Harry Styles - "Fine Line"
Harry Styles to artysta z krwi i kości, którego bardzo cenię, bo ilekroć słucham jego piosenek, przypominam sobie, jak ważne w muzyce jest wyrażanie siebie i jak frywolnie powinno się do muzyki podchodzić. Niekiedy zapominam przy tworzeniu muzyki, że ma ona przede wszystkim wyrażać mnie samego, a album "Fine Line" przypomina mi o tym.
Dawid Podsiadło - "Małomiasteczkowy"
Dawid Podsiadło. Co najmniej trzy jego płyty, a już szczególnie "Małomiasteczkowy", tak bardzo kojarzą mi się z nocnymi, letnimi wojażami ze znajomymi, że nie umiem latem tego nie zapętlać. Śledzę jego poczynania praktycznie od początku kariery i jestem pewien, że śledzić będę jeszcze przez długie, długie lata. W Dawidzie nie urzeka tylko muzyka, ale również jego charakter i aparycja, i to jest w tym wszystkim fajne i smaczne - to człowiek, dla którego aż pragnie się sukcesu. Swoją drogą - wiecie, że mam zdjęcie z Dawidem z jednego z jego pierwszych koncertów ever? Wtedy jeszcze lokaty był, muszę się kiedyś pochwalić na socialach!
Nate Ruess - "Grand Romantic"
Oto debiutancka płyta Nate'a Ruessa o nazwie "Grand Romantic". Mało kto może kojarzyć tego artystę po samym nazwisku, ale jest to wokalista nieistniejącego już zespołu Fun, który jest odpowiedzialny za jeden z moich ulubionych hiciorków - "We Are Young". Od zawsze podziwiałem jego wokal, nie słyszałem jeszcze artysty o podobnym głosie i myślę, że to mnie przy nim trzyma. Dlatego tak nostalgicznie lubię do tej płyty wracać. Całość utrzymana jest w stylu alternatywnym, a moim ulubionym kawałkiem jest "Nothing Without Love".
Taco Hemingway - "Marmur"
W okresie od września do zimy są u mnie mieszane nastroje, toteż na tacy pojawiają się mieszane style. Przeważnie sięgam wtedy po płyty Taco Hemingwaya, w zasadzie potrafię przesłuchać każdą od deski do deski po kolei i recytować z Filipem teksty większości kawałków. Ulubiona jego płyta to chyba "Marmur". Pamiętam, że włączyłem ją dwie minuty po publikacji i jeszcze nigdy nikt nie przeprowadził mnie przez swoją płytę w taki sposób, że czułem się jak w filmie. A Filip to zrobił! Nie słucham hip-hopu, nie słucham żadnego innego rapera, ale Taco uwielbiam odkąd się pojawił.
Abba - "Arrival"
Zawsze jestem zdumiony tym, że ludzie są zdziwieni faktem, że uwielbiam słuchać Abby. Najczęściej słucham albumu "Arrival", bo tam - mam wrażenie - najsmuklej przechodzimy z jednego utworu do drugiego. Puszczam ich gdzie się da - na dłuższych trasach, do snu, albo nawet jak wstanę rano nieco za wcześnie i chce się momentalnie rozbudzić. Uważam ten zespół za fenomen, za mistrza, jeśli chodzi o ilość hitów z chwytliwymi refrenami, które śpiewa się w klubach nawet trzydzieści-czterdzieści lat po publikacji. Totalnie chciałbym kiedyś zrobić hit w klimacie Abby, uznałbym to nawet za jedno z moich marzeń.