Obraz artykułu Godzilla Minus One. Powrót króla

Godzilla Minus One. Powrót króla

98%

W przyszłym roku Godzilla będzie obchodzić siedemdziesiąte urodziny, ale niewykluczone, że największe życzenie jej twórcy, Ishiro Hondy, już się spełniło - dzięki najnowszemu, trzydziestemu trzeciemu filmowi (jeżeli liczyć animacje Netfliksa), ponownie stała się symbolem, który jednoczy ludzi.

"Godzilla" z 1954 roku powstała jako próba przepracowana wciąż niesłabnącej traumy całego japońskiego społeczeństwa po zrzuceniu bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki, nie tylko jako odzwierciedlenie cierpienia tysięcy osób po utracie całych rodzin, także jako przestroga przed fatalnymi dla środowiska naturalnego skutkami stosowania niebezpiecznej technologii. Z czasem jednak Godzilla przybrała postać po prostu wielkiego potwora siejącego zniszczenie ku uciesze publiczności i została udomowiona przez popkulturę.

 

Nieuczciwe byłoby uznanie, że nic wartego uwagi przez kolejne dekady nie powstało - starcia z Hedorą, Giganem czy przede wszystkim z Mechagodzillą w czysto rozrywkowej formule sprawdziły się rewelacyjnie; "Powrót Godzilli" z 1999 roku przytłaczał mroczną aurą i rozmiarem katastrofy wywołanej przez wielkiego gada; a "Shin Godzilla" sprzed siedmiu lat to jedna z najlepszych odsłon serii, bo chociaż figurki, koszulki i inne akcesoria z twarzą przeciętnego mieszkańca Tokio nie byłyby hitem sprzedażowym, to właśnie on, a nie atomowe monstrum decyduje o stopniu zaangażowania w film o zagładzie zagrażającej ludzkości.

Michaela Myersa w oryginalnym "Halloween" Johna Carpentera można było oglądać na ekranie łącznie przez niespełna dziesięć minut, Freddy'ego Kruegera w pierwszym "Koszmarze z ulicy Wiązów" przez siedem - twórcy horrorów doskonale wiedzą, że potwory są najstraszniejsze wtedy, gdy czujemy ich obecność, kiedy obawiamy się ich ataku, ale on sam nieustannie jest odraczany, co pomnaża napięcie. Najlepsze filmy kaiju opiera się na identycznej zasadzie, a "Minus One" dopracował tę formułę do perfekcji. Skojarzenia z horrorem bywają zresztą bardziej bezpośrednie - znakomita scena z Godzillą ścigającą małą drewnianą łódź i desperacko próbującą wygrać to starcie załogą wygląda jak cytat ze "Szczęk" Spielberga; a pomysł na pokonanie monstrum poprzez uwięzienie go na dnie niejednokrotnie był praktykowany w "Piątku trzynastego".

 

Grozę da się wyczuć w wielu scenach, a każdy atak przypuszczony przez Godzillę wydaje się mieć wagę nie mniejszą od wybuchu bomby atomowej. Wychodząc zresztą poza skojarzenia z horrorem, niespieszne stopniowanie napięcia - wzmocnione idealnie dopasowaną muzyką Naokiego Sato i dynamiką dźwięku o rozpiętości sięgającej od całkowitej ciszy po tak intensywny ryk głośników, że wydają się o jeden decybel od eksplozji - więcej ma wspólnego z "Oppenheimerem" Christophera Nolana, gdzie droga do kulminacji w jedynym ekranowym wybuchu przeradza się w tortury, po jakich ciało widza rozpływa się w fotelu z poczuciem satysfakcjonującej ulgi.

 

Kilkukrotnie powtarzany cykl napięcie-rozluźnienie nie jest celem sam w sobie, to narzędzie służące opowiedzeniu kilku historii naraz. Najważniejszą z nich jest ta, której wagę odczują przede wszystkim Japończycy - dotyczy oczekiwanej przez władze gotowości do poświęcenia życia przez każdego z obywateli nawet za przegraną sprawę i uczynienia z tak sprawowanej władzy niemal religijnej doktryny. Buntującemu się przeciwko niej ze strachu przed śmiercią Shikishimie (Ryûnosuke Kamiki) - kamikaze, czy też tokkōtai, jak są określani w filmie i zazwyczaj w japońskich publikacjach historycznych - grożą nie tyle prawne reperkusje, co społeczny ostracyzm. Nawet jego siostra zamiast cieszyć się, gdy wraca z frontu w jednym kawałku, pogardza nim, bo uciekł od "honorowej śmierci".

Reżyser i scenarzysta Takashi Yamazaki (znany także z wojennego dramatu "Kamikaze" z 2013 roku) najdobitniej wyraża swoje stanowisko tuż przed ostateczną batalią, kiedy były wojskowy do zazdroszczącego mu doświadczeń młodszego kolegi mówi, że powodem do dumy jest niewalczenie na wojnie, a nie branie w niej udziału. Poza dosłownym wymiarem, w japońskim społeczeństwie przeciwstawienie się takim postawom przełożonych ma także charakter codzienny - nie brakuje przecież doniesień o warunkach pracy w wielkich korporacjach, gdzie wiele osób niemalże mieszka, sypia pod własnymi biurkami, a związaną z tym presję nierzadko przypłaca zdrowiem czy życiem.

 

"Minus One" opowiada także o jednoczeniu się ludzi w obliczu zagrożenia na skalę mikro i na skalę makro. Ta druga to oczywiście solidarność w walce z gargantuicznym gadem zagrażającym całej cywilizacji (zadano sobie nawet trud logicznego wytłumaczenia powodów, dla których inne państwa nie angażują się w walkę), pierwszą pokazują losy mężczyzny, kobiety i dziecka, którzy stracili na wojnie wszystkich bliskich i chociaż nie mają ze sobą niczego wspólnego, odnajdują w posklejanej od podstaw rodzinie szansę na odnalezienie sensu życia. Jest tutaj miejsce zarówno na dramat, jak i na oczekiwane przez każdego fana i każdą fankę spektakularne niszczenie jednej z największych metropolii świata, ukazane z rozmachem, który na długo pozostanie w pamięci.

 

Tytuł Króla Potworów niekiedy mógł wydawać się nadawany Godzilli na wyrost, zwłaszcza po jej wojażach po drugiej stronie Pacyfiku, ale "Minus One" udowadnia, że nikomu innemu korona nie może się należeć. Po siedmiu dekadach powstała najlepsza po oryginale odsłona tej długiej serii, która przypomina, że najstraszniejszy jest nie potwór, tylko krzywda, jaką może nam wyrządzić, a to powinno przemówić zarówno do osób zaznajomionych z przeszłością Godzilli, jak i do tych, które nigdy wcześniej nie miały z nią do czynienia.


Godzilla Minus One

Tytuł oryginalny: Gojira Mainasu Wan

Japonia, 2023

Reżyseria: Takashi Yamazaki

Obsada: Ryûnosuke Kamiki, Minami Hamabe, Hidetaka Yoshioka



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce