Wstęp górnolotny, więc argumenty muszą być mocne, żeby uniknąć posądzania o czysto fanowski zachwyt. Pierwszym niech będzie postać scenarzysty, któremu noga rzadko się powija (choć akurat niedawno wydany w Polsce "Ostatni kryzys" okazał się drogą przez mękę), a jego narracja zawsze grawituje ku prozie. Morrison to człowiek troszczący się o detale, gruntownie przygotowany przed przystąpieniem do pisania i dbający nie tylko o jakościową rozrywkę, ale również o walory edukacyjne (tom pierwszy sponsoruje hasło "dadaizm"). Doom Patrol przejął pod koniec lat 80., po ponad ćwierć wieku obecności na rynku i na przywitanie dodał do drużyny jedną z jej najbardziej rozpoznawalnych członkiń - Szaloną Jane, bohaterkę obdarzoną sześćdziesięcioma czterema osobowościami, a w dodatku każda z nich ma inne moce. Zmienił też dobrotliwego założyciela drużyny, jeżdżącego na wózku Nilesa Cauldera, w postać o nieco bardziej ponurej przeszłości...
Już kołata się w waszych głowach porównanie do X-Men? To dorzucę jeszcze, że Doom Patrol nazywany jest grupą najdziwniejszych bohaterów na świecie, a mutanci najdziwniejszymi superbohaterami ze wszystkich; jedni walczą z Bractwem Zła, drudzy z Bractwem Złych Mutantów, w szeregach obydwu są wyrzutki napiętnowane przez społeczeństwo, walczące nie tylko ze złoczyńcami, ale również z osobistymi demonami. Na korzyć Doom Patrol przemawia data i to minimalnie, bo zadebiutowali w czerwcu 1963 roku, a X-Men trzy miesiące później. Niektórzy twierdzą, że Stan Lee dowiedział się o pomyśle zawczasu od kogoś z ekipy DC i bez skrupułów postanowił stworzyć własną wersję najdziwniejszych bohaterów. Ile w tym prawdy? Pewnie tyle samo, co w jeszcze wcześniejszych domniemaniach, jakoby Doom Patrol było wariacją na temat Fantastycznej Czwórki...
Zostawmy jednak te dywagacje dla prawników i autorów, "Doom Patrol" z lat 1989-1993 to wyjątkowe dzieło i nic mu tego tytułu odebrać nie może. Jeszcze pierwszy zeszyt ujęty w wydanym przez Egmont tomie - typowy wstęp przedstawiający głównych bohaterów - tego nie zdradza, ale kiedy drugi zaczyna się od spadających z nieba ryb oraz lodówki, jasnym się staje, że czekają nas zdarzenia cudaczne. Na kolejnych stronach Larry (jeden z trzech oryginalnych członków drużyny) przemienia się w Rebis - jednocześnie kobietę i mężczyznę, prawdopodobnie najciekawiej przedstawioną reprezentantkę społeczności LGBT w historii komiksu; strach przed Nożycoludźmi stopniowo narasta, w iście horrorowym stylu; postacie wdają się w egzystencjalne dyskusje, ale ani nie przeintelektualizowane, ani nie potraktowane zbyt płytko; a jeszcze inne postacie przemawiają niemalże przypadkowo poskładanymi w zdania słowami. Czasami mamy wręcz pojedynek filozoficzny, a nie fizyczny, w którym nie ma nawet jasno określonych pozytywnych i negatywnych bohaterów. A jakby to wszystko jeszcze was nie zaskoczyło, to poczekajcie na romans zawiązany pod koniec tomu...
Fantazja Morrisona na nic by się zdała, gdyby nie zespół znakomitych artystów, którzy ubrali tę historię w dorównujące jej szaleństwu rysunki. Możemy podziwiać prace między innymi Richarda Case'a (znanego z "Kaznodziei" czy "Sandmana"), Douga Braithwaite'a ("Punisher Max", "X-O Manowar"), a część okładek (przepięknych!) zaprojektował Simon Bisley ("Lobo" czy niedawno wydane w Polsce "Wojownicze Żółwie Ninja - Bodycount"). Żeby doścignąć nietuzinkowe pomysły scenarzysty, rysownicy sięgneli po szereg zaskakujących rozwiązań, chociażby przedstawienie ofiar Nożycoludzi, które są po prostu wycięte, a w ich miejscu pozostają puste plamy. Na papierze to oczywiste, że wymazanie czegoś oznacza przywrócenie pierwotnej bieli, ale nie sposób przełożyć tych działań na świat rzeczywisty, co dodatkowo wzmacnia surrealistyczny wydźwięk komiksu.
Prawdopodobnie znajdą się czytelnicy, dla których te wszystkie elementy będą się składać na nic więcej, jak tylko bełkot, ale jeżeli szukacie czegoś świeżego, wolnego od schematów, to przewrotnie ta pozycja z przełomu lat 80. i 90. jest najlepszym, na co możecie na polskim rynku trafić.
Doom Patrol
Polska, 2019
Egmont
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Richard Case, Dougie Braithwaite, John Nyberg