Cool Kids of Death - "Cool Kids of Death"
Pierwszy, kultowy (?) album łódzkiej grupy. Piosenki z tego wydawnictwa towarzyszyły mi przez całe nastoletnie życie. Piosenka "Dwadzieściakilka lat" była wstawiana na Facebooku na każde urodziny do skończenia trzydziestego roku życia. Z czasów, kiedy człowiek miał siłę się buntować, ale nie wiedział, przeciw czemu i komu to robić. Na zdjęciu płyta w wersji promo, kupiona od szemranego sprzedawcy z Allegro (mam nadzieję, że nie pirat).
Death From Above 1979 - "You're A Woman, I'm A Machine"
Skondensowana dawka rock'n'rolla w dwuosobowym wydaniu. Na płycie siermiężne riffy, krzyki, nisko furkoczący bas, domowe podejście do produkcji, a i zaśpiewać melodię dacie radę. Świetne do odkurzania mieszkania.
Burial - "Untrue"
Wydaje mi się, że to druga płyta tego londyńskiego producenta, ale nie dam sobie nic za to obciąć. Fantastyczny, mroczny klimat, doskonała selekcja sampli i niecodzienny system pracy przy produkcji, wałkowany przez youtuberów. Tak brzmiał dubstep, który nie był jeszcze maszynką do robienia kasy.
Ventolin - "Vitajte"
Przed poznaniem twórczości tego czeskiego artysty, poznałem jego zdjęcie w nenufarach - scena rodzajowa trochę zerżnięta z filmu "Noce i dnie", ale obraz zostanie z wami na bardzo długo. Ventolin wystąpił na koncercie w sopockim Teatrze na Plaży i kupił mnie całkowicie. Ruch sceniczny, wizualizacje, energia na scenie - płytą wracam do tego wspaniałego wydarzenia z marca 2019 roku.
Twardowski - "When We Were Astronauts"
To jeden z tych albumów, przy którym analiza pisemna jest bezsensowna. Usiądź wygodnie, nalej sobie swój ulubiony napój i przenieś się w inne, lepsze miejsce. Wyłącz myślenie i daj się ponieść Panu Twardowskiemu.