Obraz artykułu Shadows House, tomy 6-8. Zimna wojna domowa

Shadows House, tomy 6-8. Zimna wojna domowa

95%

Mangacy prześcigają się w coraz to bardziej wymyślnych pomysłach na światy przedstawione, zaskakujące odmiennością od naszego własnego, ale niekiedy okazuje się, że niewiele z obszernym, przykuwającym uwagę konceptem można zrobić, co sprowadza scenariusz na drogę monotonii i powtarzalności. "Shadows House" nie jest takim przypadkiem - po ośmiu tomach wciąż skrywa wiele rozpalających wyobraźnię zagadek.

Duet Somato po mistrzowsku kontroluje narrację, dozuje informacje tak, by tajemnice rezydencji rodu Shadowów nie zostały zbyt szybko rozwikłane, a zarazem unika przeciągania wątków do stopnia, przy którym zainteresowanie uleciałoby. Osiągnięcie takiego efektu wymaga sporej ilości tekstu, przez co lektura trwa znacznie dłużej niż przemykanie po kolejnych tomach któregoś z shounenów akcji, ale jest na tyle wciągająca, że i tak pozostawia niedosyt.

 

Poprzednim razem wyszło na jaw, że żywe lalki w rzeczywistości są otumanionymi kawą, w której bez wątpienia znajduje się coś więcej niż kofeina, ludzkimi dziećmi, a ich ciała służą pozbawionym oblicz arystokratom jako środek do ustabilizowania własnych cech fizjonomicznych. Wydawać by się mogło, że to za wcześnie - odroczenie tak istotnego zwrotu akcji aż do finału wzmocniłoby jego siłę i poskutkowało wprawieniem czytelników i czytelniczek w osłupienie - ale zamiast rozrzedzać jedną zagadkę w zwodniczych tropach, Somato wymienia ją na kilka kolejnych. Posługuje się w tym celu komplikowaniem relacji pomiędzy wszystkimi zamieszkującymi potężnych rozmiarów rezydencję osobami do stopnia przypominającego zaawansowaną rozgrywkę szachową - każdy ruch musi zostać poprzedzony wnikliwą oceną potencjalnych strat i zysków, a na szali znajduje się wolność.

Już wcześniej "Shadows House" wzbudzał skojarzenia z "The Promised Neverland" - dorastanie w odciętym od świata miejscu, z poczuciem, że za końcem dzieciństwa stoi coś znacznie groźniejszego od płacenia podatków, to zbliżona koncepcja. Odmienny jest natomiast sposób intensyfikowania akcji, bo próżno szukać tutaj bezpośrednich konfrontacji, bijatyk i eksplozji. Od czasu do czasu pojawiają się monstrualnych rozmiarów potwory zwane zlepkami, dorośli utrzymują pasywno-agresywny terror emocjonalny (dehumanizowanie najmłodszych można uznać za symboliczne, bo dzisiaj wcale nie jest rzadkie odmawianie im prawa do własności czy tajemnicy), ale naprzód posuwamy się przede wszystkim za pomocą dialogów i autorefleksji głównych bohaterek - Kate z rodziny Shadow i "lalki" Emilico.

 

Nie tylko zresztą ich, bo postaci przybywa, związków przeszłych i teraźniejszych pomiędzy nimi również, co zmusza do zaglądania od czasu do czasu na ostatnie strony tomu, gdzie wykresy przypominają kto jest kim i jakie zajmuje miejsce w hierarchii. Nie każdy rozdział ma w dodatku za zadanie przybliżać nas do poznania odpowiedzi, zdarzają się również obyczajowe, gdzie poznajemy normy i zwyczaje panujące w domu, nasiąkamy atmosferą fałszu i pozorności podszytą czymś nikczemnym, ale jeszcze nienazwanym, niemal groteskowym w zestawieniu z ciągle uśmiechniętą Emilico.

Dwie strony konfliktu można sprowadzić (jak zawsze) do tych, którzy chcą zachować status quo i do tych, którzy dążą do zmian, choć wśród i jednych, i drugich da się wyodrębnić mniejsze frakcje o sprzecznych interesach. Na tym etapie nie dochodzi jednak do bezpośredniego starcia, są intrygi, gra pozorów, próby przechytrzenia drugiej strony, zacieranie śladów. Gdyby nałożyć na ten szkielet fabularny inne okoliczności, na przykład Berlin w dobie zimnej wojny, powstałby szpiegowski thriller o walce z propagandą, z wyraźnie politycznym zabarwieniem. Pieczołowicie i precyzyjnie rozplanowana intryga to jeden z dwóch silnych argumentów Somato przemawiających za sięganiem po kolejne rozdziały, innym jest wyjątkowa, wykraczająca poza schematy oprawa wizualna.

 

Dla duetu autorów ważne jest nie tylko to, co dzieje się wewnątrz kadrów, ale również odstępy pomiędzy nimi czy okładka pod obwolutą - niekiedy przybrudzone subtelnymi plamami tuszu imitującymi sadzę ulatniającą się z ciał członków rodziny Shadow w różnym natężeniu w zależności od osobistych predyspozycji i stanów emocjonalnych. To prosty, ale skuteczny zabieg wzmacniający wiarygodność świata przedstawionego. Na jego korzyść działa również brak kolorów i offsetowy papier (czyli mangowy standard) - skuteczniej wywołują odruch przecierania stron sprawiających wrażenie przypadkowo zabrudzonych w trakcie druku. Niewiele komiksów może poszczycić się równie imponującym i zróżnicowanym cieniowaniem, a już na pewno nie takim, które stanowi nierozerwalny element narracyjny.

 

"Shadows House" ma wszystko - fascynującą, wielowątkową historię; zróżnicowane postacie; wyjątkowe rysunki. To pod każdym względem jedna z najciekawszych obecnie publikowanych mang, a o tym, jak ważna jest nie tylko jej treść, lecz również forma świadczy niedawna ekranizacja - przy obszernym zastosowaniu koloru i efektów cyfrowych czar niestety pryska.


Recenzje pozostałych tomów "Shadows House"


Shadows House

Polska, 2022

Waneko

Scenariusz: Somato

Rysunki: Somato



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce