Obraz artykułu 5 płyt: Alfah Femmes

5 płyt: Alfah Femmes

24 października ukaże się debiutancki album trójmiejskiego Alfah Femmes - materiał pełen różnorodnych smaczków i niuansów, wielowątkowy, międzygatunkowy i zaskakujący. Żeby lepiej zrozumieć, skąd wzięły się tak nieoczywiste inspiracje, poprosiliśmy wokalistkę Zofię Bartoś o wytypowanie pięciu ulubionych płyt (a właściwie czterech i kasety) z domowej kolekcji.

The Breeders - "Last Splash"

The Breeders podrzuciła mi koleżanka z klasy (dzięki Agata E., pozdrawiam!) w pakiecie z PJ Harvey i Peaches - od tamtej pory "Cannonball" leciało w szkolnym radiowęźle (który prowadziłam dość bezkompromisowo) codziennie, czasem kilka razy dziennie. Zdaje się, że roczniki, które dzieliły ze mną czas nauki w liceum na zawsze będą kojarzyć epicki bassline z tego numeru, nie mam pewności czy dobrze, bo teraz myślę, że może niekoniecznie chcieli słuchać w kółko tej samej piosenki. Nie pamiętam też, co Agata dostała ode mnie w zamian, ale mam nadzieję, że coś super, bo ja nadal ciągle słucham tego albumu. Numer "Do You Love Me Now" miałam przyjemność wykonywać ostatnio w Gdyni na imprezie Sisterhood, gościnnie z chłopakami ze składu Kiev Office. To było dla mnie bardzo poruszające wydarzenie.

Płtyt The Breeders - "Last Splash".

No New York
Składanka z 1978 roku, której wydanie jednocześnie unieśmiertelniło i zabiło scenę No Wave. Brian Eno zaprosił do współpracy wybrane przez siebie zespoły i uchwycił na taśmie bardzo lokalny, niszowy nurt muzyczny. Nie spotkało się to z entuzjastyczną reakcją kolegów z niezaproszonych lokalnych zespołów. Ponieważ nurt był naprawdę niszowy, kiedy koledzy przestali chodzić nawzajem na swoje koncerty, wszystko się posypało. Od dawna inspiruje mnie ta historia i jej paradoks - przyznam, że dużo o niej myślałam kiedy nazywaliśmy naszą płytę "No Need To Die". Zbiegło się to z pracą nad singlem "Don't Stop", stąd te kwaśne saksofony. Pisaliśmy wtedy do Michała Jana Ciesielskiego: Cieśla, weź tu nagraj takie wyjące kury jak u Contortions. I nagrał.

Płyta "No New York" trzymana w dłoni.

The Muppets - "Kermit Unpigged"
Świetnie zrealizowany concept album z 1994 roku - całość składa się w słuchowisko, w którym muppety biegają w popłochu po studiu nagraniowym, szukając się wzajemnie i napotykając w kolejnych pokojach różnych muzyków. Oryginalna okładka bezpośrednio nawiązuje do kultowego cyklu MTV, a konkretnie do albumu Eric Clapton Unplugged. Bardzo śmieszna, ale nie mogę jej pokazać, bo mój egzemplarz płyty jest tylko przegrywaną kasetą z autorską ilustracją wykonaną przeze mnie w wieku dziewięciu lat. To wydawnictwo, szczególnie Ozzy Osbourne w duecie z Miss Piggy, miało szczególny wpływ na moją wyobraźnię artystyczną i - co zabawne - w pewien sposób wyznaczyło kierunek mojej kariery. Ostatecznie zamiłowanie do rock and rolla i muppetów znalazło finał w offowym spektaklu, w którym graliśmy z kolegami z zespołu na 45. Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu - "Papety po raz pierwszy w Polsce".

Kaseta The Muppets - "Kermit Unpigged"

Sonic Youth - "Rather Ripped"
Na okładce tej płyty pierwszy raz spotkałam się z twórczością Christophera Woola. Niedługo później zamieszkałam w Nowym Jorku i mogłam sobie chodzić do Museum of Modern Art oglądać te Woole na żywo. Byłam nimi tak zafascynowana, że koniecznie chciałam mieć taki obraz u siebie, kupiłam płótno i farby w sprayu, i zrobiłam coś, co moja matka później określiła niepokojącym efektem terapii zajęciowej i poradziła wyrzucić, ale skoro była na innym kontynencie, to wydrukowałam zaproszenia i zrobiłam w swoim mieszkaniu wernisaż, tym samym zostając wystawioną na Manhattanie artystką wizualną. Do malarstwa Woola nawiązujemy też w tekście do numeru "Coats". No more coats, and no more home to dosłowny cytat z niezatytułowanego obrazu, który z kolei cytuje książkę Wasilija Rozanowa. Może ktoś później zacytuje nas - byłoby dobrze nie przerwać łańcuszka, bo wiadomo, że to zwiastuje kataklizm i kłopoty.

Płyta Sonic Youth - "Rather Ripped".

Mitch & Mitch - "XXII Century Sound Pioneers"
Wiadomo, że fason grupy Mitch & Mitch to rzecz absolutnie wyjątkowa. Zaliczyłam niejeden koncert tego ansamblu na różnych etapach jego funkcjonowania, a wcześniejsze wcielenia pierwszoplanowych Mitchów (w szczególności Starzy Mitche jako Starzy Singers i Starzy Sida) były soundtrackiem mojego dorastania. Ta płyta przyszła do mnie razem z moim mężem. Tak samo jak on, szybko awansowała na jedną z ulubionych. Kiedy zaczynaliśmy się spotykać, po teatrze rozniosła się plota, że Zocha chodzi z Maciem Morettim. Przemas wtedy nosił bokobrody i rzeczywiście panowie z profilu są do siebie nawet trochę podobni, można się pomylić. Przez dłuższy czas nie dementowałam.

Płyta Mitch & Mitch - "XXII Century Sound Pioneers". Trzymana w dłoni.

Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce