Obraz artykułu Kroma. Niech kolory nie nawiedzają waszych snów

Kroma. Niech kolory nie nawiedzają waszych snów

88%

Ludzkość jest otumaniona kolorami. Skóra, włosy, klubowe barwy, barwy narodowe, identyfikowanie poszczególnych kolorów z płcią czy cechami charakteru - nierzadko na podstawie kolorów wyciągane są ekstremalnie daleko idące wnioski, głęboko zakorzenione w powielanych od stuleci stereotypach. Lorenzo De Felici poszedł w "Kromie" o krok dalej, ukazując ostateczną skrajność - postrzeganie każdej barwy jako symbolu zła.

Tak zarysowana oś konfliktu wymaga przerzucenia znacznej części narracyjnego ciężaru na formę, co dla Lorenzo De Feliciego nie stanowiło problemu, bo właśnie rysunkiem dotąd zajmował się przede wszystkim (współpracował z Robertem Kirkmanem przy "Oblivion Song", a także przy "Void Rivals", jego najnowszym komiksie, osadzonym w Energon Universe, gdzie Transformersy spotykają G.I. Joe).

 

Wystarczy przerzucić jedną stronę, by utknąć na podziwianiu okładki pierwszego rozdziału i jego czterech początkowych kadrów. Znakomity dobór kolorów i odcieni (chociażby wielu rodzajów zieleni - albo przenikających się nawzajem gradientem, albo zdecydowanie rozdzielonych prostymi liniami), geometryczne figury stosowane w cieniowaniu, dwa kadry z obramowaniem, jeden w całości wypełniony rysunkiem, drugi niemal w całości biały, zlewający się z odstępami - to sam początek, a już dzieje się tak wiele... Choć pod względem akcji nie dzieje się nic - po prostu dwa ptaki mijają się w powietrzu.

Scena z jednym ptakiem polującym na drugiego pozornie nie ma żadnego znaczenia, ale kiedy mniejszy pada martwy na ulicę szarego, zatłoczonego miasta i nagle cały ten kolorystyczny przepych ginie, od razu z pełną mocą można odczuć beznadzieję panującą w tym miejscu, słusznie zwanym Bladym Miastem. Dalej kapłan Makavi przeprowadza rytuał służący De Feliciemu za narzędzie ekspozycyjne - dowiadujemy się, że mieszkają w tym miejscu ostatni z ludzi, a po Wielkiej Zdradzie człowiek stał się zwierzyną. Wrogiem są z kolei Król Kolorów i jego gigantyczne, łapczywie rzucające się na wszystko, co barwne jaszczury, z winy których świat znajdujący się poza murami został ludzkości odebrany. To dlatego kolor zaczął być utożsamiany ze śmiercią, a na powszechne pozdrowienie wyrosły słowa: Niech kolory nie nawiedzają twych snów.

 

Podobieństwa fabularne do "Ataku tytanów" narzucają się same, a wraz z nimi powtarzają się niektóre wątki, na przykład potrzeby wykreowania obiektu nienawiści, by nadać sens własnej niedoli; propagandy i manipulacji rządzących; uprzedzeń związanych z cechami fizycznymi i usprawiedliwianej nimi przemocy fizycznej czy tworzenia mitów pozwalających na dystrybuowanie strachu w dawkach umożliwiających stały nadzór nad społeczeństwem. Różnica jest jednak taka, że Hajime Isayama zanurzył się głęboko w sferze politycznej i rozpisał ją na trzydzieści cztery tomy, a De Felici mieści się na niespełna dwustu stronach i zamiast konfliktu, w centrum stawia jednostkową perspektywę. Nie rozplanowuje wielowątkowych intryg i starć licznych frakcji, zaprasza czytelników i czytelniczki do towarzyszenia tytułowej bohaterce postrzeganej przez mieszkańców Bladego Miasta jako zło wcielone, choć prawda nie może być odleglejsza.

Strategie i knowania nie są w "Kromie" istotne, nawet najbardziej widowiskowe wydarzenia motywuje przede wszystkim empatia w różnych postaciach lub jej niedobór. Dostrzeganie w drugiej osobie człowieka albo całkowite dehumanizowanie go dla własnego komfortu. Większość postaci obawia się świata poza znanym im niewielkim wycinkiem, nawet jeżeli niezbyt przytulnym (doskonale oddaje ten stan uwaga jednej z nich, gdy wychodzi na zewnątrz: Jakie to niebo jest straszne. Że sięga do samej ziemi i nie ma żadnych murów, żeby je zatrzymać), ale w tak skonstruowanych realiach zawsze znajdzie się ktoś, komu nie wystarczy przyjmowanie na wiarę, że przekazywana z pokolenia na pokolenie "prawda" jest jedyną słuszną (w popkulturze funkcjonuje mnóstwo podobnych dzieł, od "451 stopni Fahrenheita" Raya Bradbury'ego po "Ucieczkę Logana"). De Felici pozwala sobie jednak na liczne wolty w utartym schemacie - oczywistego protagonistę wymienia na mniej przewidywalnego w jednym z kluczowych momentów, antagonistom nadaje przyjazne cechy, a w dodatku zazwyczaj symbolizującą dobro bogatą paletę kolorów zamienia znaczeniami z szarzyzną i mrokiem.

 

Nie ma w fantastycznej metaforze fatalnych skutków propagandy - obejmujących zarówno ofiary śmiertelne, jak i ofiary w postaci poddanych praniu mózgu fanatyków - niczego nowego, ale co mogą poczynić artyści komentujący rzeczywistość, skoro temat za nic nie chce stracić na aktualności? Lorenzo De Felici znalazł jednak sposób, żeby pokazać go po swojemu, rezygnując z swobodnego cytowania Edwarda Bernaysa i George'a Orwella na rzecz bardziej uniwersalnego przekazu obrazkowego. To niełatwa sztuka powiedzieć mniej i równie dosadnie, kiedy można powiedzieć tak wiele.


Kroma

Polska, 2024

Nagle! Comics

Scenariusz: Lorenzo De Felici

Rysunki: Lorenzo De Felici



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce