Obraz artykułu 5 płyt: Cudowne Lata

5 płyt: Cudowne Lata

Na dwóch dotąd wydanych albumach duet Cudowne Lata dał się poznać jako przebojowy, ale też zadziorny. Dlaczego akurat te dwie cechy dominują w jego twórczości? Odpowiedzią na to może być zestaw pięciu ulubionych albumów Ani i Aminy.

Maanam - "Night patrol"

Kocham wszystkie płyty Maanamu od debiutu po "Się ściemnia", choć i do późniejszych mam spory sentyment i uwielbiam wiele piosenek. Tę angielską wersję albumu "Nocny patrol" wybrałam z powodu urzekającej aranżacji utworu "Paranoia" i dla refrenu wykrzyczanego przez Korę w "City spleen" ("Krakowski spleen"): I am waiting right here for the wind / To blow my shadows away / Then maybe I could rise / With the sun in my eyes.

 

Muzyka Maanamu towarzyszyła mi bardzo intensywnie przez dużą część moich lat dwudziestych. W pierwszej kolejności to fascynacja Korą, jej interpretacjami wokalnymi i wizerunkiem zrobiła ze mnie fankę, ale bardzo szybko zaczęłam też wsłuchiwać się w "nachorusowany" bas i gitary. Nie mogę uwierzyć, że Kora i Marek już nie żyją. Miałam okazję być na koncercie Maanamu z czasów wydania płyty "Znaki szczególne" w wyburzonym już warszawskim kinie Skarpa. Słuchanie Maanamu w ogóle jest dla mnie bardzo emocjonalne, często ściska mnie w brzuchu - nie wiem, czy to za sprawą tego, że z sentymentem wspominam tamten okres w życiu i czas, gdy miało się dwadzieścia parę lat, czy to z powodu tego, jak genialne są to utwory. Pewnie i to, i to. Był to czas, gdy jeszcze nie miałam nawet gitary elektrycznej, choć już powoli rodziło się we mnie pragnienie, aby grać muzykę [Ania Włodarczyk].

Vivian Girls - "Share the Joy"

Ta płyta to z kolei muzyka moich lat trzydziestych i czas, gdy w domu stała już od kilku lat budget wersja elektrycznej gitary Epiphone Junior i mały wzmacniacz Marshall. Pamiętam, że kiedy Amina zobaczyła ten piecyk, to trochę mnie obśmiała. Oczywiście czule [śmiech]. Uwielbiam ideę dziewczyńskiego gitarowego zespołu i z perspektywy czasu wydaje mi się, że to dzięki takim wzorcom, jak zespół Vivian Girls utwierdziłam się w przekonaniu, że chcę grać i zaczęłam szukać osób do wspólnego muzykowania.

Uwielbiam tekst i solówkę w kawałku "The Other Girls", piosenkę "Light in Your Eyes" potrafię do dziś katować na ripicie - jest to dla mnie piosenkowy majstersztyk. Lubię zabawne "Take It as It Comes" i teledysk do tego utworu. Ogólnie bardzo lubię bas i perkusję na tej płycie. W czasie wydania tego albumu grały też w Stanach Zjednoczonych inne fajne kapele z takim garażowym zacięciem, ale ta jakoś najbardziej zapadła mi w pamięć i zainspirowała do eksplorowania różnych rewirów gitarowej alternatywy [Ania Włodarczyk].

Madonna - "Like a Prayer"

Od dzieciństwa jestem wielka fanką Madonny. Ten album chyba nigdy mi si nie znudzi, a lubię go do tego stopnia, że w trakcie lockdownu słuchałam go dzień w dzień i miałam nadzieję, że nikt ze znajomych nie widzi tego na Spotifaju [śmiech]. Za każdym razem gdy zaczyna się utwór "Live to Tell", mam ciary. Trochę mi żal, że Madonna wyprawia teraz takie głupie rzeczy w social mediach, ale jednak królowa jest tylko jedna i na zawsze będzie moim crashem (Ania nie czytaj!) [Amina Dargham].

Nirvana - "Nevermind"

Moje pierwsze próby gitarowe zaczęły się od piosenek Nirvany. "Come as You Are" i "Something In the Way" to kawałki, których szybko nauczyłam się grać, między innymi dzięki zapisowi koncertu MTV Unplugged - robiłam pauzę i starałam się dostrzec, jakie chwyty trzyma Kurt. Pamiętam, że grałam to na starym akustycznym Defilu, którego struny odstawały jeden centymetr od gryfu i byłam pełna podziwu, że Kurt tak super gra, mimo bólu palców. Bardzo podobało mi się brzmienie przesteru gitarowego na tej płycie. Dowiedziałam się, że to efekt Boss DS-1 i od razu taki kupiłam, gdy już miałam gitarę elektryczną [Amina Dargham].

King Khan & the Shrines - "What is?"

Ania chciałaby być King Khanem - z jego głosem i energią, a Amina chciałby być francuskim organistą z jego zespołu. W 2017 roku pojechałyśmy na jedną z pierwszych randek do Gdańska, na koncert Psychic TV, a podczas kolejnego wieczoru udało się też zobaczyć koncert Króla Khana. To, co wydarzyło się wtedy w Teatrze Szekspirowskim, podczas Dni Muzyki Ekscentrycznej, powaliło nas na kolana. Powaliło dosłownie - bo ze sceny padła prośba, aby publiczność klęczała i z podniesionymi rękami wysyłając sobie nawzajem miłość. Na koncert przybyłyśmy prosto z plaży, którą szłyśmy ze Stogów. Po drodze znalazłyśmy kilka białych piór i po koncercie kupując winyle, wręczyłyśmy je artyście, życząc powodzenia na koncercie w Warszawie w klubie Pogłos, gdzie miał jechać ze swoim cudnym ansamblem następnego dnia. Bardzo się ucieszył i mamy na płycie super dedykację od niego. Z tej płyty uwielbiamy szczególnie utwór "Welfare Bread" [Ania i Amina].

Cudowne Lata: Umiemy cieszyć się drobnymi rzeczami i nie popadamy w melancholijne stany (wywiad)

 


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce