Dla każdego, kto ma ćwierćwiecze życia za sobą może się to wydawać zabawne, a nawet zacznie z utęsknieniem wspominać tamte umniejszone przez zdobyte doświadczenia problemy, ale kiedy się je przeżywa, groza jest bardzo realna. Przypomina to scenę z "Koszmaru z ulicy Wiązów", w której nieśpiąca od kilku dni Nancy Thompson, niedoszła ofiara Freddy'ego Kruegera, z obrzydzeniem spogląda na swoje oblicze w lustrze i stwierdza, że wygląda jakby miała ze dwadzieścia lat... Jak to dawne obawy potrafią stać się przyszłymi marzeniami.
Najnowszy tom od czwartego odróżnia również to, że akcja rozkręca się niemal natychmiast. Kolejni źli chłopacy Ramony - stojący na drodze do związku wolnego od widm przeszłości - to pochodzący z Japonii bracia bliźniacy, którzy nie zamierzają walczyć za pomocą własnych rąk i nóg, tylko z użyciem coraz to większych i silniejszych robotów. Bryan Lee O'Malley, zgodnie ze swoim zwyczajem, lubi jednak nadać scenom walk nie tylko widowiskowego charakteru, ale również narracyjnego. Tym razem w stopniu skrajnym, bo pojedynki Scotta często schodzą na odległy plan, stają się tłem dla dialogów innych postaci. Nawet kiedy wygrywa, nie ma fanfar i wiwatów - wszyscy zachowują się tak, jakby te zainspirowane grami wideo batalie faktycznie były tylko nimi.
Różnego rodzaju drobne scenki pełnią dodatkową wartość rozrywkową. Wielbiciel komiku nie może nie uśmiechnąć się, kiedy Scott opowiada niespecjalnie zainteresowanej tematem Ramonie o dwieście pięćdziesiątym pierwszym numerze "Uncanny X-Men" z 1989 roku, w którym Wolverine został ukrzyżowany. Komediowe, ale nie wykluczone, że dzisiaj mniej zrozumiałe jest zahipnotyzowanie Scotta przez pierwszy kontakt z telefonem komórkowym i jego prymitywnymi gierkami. Do tego dochodzi niekończący się proces miksowania pierwszych nagrań zespołu Sex Bob-Omb - koszmar znany wprawdzie wąskiej grupie osób, ale na pewno bardzo dla niej realny. Szybko nad tymi wszystkimi momentami zaczyna jednak górować główny wątek tomu - wątpliwości i obawy w związku, który wykroczył poza fazę wczesnej fascynacji, kiedy silne emocje nie pozwalają dostrzec niczego, poza ukochaną osobą.
O'Malley sprawnie stopniuje powoli poszerzający się rozłam pomiędzy Scottem a Ramoną. On zapomina wyjąć naczynia ze zmywarki, ona spędza całe dnie poza domem, on nie zadaje sobie trudu, żeby szczerze opowiedzieć o swojej przeszłości, ona z obojętnością stwierdza, że przecież nie lubi nawet muzyki jego zespołu. Napięcie stale rośnie i nie rozładowuje go nawet kłótnia, a w sprowadzeniu go do roli cliffhangera wzmacniającego zaciekawienie zawartością kolejnego tomu, scenarzysta ucieka się do swojej ulubionej metody przenoszenie kumulacji zdarzeń, które z łatwością można odnaleźć również we własnej biografii do sfery nadnaturalnej.
"Scott Pilgrim" na ogół kojarzy się z zainspirowanymi grami wideo pojedynkami, nawiązaniami do popkultury i garażowym rockiem, ale to także historia napisana z czułością, pełna wzruszeń i na tyle uniwersalna, że każdy może odnaleźć w niej własne doświadczenia. Przedostatni tom pokazuje to dobitnie i wzmacnia apetyt przed wielkim finałem.
Scott Pilgrim
Polska, 2024
Nagle! Comics
Scenariusz: Bryan Lee O'Malley
Rysunki: Bryan Lee O'Malley