Zmagania Ryou Watari dotyczą przede wszystkim tożsamości płciowej, a nierzadko kiedy podejmowany zostaje temat różnego rodzaju mniejszości, scenariusz obarcza go romantyzowanym cierpieniem i wynosi głównego bohatera/główną bohaterkę do rangi niemal biblijnych męczenników. Keito Gaku nie popełnia błędu odczłowieczania codziennych zmagań, który nawet jeżeli wynika z dobrych intencji - dla wzmocnienia emocjonalnego przekazu - skutkuje poczuciem, że do podobnych sytuacji dochodzi rzadko, a przecież setki tysięcy osób mierzy się z nimi każdego dnia. Autor niewątpliwie rozumie, dlaczego trzymanie się codzienności, jaką bez trudu da się nałożyć na naszą własną jest tak bardzo istotne - sam też jest osobą transpłciową.
Symboliczne kajdany, które po raz pierwszy uświadamiają Ryou, że to, kim się czuje nie będzie pokrywało się z tym, co jest od niego oczekiwane stanowi szkolny mundurek. Założenie przeznaczonego mu żeńskiego kroju sprawia, że przyjaciele z dzieciństwa nie chcą już spędzać razem czasu, bo przecież w chłopięcym świecie w relacje z dziewczyną wchodzi się tylko wtedy, gdy można o niej powiedzieć moja... Mundurek staje się dla głównego bohatera granicą, za którą wszystko się zmienił, nienawidzi go, bo przypomina o uwięzieniu w kobiecym ciele tłamszącym prawdziwą osobowość.
Głównego bohatera poznajemy w kryzysowym momencie, a scenariusz nakreślony przez Gaku dotyczy przekuwania pozornej słabości w siłę, do czego potrzebne są dwa bodźce - pasja, za pomocą której można nadać frustracjom twórczej ekspresji oraz osoby, które dodadzą wiary w to, że może osiągnąć sukces. Impulsem do zmiany jest nowy uczeń w klasie - Jin Satou. Jego silny charakter obrazują trzy niewielkie, szczegółowe kadry ułożone obok siebie, pokazujące kolczyk w uchu, wygolony kark i sportowe buty założone do mundruka. Pojawienie się kogoś takiego w świecie skostniałych szkolnych konwenansów tworzy wyłom, a kiedy okazuje się, że „nowy” nic sobie nie robi z płci i po błyskawicznym wyczuciu bratniej duszy, proponuje założenie wspólnej marki odzieżowej, nagle światełko w tunelu przestaje być odległym punktem gdzieś w oddali - wyraźnie można poczuć jego ciepło.
Gaku dodaje wiarygodności tej historii nie za pomocą spektakularnych gestów czy wykreowaniu postaci reprezentującej nietolerancję i przemoc, jaką należałoby pokonać, by dobrnąć do szczęśliwego zakończenia, a poprzez podkreślenie drobnych radości i sukcesów kogoś, kto odkrywa, kim jest i stawia pierwsze kroki jako nowa osoba. To mogą być takie drobnostki, jak usłyszenie, że obce osoby na ulicy mówią o nim per ten koleś, bo ubiór i fryzura nie zdradziły biologicznej płci albo nawet satysfakcja z patrzenia na siebie w garderobie, która nie jest tylko trendem - faktycznie pełni rolę drugiej, prawdziwej skóry. Nic dziwnego, że właśnie ubrania i moda wydały się Ryou idealną dziedziną do przeistaczania bolączek w powody do dumy. Intuicyjny program tego artystycznego kolektywu najlepiej w końcówce pierwszego tomu wyraża Jin: Nie robimy tego dla kasy ani po to, by uciec od rzeczywistości. Chcemy się tylko zbuntować przeciw społeczeństwu, konwencjom i własnemu życiu.
Scenarzysta zadbał przy tym, żeby wątek działań artystycznych nie był pobocznym, pozostawionym w domyśle i koniecznym do przyjęcia przez czytelników/czytelniczki na wiarę. Marka, z którą manga dzieli nazwę została szczegółowo przedstawiona pod względem planów marketingowych, pierwszych projektów, sposobów ich realizowania, prób pozyskania partnerów, sponsorów i pierwszych klientów. Tworzy z wątkiem tożsamościowym nierozerwalny splot i właśnie to decyduje o wyjątkowości "Boys Run the Riot" - połączenie ważnego od strony społecznej tematu z autentycznym wglądem w realia młodych twórców ulicznej odzieży. Równie prawdziwe okazują się problemy, jakie muszą przezwyciężyć, chociażby współpraca z popularnym influencerem z YouTube'a, Wingiem - przebojową, charyzmatyczną i pewną siebie postacią również związaną ze społecznością LGBTQ+, która nie tyle złośliwie, co przez znormalizowane przez media społecznościowe postawy, dla zdobycia jeszcze większej popularności, nie waha się przed zdradzeniem intymnych szczegółów z cudzego życia.
Ryou mierzy się także z traktowaniem pełnym współczucia, jakby był śmiertelnie chory; z podjęciem decyzji, czy ulec szansy na duży zarobek eksponowaniem swojej indywidualności, czy wybrać trudniejszą drogę w zgodzie ze sobą samym; z wyjawieniem prawdy o sobie przed rówieśnikami ze szkoły i rodziną; a czasami nawet z myślami wkraczającymi na poziom abstrakcji, na przykład rozważaniem, czy mężczyzna w ciele kobiety spotykający się z innymi mężczyznami faktycznie nim jest, czego wnioskiem jest... posiadanie duszy z penisem. O akceptacji nie trzeba przecież cały czas opowiadać ze śmiertelną powagą.
Ubrania często zniewalają osoby trans, ale mogą też okazać się wyzwalające - taki wydaje się stać przekaz za "Boys Run the Riot", podany w formie punkowego buntu przeciwko każdemu, kto próbuje powstrzymywać nas przed byciem sobą. Keito Gaku napisał i narysował (z dużą dbałością o realizm, w bardzo przejrzystym stylu przypominającym kampanie reklamowe firm odzieżowych) jedną z najbardziej wiarygodnych, przyziemnych i poruszających historii o transpłciowości nie tylko w historii mangi, ale komiksu w ogóle. Jedyny zarzut, jaki można postawić dotyczy długości - te cztery tomy wydają się dopiero przedsmakiem, a kolejnych w planach nie ma. Oby jednak (podobnie jak w przypadku na przykład "Chainsaw Mana") z czasem zainteresowanie wokół tego tytułu wzrosła na tyle, by kontynuacja okazała się koniecznością.
Boys Run the Riot
Polska, 2022-2023
Waneko
Scenariusz: Keito Gaku
Rysunki: Keito Gaku