Obraz artykułu Monstressa, tom 8. Inferno

Monstressa, tom 8. Inferno

83%

Marjorie Liu osiągnęła mistrzowski poziom w sporządzaniu antyspoilerowych scenariuszy - nawet gdyby ktoś się uparł, że zepsuje drugiej osobie frajdę z samodzielnego poznawania jednego z najciekawszych komiksów fantasy tego stulecia, będzie miał problem, by streścić, o czym "Monstressa" właściwie jest. Zwłaszcza po dotarciu do tomu ósmego.

Fundament fabularny został jasno wytyczony (bez zarysowania stron konfliktu oraz ich dążeń, trudno byłoby utrzymać zainteresowanie czytelniczek i czytelników), ale stopień zniuansowania świata przedstawionego oraz drobiazgowości, z jaką każde miejsce i każda postać są opisywane potrafi przytłoczyć ogromem informacji. Wciąż jednak wiele pozostaje do tego stopnia zawiłą zagadką, że nie sposób samodzielnie powypełniać luki i przewidzieć, dokąd to wszystko zmierza.

 

Tym razem dodatkowym utrudnieniem okazała się całkowita zmiana otoczenia - trafiamy na więzienną planetą (albo do więziennego wymiaru... Możliwe też, że do obydwu naraz), gdzie Maika Półwilk przybrała dziecięcą postać, a poza szczegółami dotyczącymi życia wypędzonych tutaj starych bogów, poznajemy także większy fragment prawdy o jej matce i relacji z prastarym Zinnem. On sam zresztą nie zamieszkuje już ciała Maiki, na które mógł wywierać wpływ - role się odwróciły... To skomplikowane, a w dodatku chociaż poznaliśmy odpowiedzi na kilka od dawno kumulujących się pytań, rezultatem jest jedynie namnożenie ich i dodanie nowych. Trudno w trakcie lektury nie odczuć przegrzania zwojów mózgowych wraz z palącą potrzebą odłożenia na chwilę tomu, by poukładać w głowie wszystko, czego się dowiedzieliśmy, ale Liu nie przekracza granicy, za którą pozostałoby tylko ciśnięcie komiksem o podłogę.

Jest w tym wielka satysfakcja, gdy jeszcze nie wszystkie, ale już niektóre elementy układanki zaczynają do siebie pasować i powoli wyłania się z nich obraz, którego kształty przestają być abstrakcyjne. Kto czytał na przykład "Prosto z piekła" Alana Moore'a albo "Znajdujemy ich, gdy są już martwi" Ala Ewinga, doskonale zna to uczucie, gdy zniechęcenie niezrozumiałymi treściami przytłacza, ale na przód wciąż popycha nas zainwestowany w lekturę czas, którego nie chcemy uznawać za zmarnowany i nagle przez mrok przebija się wąska wiązka światła, stopniowo poszerzająca się aż wreszcie z poczuciem ulgi i zaskoczenia odkrywamy, że to wszystko miało sens, a zaangażowanie nie zostało roztrwonione.

 

Fabuła choć często wydaje się tańczyć w miejscu i mamić wyłącznie efektownymi figurami, pod zawsze imponującymi rysunkami Sany Takedy niepostrzeżenie cały czas posuwa się naprzód. Krajobraz enklawy antropomorficznych, żyjących w tym wrogim miejscu kotów oczarowuje surowym (także pod względem użycia pojedynczych, niemal szkicowych i nierównych linii w tłach) widokiem z pogranicza fantasy i cyberpunka, wzbudzającym silne skojarzenia z miastem Midgar, gdzie zaczyna się rozgrywka w "Final Fantasy VII". W "Monstressie" nie ma obszarów, które nie przytłaczałyby ponurością, ale od tego uderza dodatkowo wrogość, co tworzy tak bardzo intrygujące połączenie, że można się w nie zapatrzeć i nie zauważyć na przykład informacji o przeszłości kotów, zamieszkujących ten świat lub wymiar jeszcze przed bogami i pradawnymi. Autorki niewątpliwie same muszą być kociarami, ich uwielbienie do niepokornych czworonogów daje o sobie znać w każdym tomie, ale dzięki pieczołowitemu przygotowaniu legend, zwyczajów, wierzeń, udało im się również wykreować ciekawą nową rasę w dość skostniałym świecie fantastyki, gdzie wciąż powracają wyłącznie elfy, krasnoludy, orki i im podobne.

 

Ogromna ilość koniecznego do przyswojenia tekstu nie pozwala przemykać przez kolejne tomy "Monstressy" jak przez wiele innych komiksów, ale skonstruowanie własnej kosmologii i mitologii pozwoliło wykreować coś więcej niż zaledwie kolejny hołd złożony Tolkienowi albo Martinowi. Marjorie Liu i Sana Takeda odpowiadają ze jeden z nielicznych współczesnych tytułów fantasy, które od początku do końca można nazwać oryginalnymi i chociaż pewnie dopiero kiedy opowiedzą to, co uknuły do ostatniego rozdziału, a całość raz jeszcze będzie można przeczytać od deski do deski, wszelkie niejasności wreszcie zostaną rozwiane, warto uczestniczyć w obserwowaniu tego świata, póki wciąż się formuje.


Recenzje pozostałych tomów "Monstressy"


Monstressa

Tytuł oryginalny: Monstress

Polska, 2024

Non Stop Comics

Scenariusz: Marjorie Liu

Rysunki: Sana Takeda



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce