Towarzyszenie fikcyjnym postaciom na ich życiowych drogach jeżeli niespiesznie rozegrane, zawsze oddziałuje na czytelników/czytelniczki z wielką siłą. To właśnie dzięki dojrzewaniu na naszych oczach Goku w "Dragon Ballu" i Gohana w "Dragon Ball Z", a nie za sprawą kolejnych pojedynków z coraz silniejszymi przeciwnikami, bohaterowie Akiry Toriyamy stali się tak bliscy tysiącom osób na cały globie i z tego samego powodu późniejsze odsłony serii nie wzbudzają równie silnych emocji. Brakuje tego także superbohaterom, którym DC Comics i Marvel, poza apokryficznymi jednotomówkami, nigdy nie daje się zestarzeć, ale Remender w finale "Deadly Class" odważył się pójść w tym kierunku.
Taki ruch faktycznie wymagał odwagi, bo przez wiele tomów młodość i jej cechy charakterystyczne - bunt, eksperymentowanie z seksualnością i używkami, trudne relacje z rodziną, odkrywanie ukochanej muzyki, kształtowanie światopoglądu - wydawały się fundamentem tej historii, a zabijanie po prostu intensyfikowało skonstruowaną na nim akcję. Przeminięcie okresu formowania to idealny moment na zakończenie komiksu, ale zestarzenie się - mimo licznych przeciwności losu - może być nawet ciekawsze. Mierzenie się z problemami zawodowymi, finansowymi czy zdrowotnymi nie jest tak romantyczne, jak wpatrywanie się w niebo i zadawanie sobie pytań eschatologicznej natury, ale bywa równie niebezpieczne, co skrytobójczy atak na wrogów. Remender wydaje się wychodzić z takiego założenia i zarysowuje szereg paralel łączących codzienność zwykłego człowieka z codziennością wyszkolonego ex-zabójcy uciekającego od przeszłości i zarazem przygotowującego się na jej konsekwencje.
Młodość trwa krótko, ale jej następstwa rzutują na resztą życia. Finał "Deadly Class" pokazuje, jak doświadczenie śmierci bliskiej osoby potrafi zmienić pełnego energii młodzieńca w pustelnika; jak żądza władzy na poziomie szkolnym może przerodzić się w uzależnienie od niej w wymiarze politycznym; jak postawienie wszystkiego na pasję może zadawać trudny do zniesienia ból, ale wytrwałość zwiększa szanse na spełnienie marzenia. Remender - jak duch świąt z "Opowieści wigilijnej" - pozwala nam zajrzeć w przyszłość bohaterek i bohaterów, z którymi zdążyliśmy się zżyć, pożegnać się z nimi, z jednej strony posiłkując się nostalgią, z drugiej bezpardonowo odbierając życia.
"Deadly Class" nie traci przy tym punkowego ducha, ale pokazuje, jak trudno pozostać wiernym antysystemowym ideałom, kiedy trzeba opłacać rachunki. Jeszcze kiedy Marcus walczy o wydanie książkowego debiutu i musi mierzyć się z takimi upokorzeniami, jak pustki podczas spotkania autorskiego, sprzeciw wobec niesprawiedliwości całego świata buzuje w nim z dawną siłą, ale gdy sukces wreszcie przychodzi, sprzedaje prawa do serialowej ekranizacji, a podczas kręcenia reklamy Hondy musi przekonywać, że to punkowy samochód, gotuje się i czuje pokonany, bo nie może po prostu wyjść, nie może pokazać środkowego palca, nie może rzucić którymś z wyświechtanych hasełek pokroju: Fuck the system. Zdrada dawnych ideałów dogłębnie go boli, ale to być może ostatnia szansa w życiu, by nie spędzić jego reszty z długami i w niedoli.
Remender jak zawsze realizuje przy okazji ukryty program i wygłasza własne poglądy ustami swoich postaci, ale tym razem niemalże prowadzi dyskusję ze sobą samym. Z jednej strony Marcusowi ciśnie się na usta wyłącznie: Ja pierdolę, kiedy widzie informacje o recesji, pandemii i Trumpie, z drugiej Maria każdy z argumentów przekonujących o nieuchronnie zbliżającym się końcu wszystkiego potrafi skontrować przypominaniem o dobru, jakie również dzieje się wokół nas. Podejmuje próbę wyleczenia partnera z trawiącego całe pokolenie cynizmu, dzisiaj dominującego w języku internetu, bo tylko nadzieja daje szanse na ocalenie przyszłości.
Po dwóch dość chaotycznych tomach, finał przynosi satysfakcjonujące zakończenie. Nie brakuje w nim akcji, ale najbardziej zaskakujące są te rysunki Wesleya Craiga, w których nie ma pieczołowicie rozplanowanych choreografii pojedynków, nietypowych rozwiązań związanych z ruchem postaci czy eksplozji, tylko śmiejąca się rodzina, wznoszenie toastu, pocałunek. Nie ma w tym zresztą ani krzty naiwności, Remender nie tylko zaznaczył, że w trudnych czasach potrzebne są pozytywne wizje przyszłości, ale także sam jedną z takich skonstruował. Po tych wszystkich pełnych przemocy wydarzeniach, ostatnie spotkanie z "Deadly Class" jest jak poklepanie po plecach i zapewnienie, że wszystko będzie dobrze.
Deadly Class, tom 12. Czułe pożegnanie, część druga
Tytuł oryginalny: Deadly Class Volume 12: A Fond Farewell, Part Two
Polska, 2023
Non Stop Comics
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Wesley Craig