Obraz artykułu Jujutsu Kaisen, tomy 9-12. Wypalenie zawodowe zaklinacza klątw

Jujutsu Kaisen, tomy 9-12. Wypalenie zawodowe zaklinacza klątw

90%

Z badań zleconych przez firmę ADP wynika, że blisko co czwarty Polak odczuwał w 2022 roku wypalenie zawodowe. Problem nieustannie pogłębia się, wzmagając niechęć do pracy i wszystkiego, co z nią związane. Ratowanie ludzi przed klątwami mogłoby się wydawać zajęciem wykonywanym z powołania, którego ryzyko wypalenia nie dotyczy, a jednak także od chronienia niewinnych może robić się niedobrze, a to stoi za fabułą kolejnych tomów "Jujutsu Kaisen".

Gege Akutami rozwija ten wątek subtelnie, nie zapominając, że wiele osób sięga po shouneny akcji po to, by obserwować widowiskowe, emocjonujące pojedynki, ale dzięki tak przygotowanemu fundamentowi, stoją za nimi bardziej przyziemne motywacje występowania przeciwko ustalonemu porządkowi świata niż tylko pragnienie unicestwienia go albo udowodnienie sobie samemu wyższość ponad innymi osobami.

 

Za kluczową postać należy uznać Suguru Geto, bo to jego subtelnie zarysowaną przemianę (choć odpowiedzialną za przyszłe tragedie) możemy tym razem obserwować. Z początku jest po tej samej stronie, co najbliższy przyjaciel z rocznika, Satoru Gojou, gdy dokładają wszelkich starań, by ocalić Riko, nosicielkę gwiezdnej plazmy, której właściwości są niezbędne największemu zaklinaczowi na Ziemi, by utrzymać kontrole nad potężną mocą. Kiedy polujący na nią Touji Fushiguro staje przed nim i deklaruje: Zabiłem Satoru Gojou, w odpowiedzi słyszy jedynie: Rozumiem. Zdychaj. Suguru jest jeszcze na misji, zdeterminowany, oddany, by bronić tego, co wpojono mu w Technikum Jujutsu.

Niedługo później to nawet on okazuje się głosem rozsądku, gdy Satoru dociera do źródła konfliktu - fanatycznego ugrupowania o charakterze religijnym - i pierwszy pomysł, jaki przychodzi mu do głowy to: Może ich pozabijam?, bo przekonuje wzbudzonego kolegę, że uśmiercanie szeregowych, zaślepionych wyznawców niczego nie zmieni, winę ponoszę ci, którzy znajdują się na szczycie hierarchii. Kiedy przyjaciel powątpiewa w sens tego wszystkiego, to właśnie Suguru pokazuje twardość moralnego kręgosłupa, przekonując, że dla zwłaszcza dla zaklinacza sens musi być ważny.

 

Wszystko zmienia się po przeskoku o rok naprzód. Na stronach zawierających sam tekst (co podkreśla siłę wypowiadanych słów) Suguru opowiada o samotności po tym, jak Satoru nauczył się jeszcze lepiej wykorzystywać swój potencjał, stał się najsilniejszy i przestał potrzebować partnera w kolejnych misjach. Dla Suguru oznaczało to rutynę ciągłego pokonywania i połykania przeklętych duchów, które smakują jak ścierka przesiąknięta wymiocinami. Wypalenie zaczyna przybierać na sile, pojawiają się wątpliwości, dla kogo całe te poświęcenie, a wraz z nimi pogarda do ludzi nazywanych w myślach małpami.

 

Ta chwila, a także nieco późniejsze spotkanie z Yuki Tsukumo, podczas którego zaczyna kiełkować pomysł na leczenie przyczyny, a nie skutków - czyli zamiast walczenia z klątwami, stworzenie świata w którym przestaną się rodzić, a więc usunięcie z niego każdego, kto nie jest zaklinaczem – to jeden z najważniejszych momentów całego "Jujutsu Kaisen". Tutaj moralne i etyczne niejednoznaczności, które od samego początku serii były mniej lub bardziej wyraźnie zostają w pełni zrysowane i doprowadzają do wszystkich późniejszych, tragicznych wydarzeń.

We współczesności walka trwa, a w dziesiątym tomie rozpoczyna się jak dotąd najbardziej spektakularny, wyjątkowy wątek - "Incydent w Shibuyi". Jest w nim wprawdzie mniej miejsca na rozwijanie osobowości i celów poszczególnych postaci, na czym niektóre z nich cierpią (chociażby zepchnięta na odległy plan Nobara), ale na szczęście na tym etapie znamy je wystarczająco dobrze, żeby grożące ich życiom niebezpieczeństwa mogły wzbudzić żywe zaangażowanie.

Czas i miejsce to silne atuty tego wątku - całość rozgrywa się na ograniczonym, odciętym od świata terenie tokijskiej dzielnicy Shibuya podczas halloweenowej nocy 2018 roku. Od razu da się wyczuć klaustrofobiczny nastrój przypominający filmy Johna Carpentera, a znaczne spowolnienie upływu czasu (podkreślone przypominaniem od czasu do czasu, jaką mamy aktualnie godzinę) zdaje się być niemalże odliczaniem do fatalnej konkluzji, której natury jeszcze nie znamy, ale szybko możemy wyrobić sobie wyobrażenie o skali, jaką przybierze - wystarczy spojrzeć na podziemia metra pełne ofiar, by natychmiast pojawiło się skojarzenie z "Masakrą mutantów", swojego czasu zaskakującym brutalnością komiksem Marvela.

 

Wstęp do przyszłego dramatu pełnego akcji ze znakomicie podkreśloną dynamiką w scenach starć (ostrokątne kadry, liczne linie ruchu, rozmycia, postacie lub ich kończyny wykraczające poza kadr i nachodzące na sąsiednie) obiecuje niezapomniany spektakl, ale gdyby na tym poprzestać, przypominałby zaledwie pokaz fajerwerków - kilka ładnych rozbłysków, o których zapominamy natychmiast po tym, jak noc znowu weźmie niebo we władanie. Gege Akutami zależy na czymś więcej, nie zajmuje się wyłącznie choreografowaniem pojedynków, woli opowiadać historie, które zostaną z czytelnikami/czytelniczkami na długo.


Recenzje wcześniejszych tomów "Jujutsu Kaisen"


Jujutsu Kaisen

Polska, 2023

Waneko

Scenariusz: Gege Akutami

Rysunki: Gege Akutami


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce