Obraz artykułu Hulk. Miazgonauta na planecie hulków

Hulk. Miazgonauta na planecie hulków

76%

W ponad sześćdziesięcioletniej historii Hulk miał wiele kiepskich momentów. Walczył ze zmutowanym niemowlakiem-kanibalem, jego zniknięcie doprowadziło do samobójczej śmierci dziewczyny, z którą spotykał się Bruce Banner, a o niby realistycznym wątku cierpiącego na AIDS przyjaciela lepiej zapomnieć. Gdyby wtedy z pomocą przyszedł mu Donny Cates, wszyscy by się radowali, ale – na nieszczęście autora – przyszło mu kontynuować „Nieśmiertelnego Hulka”, prawdopodobnie najlepszą serię tej postaci, jaka kiedykolwiek powstała.

Al Ewing zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko, najpierw zabierając Zielonego Potwora w rewiry kameralnego horroru, później obierając kurs na tak brutalne i dosadne od strony wizualnej gore, że co drugi kadr nadawałby się na okładkę albumu Cannibal Corpse. Nie tylko stworzył historię kompletną, ale też zwrócił swojemu bohaterowi miejsce na szczycie łańcucha pokarmowego Marvela. Nie byłoby zdziwieniem, gdyby chętnych do dopisania ciągu dalszego brakowało, trudno mierzyć się z czymś tak bardzo udanym, ale Cates wystąpił przed szereg i powziął jedyną słuszną decyzję – całkowicie zmienił kurs.

 

Nadawał się do przyjęcia tej trudnej misji idealnie – linia wydawnicza Marvel Fresh okazała się dla niego przełomowa, zwłaszcza za sprawą znakomitej serii „Venom” zwieńczonej „Królem w czerni”, więc miał wystarczająco dużo pewności siebie, by zerwać z bardzo jeszcze świeżą serią Ewinga. Dokonał tego w sposób najbardziej zdecydowany z możliwych – wysyłając Hulka w kosmos. Miejsce, do którego w ostatnim czasie zagląda wielu superbohaterów, a i sam Zielony Olbrzym bywał w nim nie raz, ale w tym przypadku pełniące funkcję przejściową. Mimo wprowadzenia w użycie koszmarnego określenia „miazgonauta”, podrasowany zaawansowaną technologią mutant gamma przemierza przestworza bez toczenia walk z międzygalaktycznymi monstrami i armiami z innych planet. Cates nie postawił na rozmach. Fabułę intensyfikuje dopiero wtedy, gdy jego bohater zaczepia się w jakimś miejscu na dłużej.

Rysunki Ryana Ottleya (znanego przede wszystkim z „Invincible”) i kolory Franka Martina od razu podpowiadają, że tym razem będzie lżej. Nie jest to może aktualizacja do poziomu historyjki dla najmłodszych – od czasu do czasu trafi się „mocniejszy” kadr – ale ton został wyraźnie odmieniony. Najprawdopodobniej nie to wzbudzi jednak najwięcej skrajnych opinii, a decyzja scenarzysty o rozbudowaniu wewnętrznego świata Hulka/Bannera do tak dużych rozmiarów, że całej lekturze towarzyszy wrażenie podobne do jazdy na rowerze bez trzymanki... z zasłoniętymi oczami i niedziałającym hamulcem.
 

Wędrówka przez metafizyczny świat podwojonego głównego bohatera przypomina podróż na pokładzie USS Enterprise ze „Star Treka”. Banner zajmuje miejsce kapitana w wygodnym fotelu, a Hulk trafia do maszynowni, gdzie atakują go wyimaginowani wrogowie o różnych stopniach zagrożenia, co ma na celu kontrolowanie gniewu i dostosowywaniu jego poziomu do walki prawdziwym przeciwnikiem. Introspekcyjna koncepcji pozwala zajrzeć w głąb procesów zachodzących w głowie istoty rozdartej pomiędzy składającymi się na nią skrajnościami i sprawdza się to całkiem nieźle, o ile Cates nie zasiedzi się w kokpicie i nie oddali za bardzo w rewiry surrealizmu (na przykład kiedy wyimaginowany Doc Samson przeprowadza regularne sesje terapeutyczne wewnątrz głowy pacjenta).

 

Dwa główne wątki fabularne tomu opierają się na znanych pomysłach. Pierwszy jest w ostatnim czasie szczególnie wysłużony (i w komiksach, i w filmach Marvela) – dotyczy przenikania się równoległych uniwersów, co pozwala zobaczyć znane w postacie w alternatywnych rolach. Z jednej strony zawsze ciekawie jest snuć fantazje o tym, jak inaczej mogłyby się potoczyć losy znanego od dekad herosa, z drugiej coraz częściej jest to zaledwie proste narzędzie fanserwisowe, za którym stoi niewiele treści. Na szczęście Cates uniknął banału, a świat, w którym eksperyment z bombą gamma powiódł się, w rezultacie czego Banner nie został napromieniowany, ale w zamian wykorzystano jego technologię do masowego zabijania (i tworzenia licznych mutantów gamma), co uczyniło z niego utrapionego naukowca na wzór Roberta Oppenheimera, jest na tyle fascynujący, że chciałoby się zostać w nim na dłużej.

Drugi wątek fabularny wynika z pierwszego – masowo wytworzone „hulki” trafiają na odrębną planetę, gdzie ewoluują i zaczynają tworzyć społeczność oraz własną kulturą. Hulk po przybyciu w to miejsce zostaje namaszczony na nowego przywódcę, co wzbudza silne skojarzenia z „Planet Hulk”, ale tempo jest na tyle zawrotne, że na zawiłą intrygę nie ma miejsca. Znowu pozostaje odrobina niedosytu, a w dodatku dla zachowania chronologii mniej więcej w połowie tomu trzeba zrobić sobie przerwę i sięgnąć po wydany w tym samym czasie „Sztandar wojenny”, gdzie Hulk mierzy się z Thorem.

 

Dla Catesa najważniejsze wydają się nie pojedynki i akcja, a właśnie wewnętrzne stany Bannera/Hulka, dlatego pozwala sobie na ponaglanie wydarzeń i subtelny recykling treści, co równoważy stawianiem zmuszających do refleksji pytań na temat natury swojego bohatera. Czy to Bruce Banner broni świat przed Hulkiem, trzymając go na uwięzi, czy odwrotnie – Hulk broni wszystkich przed geniuszem, którego koszmarne doświadczenia z dzieciństwa mogą doprowadzić do tragedii? Dlaczego ludzie wciąż przebaczają Hulkowi, choć Banner sam sobie przebaczyć nie potrafi? Dlaczego Hulk nie może mieć własnego Hulka, skoro mieli go już niemal wszyscy – od Betty po generała Rossa? Kiedy Cates skupia się na szukaniu odpowiedzi na te dylematy, jego wizja staje się najciekawsza.


Nowy „Hulk” to science-fiction akcji na zadowalającym, angażującym poziomie wzmocnionym oryginalną perspektywą. Nie ma wprawdzie wyjątkowości scenariuszy Ala Ewinga, ale dosięgnąć tak wysokiego poziomu pewnie nie prędko się uda.


Hulk

Tytuł oryginalny: Hulk Vol. 1: Smashtronaut! | Hulk Vol. 2: Hulk Planet

Polska, 2025

Egmont Polska

Scenariusz: Donny Cates, Ryan Ottley

Rysunki: Ryan Ottley



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2025 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce