Hey - "Ho!"
Kasety, koszule w kratę i blokowiska lat 90. Miałem wówczas zaledwie kilka lat, ale jakimś sposobem chłonąłem teksty Katarzyny Nosowskiej, a na "Ho!" jest kilka piosenek, które towarzyszyły mi przez co najmniej kolejną dekadę. Sztos.
Nirvana - "Nevermind"
Są takie płyty, których słucham regularnie i "Nevermind" jest jedną z nich. Odkryłem ją w wieku czternastu lat, więc na długo po tym, jak Kurt Cobain udał się do wiecznego sanatorium. Absurdalny poziom neurotyzmu, wściekłości, poczucia humoru i popowych melodii. Albo idę w pogo, albo gapię się w sufit i nie ma mnie dla nikogo.
Oasis - "(What’s the Story) Morning Glory?"
Jako wielbiciel gitarowego popu, otwarcie mówię, że wyrosłem na tej płycie Oasis. "Wonderwall" i "Don't Look Back in Anger" to piosenki, które wywołują u mnie ciarki. Kupiłem tę kasetę w piątej klasie podstawówki, więc moi koledzy pytali, czy coś ćpam.
Arctic Monkeys - "AM"
Brak słów, tylko przekleństwa w celu wyrażenia euforii. Połączenie talentu storytellingowego Alexa Turnera z tym, co dzieje się tutaj w warstwie muzycznej to jak lot w kosmos z widokiem na cały wszechświat. Dzieje się.
Arlo Parks - "Collapsed in Sunbeams"
Leniwe letnie popołudnia, czas sączący się przez palce. Głos Arlo sprawia, że nawet najgorszy dzień ma w sobie promyk nienachalnego słońca.
No i tyle.