Do "Scotta Pilgrima" wraca się jak do odnalezionego w trakcie porządków pamiętnika, o którego istnieniu zdążyliśmy zapomnieć. Ktoś ściąga muzykę z internetu, ktoś inny pracuje w wypożyczalni kaset wideo, ktoś chce wymienić się numerami telefonów komórkowych, ale druga osoba nie wie, czym jest ta cała komórka - tak urządzony świat już nie istnieje, ale sentymentem zaraża nawet osoby urodzone po jego przeminięciu. Trudno o lepszy przykład zjawiska odczuwania przez pokolenie urodzone w XXI wieku intensywnej tęsknoty za czasami, których nie przeżyło, ale za sprawą popkultury zostało wyposażone w bardzo żywe wyobrażenie o nich.
Bryan Lee O'Malley nie mógł jednak – jak wielu współczesnych twórców – świadomie i celowo posługiwać się sentymentem, kiedy opisywał współczesne mu czasy. Tę wartość jego komiks niespodziewanie zyskał po latach, ale wycięcie relikwii i rytuałów przeszłości wcale nie odbiera mu powabu, bo opowiada ponadczasową historię o wkraczaniu w dorosłość. O tym okresie, kiedy powoli zaczyna się wypełniać obowiązki dotąd postrzegane jako domenę rodziców, ale można jeszcze imprezować po staremu - pośpiewać razem, powygłupiać się, pocałować kogoś po wypiciu jednego piwa za dużo.
Od tego zaczyna się czwarty tom i chociaż te wszystkie wymyślne, przepełnione specyficznym poczuciem humoru i uwielbieniem do gier, filmów oraz animacji pojedynki, z których ten tytuł słynie, dostarczają wiele rozrywki, to właśnie najzwyklejsze, obyczajowe momenty uderzają z największą siłą. Być może po prostu dlatego, że łatwiej jest je połączyć z własnymi doświadczeniami i pokrzepić się myślą, że ktoś miał podobnie. Kogo jednak ewidentnie zapożyczony z mangowego schematu epizod plażowy, przesiadywanie w ulubionym barze, mocowanie się z nagrywaniem muzyki garażowego zespołu i cała ta przyjemna monotonia niespiesznego życie nie interesują, znajdzie tutaj również gnającą na złamanie karku akcję.
.jpg)
Podczas wykonywania tych wszystkich przyziemnych czynności Scott nieustannie jest śledzony przez tajemniczą, skrywającą się w cieniu postać, która kiedy już postanawia się ujawnić, rozpoławia przejeżdżający przed nią tramwaj za pomocą katany. W odpowiedzi przestraszony młodzieniec ucieka przez podprzestrzeń do innej części miasta, zupełnie nie wzruszony obecnością swoistego portalu za przypadkowo otwartymi drzwiami - jakby w tym świecie przemieszczano się w podobny sposób na co dzień. To, co prozaiczne z kadru na kadr może się przemienić w surrealistyczne i równie szybko powrócić do poprzedniego stanu. Na przykład walka z kobietą-ninją podejrzewającą Scotta o zdradę Ramony swobodnie przechodzi w rozważania na temat granic przyjaźni i miłości. Nie jest to zresztą może aż tak dalekie od faktycznego zmagania się z trudami wchodzenia w dorosłość - często przypominają ścieranie się z potężnym przeciwnikiem wyposażonym w doskonale naostrzone miecze, którego nie da się pokonać bez wsparcia najbliższych. Podtytuł czwartego tomu ("Ogarnia") jest prosty, ale doskonale oddaje jego zawartość - Scott Pilgrim wreszcie zaczął ogarniać życie prywatne, romantyczne i zawodowe.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że komiks O'Malleya jest skierowany wyłącznie do millenialsów, ale szybko się okazuje, że pod specyficzną otoczką kulturową, w jakiej osadzono akcję, skrywają się wartości i doświadczenia uniwersalne. Dlatego po dwudziestu latach od premiery pierwszego tomu, "Scott Pilgrim" w ogóle nie stracił na aktualności.
Scott Pilgrim
Polska, 2024
Nagle! Comics
Scenariusz: Bryan Lee O'Malley
Rysunki: Bryan Lee O'Malley
.jpg)