Pierwsza strona to czysta słodycz w stylu Kici Rożek i "My Little Pony", druga strona to odrobina niepokoju wciąż posypanego cukrem (coś na kształt "Pory na przygodę"), ale dalej zbliżamy się do rewirów, jakich nawet najśmielsze produkcje Cartoon Network - przy całej swojej nieobliczalności - nie odważyłyby się eksplorować. Za przykład niech wystarczy to, że nieproporcjonalne postacie, których losy śledzimy niespodziewanie wyłaniają się z ciała zupełnie realistycznie narysowanej, martwej, porzuconej w lesie dziewczynki. Nie wiem, czy to żyjątka biologicznie pokrewne z denatką na podobnej stopie, co bohaterowie i bohaterki "Było sobie życie", czy może raczej żywe zabawki (na co wskazywałby ich wygląd), ale ewakuacja z zapadającego się ciała to jeden z najintensywniejszych i najbardziej groteskowych kadrów, jakie kiedykolwiek w komiksie widziałem.
Wbrew kinowej tradycji, tajemniczy zgon nie jest w tym wypadku punktem wyjścia dla głównych wątków fabularnych. Żadna z postaci nie szuka zabójcy, żadna nie wspomina nawet o wydarzeniach sprzed pierwszych scen przestawionych czytelnikowi. Wydarzenia ze świata ludzkiego pozostają w sferze domysłów, w centrum pojawia się kwestia przetrwania maleńkich stworzeń, dla których każdy insekt i każde pomniejsze zwierzątko może stanowić śmiertelne zagrożenie.
Z początku autorzy "Pięknej ciemności" usypiają czujność - kolory i wzbudzające zaufanie postacie zaczynają budować maleńką społeczność, dzielą się jedzeniem... I wtedy trafiamy na stronę dwudziestą siódmą. Najpierw zdziczała "dziewczynka" opycha się robactwem, które przed chwilą opychało się ciałem jej zmarłej "właścicielki", później inna dopuszcza się "kanibalizmu" i bez cienia wyrzutów sumienie proponuje: Bawimy się? Udawajmy, że jestem w ciąży. Podobnych okrucieństw w niewinnej oprawie jest jeszcze wiele. A to wygłodniały malec zakrada się do gniazda, licząc na robaka od ptasiej mamy, ale zostaje rozerwany przez jej zbyt duży dziób; a to ukąszenie wywołuje puchnięcie, po którym finalnie ofiara zaczyna przypominać Tetsuo z mangi "Akira" w ostatnim stadium rozwoju...
Okrucieństwo ma jednak własną piramidę potrzeb i kiedy już to związane z przetrwaniem zostaje zaspokojone, pojawiają się wymyślniejsze - nieadekwatnie brutalna zemsta czy nawet czysta rozrywka. Na przykład mysz polna, niegdyś przyjaciel, zostaje pozbawiona wzroku w konsekwencji rzekomego zrujnowania przyjęcia; a jedna z "dziewczynek" nie potrafi odmówić samozwańczej księżniczce, kiedy ta rozkazuje: Położysz się w środku i będziesz martwa.
"Piękna ciemność" to idealny tytuł dla tego zepsutego świata przyśpieszającej degrengolady. Z jednej strony wszystko tu wygląda uroczo, z drugiej kryją się za tym ból i cierpienie. Trochę jak u Tima Burtona, który z porównywalną naturalnością łączy przeciwieństwa. Aż trudno uwierzyć, że historia bajkowych postaci wyglądających jak wyciągnięte z ilustracji w szkolnym elementarzu tak silnie porusza, ale może właśnie stąd biorą się te emocje - w odróżnieniu od "Punisher Max" czy "The Walking Dead" akurat tutaj są niespodziewane.
Piękna ciemność
Tytuł oryginalny: Jolies Ténèbres
Polska, 2018
Kultura Gniewu
Scenariusz: Fabien Vehlmann
Rysunki: Kerascoët