Obraz artykułu Daredevil, tom 2

Daredevil, tom 2

90%

Specyfika Daredevila jako superbohatera polega na tym, że niezależnie od sukcesu lub porażki, z im potężniejszym mierzy się przeciwnikiem, tym mniej interesującą postacią się wydaje. Bogowie, kosmici i inne cudaczne stwory to raczej domena Avengers, Czerwony Diabeł najciekawszy jest wtedy, gdy skacze po dachach swojej ukochanej dzielnicy i broni jej mieszkańców przed zagrożeniami, które nie wydają się nieprawdopodobne albo przerysowane. Właśnie kimś takim jest u Chipa Zdarsky'ego.

Walkę toczy nie tylko na ulicach, ale równie w głowie. Po przypadkowym doprowadzeniu do czyjejś śmierci w poprzednim tomie, Matt Murdock porzuca czerwony strój, uważa Daredevila z błąd i zbrukany symbol, w jaki mieszkańcy Hell's Kitchen nie powinni się dłużej wpatrywać z nadzieją na lepsze jutro. Nie odbiera mu to motywacji do działania, ale siły przekierowuje na to, co może osiągnąć na sali sądowej. Wojna o władzę na ulicach rodzimej dzielnicy – po ustąpieniu burmistrza Fiska z funkcji kingpina – nie pozwala jednak długo walczyć wyłącznie za pomocą słowa.

 

Sprzymierzeńców Murdock ma zaskakująco wielu, bo gliniarz Cole North, z którym poprzednio walczył bez żadnych zahamowań, nie daje się zepchnąć do pracy przy biurku i motywuje cały komisariat do aktywnego działania; mieszkańcy zakładają diabelskie maski, gdy walczą o swoje; nawet Bóg, u którego Człowiek Bez Strachu szukał aprobaty w poprzednim tomie, zdaje się mu sprzyjać. Nowa strategia działa dopóty dopóki wróg posługuje się metodami znanymi wielu mieszkańcom niekomiksowych miast. Bogacze wszelkimi sposobami utrudniający życie zwykłym ludziom po to, by porzucili domy, a następnie wykupujący je za bezcen i poddający całą okolicę agresywnej gentryfikacji, a następnie sprzedający ją po wielokrotnie wyższych stawkach to trucizna znana również w Polsce i bardzo dobrze, że w komiksie, którego bohater z założenia ma być blisko ludzi, taki temat jest poruszany. Poza requelem „Candymana” z 2021 roku, niewiele jest w świecie kultury popularnej równie trafnych komentarzy na temat tego haniebnego zjawiska.

Sytuacja zmienia się, kiedy obrzydliwie bogaci Stormwynowie o stawiające opór Hell's Kitchen postanawiają zawalczyć brutalniejszymi metodami, wysyłając na front grupę najemników, z którymi Daredevil mierzył się już niejednokrotnie – między innymi jak zawsze przodującego w okrucieństwie Bullseye'a, Crossbonesa, Rhino czy niełatwego do uwspółcześnienia ze względu na dość zabawne „moce” klasycznego wroga Diabła, Stilt-Mana (tutaj całkiem ciekawie przedstawionego, na rysunkach Marco Checchetto wręcz upiornego). Nie mają żadnych ukrytych motywacji czy wielkiego planu, chcą po prostu pomnożyć swój dobytek i nie mają skrupułów w doborze metod. Kiedy dają zebranej grupie płatnych zabójców zielone światło na sterroryzowanie lokalnej społeczności, nastrój staje się niemalże tak gęsty jak w „Masakrze mutantów” Chrisa Claremonta – jednym z najbrutalniejszych wydarzeń w historii „X-Men”.

Dramat wzmacnia blokada informacyjna i niemalże całkowite odcięcie Hell's Kitchen od świata, ale kiedy jego mieszkańcy sami zaczynają się bronić z symbolicznymi maskami swojego stróża na twarzach, Matt w końcu uświadamia sobie, że on sam nie może decydować o znaczeniu symbolu Daredevila. To kulminacyjny moment tomu, swoiste odzyskanie tożsamości, ale po nim nie ma ani chwili na odpoczynek. W całym tym zamieszaniu przebudzona zostaje inna wieloletnia przeciwniczka tytułowego bohatera – Typhoid Mary; w kręgu gangsterów trwa napięta walka o pozycję lidera; udaje się odnowić relację ze Spider-Manem; a Elektra szykuje się do uformowania nowej siły gotowej do stawienia czoła wracającej do gry Dłoni. Dzieje się sporo, ale najważniejszy znowu okazuje się wątek najbardziej przyziemny – Daredevil musi ponieść konsekwencje swoich działań i odsiedzieć wyrok.

Trudno kupić pomysł Zdarsky'ego na to, że przed sądem staje właśnie Czerwony Diabeł z Hell's Kitchen, a nie Matt Murdock i dostaje przyzwolenie na zachowanie swojej prawdziwej tożsamości w tajemnicy. Wydaje się to nieprawdopodobne nie tylko ze względu na wymogi prawne, ale również czysto praktyczne – jak przez cały pobyt w więzieniu pozostać w masce i dramatycznie nie zaniedbać higieny osobistej? Jeżeli jednak przymknąć oko na dość nieprawdopodobne okoliczności, wyłania się z tego wątku interesująca refleksja na temat odpowiedzialności za swoje czyny. Klasyczne z wielką mocą rodzi się wielka odpowiedzialność z tak dobitnie ukazanymi konsekwencjami, jak rzadko się to w komiksach zdarza.


Czy Daredevil jest sumieniem superbohaterów? Wydaje się, że tak i daje im wszystkim dobitną nauczkę, by zachowali większą rozwagę w swoich poczynaniach, nawet jeżeli przyświecają im szlachetne intencje. Koncepcję Zdarsky'ego można uznać za przewartościowanie zjawisk ukazywanym przez Gartha Ennisa w „The Boys”. W obydwu przypadkach superbohaterstwo ukazane jest w realistyczny sposób, ale Daredevil stoi na straży przekonania, że człowiek z natury jest dobry.


Daredevil

Polska, 2025

Egmont Polska

Scenariusz: Chip Zdarsky

Rysunki: Jorge Fornes, Marco Checchetto, Francesco Mobili, Mike Hawthorne, Manuel Garcia



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2025 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce