawia wrażenie tak bezradnego i słabego, że aż chciałoby się przesłać jego lokalizację Jokerowi, by oszczędził mu wstydu.

 

Batmana można jednak usprawiedliwić, nie on gra tutaj pierwsze skrzypce, ale młodocianemu Supermanowi wyrządzono krzywdę, sprowadzając jego cele i misję do urzeczywistniania kilku nawołujących do zmian nagłówków albo tweetów popularnych aktywistów. Jego walka o ochronę środowiska, media wolne od korporacyjnych wpływów, walka przeciwko dyktatorom, wyzyskowi imigrantów, a nawet jego romantyczna relacja z innym chłopakiem przybrały w scenariuszu Taylora formę tokenów. Każdy z tych od kilku lat stale obecnych we wszystkich debatach społecznych tematów jest istotny i wart poruszania również w medium komiksowym - nie jest to zresztą żadną nowością, na przykład "Uncanny X-Men" właściwie od początku, a zwłaszcza od lat 80., jest tytułem politycznym o dokładnie określonej linii poglądowej - ale fabuła nigdy nie powinna zostać zdegradowana na pozycję pretekstu. Nie powinna być naszpikowana morałami i banałem.

Być może Taylor po prostu nie wie, jak przekuć autentyczne zainteresowanie słuszną sprawą i szczery entuzjazm na interesującą historię, nie wykluczone jednak, że przemawiają przez niego także koniunkturalizm oraz usilne dążenie do odpowiedzenia na potrzeby młodszych czytelników. Bez dwóch zdań postać Jonathana Kenta - nie Superboya, tylko nowego Supermana - została właśnie w tym celu skonstruowana, ale skuteczność forsowania jej będzie najprawdopodobniej podobna do skuteczności reklam z początku tego stulecia, w których koniecznie należało rapować o każdym produkcie, bo starsi panowie z wielkich korporacji byli pewni, ze w ten sposób zwiększą zyski.

 

W drugim tomie równowagę od czasu do czasu przywracały krótkie, epizodyczne zmagania, tym razem akcja dąży bezpośrednio do finału. Na wątki poboczne nie ma już czasu, a szkoda, bo zły do szpiku kości bogacz-przywódca Henry Bendix - skrzyżowanie Donalda Trumpa z Elonem Muskiem - to niemal karykaturalna postać na miarę Doktora Zło z filmów z Austinem Powerem. Z jednej strony chciałoby się właśnie takiego Supermana więcej - najpotężniejszej istoty na Ziemi walczącej nie z robotami, potworami czy superzłoczyńcami, tylko z tłustymi kotami popełniającymi zbrodnie w białych rękawiczkach za pomocą poleceń i podpisów. Nie ma dzisiaj bardziej realnego niebezpieczeństwa dla ludzkości. Z drugiej chciałoby się też ciekawych, autentycznych, szczerych historii, a nie broszurek z programem politycznym.

Na domiar złego chociaż rysowników w trzecim tomie "Syna Kal-Ela" jest dwóch, trudno ich odróżnić - posługują się tym sterylnym, bezpiecznym, idealnie przeciętnym, niezdradzającym osobowości autora stylem, na jaki w komiksie superbohaterskim można często natrafić. Niespecjalnie jest więc nawet na czym zawiesić oko, co w połączeniu z treścią sprawiającą wrażenie skonstruowanej na bazie artykułu NPR podejmującego próbę zdefiniowania, czym jest Gen Z pozostawia spory niedosyt.

Konflikt z Bendixem dobiegł końca, ale Taylor nie żegna się jeszcze z młodym Supermanem. W kolejnym tomie Jon i Clark ponownie się spotkają (po wydarzeniach z "Rewolucji w Świecie Wojny"), więc nadzieja na odkupienie wciąż się tli, bo na samym początku serii ten ojcowsko-synowski duet dał się poznać jako wyjątkowo zgrany. Obydwa wcielenia obrońcy Metropolis są najciekawsze od lat, potrzebują tylko historii, do których fani mogliby wracać dekadami jak do "Śmierci Supermana", "All-Star Superman" czy "Ostatniego syna Kryptona".

 


Superman: Syn Kal-Ela
Tytuł oryginalny: Superman: Son of Kal-El

Polska, 2024

Egmont Polska

Scenariusz: Tom Taylor, Nicole Maines

Rysunki: Clayton Henry, Cian Tormey



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce