Obraz artykułu Roshko Brothers: Kiedy otacza mnie za wiele dźwięków, lubię słuchać ciszy

Roshko Brothers: Kiedy otacza mnie za wiele dźwięków, lubię słuchać ciszy

Od muzyki poważnej przez elektronikę po egzotyczne brzmienia Azji - bracia Roszkowscy czerpią inspiracje z wielu źródeł i korzystają z nich nie tylko do tworzenia muzyki, ale również do organizowania własnego festiwalu - Wigrosfery, która odbędzie się 5 i 6 lipca nad jeziorem Wigry.

Barbara Skrodzka: Wychowałeś się w rodzinie, której bliskie są kultura i sztuka. Z muzyką jesteś związany od dziecka, występowałeś w wielu składach, grałeś w orkiestrze. Teraz połączyłeś siły z bratem, Jaśkiem, w Roshko Brothers.

Adam Roszkowski: Przez wiele lat byłem muzykiem klasycznym i marzyłem o graniu w orkiestrze. Spełniłem to marzenie, ale z czasem moje artystyczne potrzeby poszły naprzód. Zawsze w głębi miałem potrzebę tworzenia własnej muzyki. Choć z Jaśkiem byliśmy związani z muzyką od dziecka, to dopiero po studiach, na przełomie 2013 i 2014 roku postanowiliśmy połączyć świat instrumentów smyczkowych - skrzypiec i wiolonczeli - z elektroniką. Graliśmy dużo koncertów solowych i muzykę kameralną. Nagraliśmy płytę dla Naxos z utworami Karola Lipińskiego, ale od zawsze pasjonowała nas też elektronika i praca z programami do tworzenia muzyki. Nasz pierwszy koncert zagraliśmy na Wigrosferze - naszym festiwalu.

 

Suwalszczyzna, którą udało wam się złapać na zdjęciach i filmach, jest bardzo urokliwa.

Za każdym razem, gdy wracamy do rodzinnego domu, robimy zdjęcia i filmujemy naturę. Mamy już sporą bazę materiałów do naszych przyszłych klipów. Pociąg do fotografii zawdzięczamy dziadkowi, który był skrzypkiem i prowadził zakład fotograficzny w Suwałkach. W dzieciństwie byliśmy otoczeni zdjęciami. Dziś "Foto 1947" jest najstarszym zakładem w mieście i prowadzą go nasi rodzice. 

Wigrosfera odbywa się między innymi na plaży nad jeziorem Wigry, z której rozpościera się widok na klasztor kamedułów - to świetne miejsce na festiwal. Jak doszło do powstania Wigrosfery?

Jako nastolatkowie zawsze spędzaliśmy wakacje nad Wigrami, pływając od brzegu do brzegu na naszej żaglówce, słuchając płyt CD, które przywozili przyjaciele. Jasiek też przyjeżdżał z inną ekipą kumpli-artystów. Włączaliśmy płyty w różnych klimatach - od SBB po Pink Floyd i oczywiście Milesa Davisa. Słuchaliśmy tego nocą i patrzyliśmy w gwiazdy. Byliśmy klasykami, trochę oderwanymi od świata Akademii Muzycznej, ponieważ lubiliśmy jeździć na festiwale muzyki elektronicznej, a naszym marzeniem było wrócić nad Wigry z muzyką. Okazja nadarzyła się w czasie pandemii, kiedy postanowiliśmy zorganizować festiwal online - to była pierwsza edycja Wigrosfery. Paweł Kapica, mój przyjaciel z NeoQuartet z Gdańska, miał już doświadczenie w organizacji tego typu imprez, więc chętnie podzielił się z nami wiedzą i pomógł. Za nami już cztery edycje i mam nadzieję, że w tym roku zobaczymy się w jeszcze większym gronie.
 

Domyślam się, że pewnie niejeden muzyk klasyczny słuchając bardziej elektronicznych wersji Händla czy Mozarta, łapie się za głowę. Na co dzień lubisz słuchać klasyki?

Słucham dużo neoklasyki, ale kiedy otacza mnie wiele dźwięków, lubię słuchać ciszy. Jako skrzypka inspiruje mnie Adam Bałdych, improwizator czerpiący zarówno z klasyki, jak i z jazzu. Poznaliśmy się z Adamem w Gdańsku, a potem graliśmy razem koncert w Brukseli.

 

Festiwal, który organizujecie jest kameralny, ale na scenie pojawiają się ciekawe nazwiska, w ubiegłym roku występowali między innymi Ptakova i Adam Bałdych.

Frekwencja festiwalu z roku na rok jest coraz większa, chętnie przyjeżdżają do nas znajomi, którzy zabierają ze sobą swoich przyjaciół oraz okoliczni mieszkańcy czy turyści akurat spędzający weekend nad Wigrami. Widzę w tym miejscu duży potencjał na jeszcze większy festiwal. W ubiegłym roku pierwszego dnia graliśmy w sali kameralnej Suwalskiego Ośrodka Kultury. Moim marzeniem jest, by w tym roku część koncertów odbyła się w dużej sali i żebyśmy zrobili duży projekt, na przykład koncert Darii ze Śląska czy techno operę, która miała miejsce w Gdańsku i którą robił Paweł. Bardzo chciałbym zaprosić zagranicznych artystów i znajomych, których znam chociażby z Brukseli.

Wspomniałeś, że pierwszy koncert Roshko Brothers odbył się na Wigrosferze. Nad czym obecnie pracujecie?

Cztery lata temu podczas pierwszego dnia Wigrosfery zagraliśmy koncert muzyki klasycznej - tria Karola Lipińskiego, a następnego dnia graliśmy nasz autorski projekt z elektroniką. Wyciągnęliśmy dużo wniosków po tym występie, między innymi uprościliśmy setup. Ostatnio pochłonęła nas praca nad płytą, która ukaże się we wrześniu. Równolegle powstają nasze aranżacje z improwizacjami i elektroniką na motywach muzyki dawnej. Pracujemy również nad koncertem na specjalne zamówienie Museum of European History przy Komisji Europejskiej. Będzie to otwarcie wystawy "Bellum et Artes".

 

Muzyka klasyczna w połączeniu z elektroniką coraz częściej znajduje miejsce na festiwalach. Co w waszym przypadku będzie tematem łączącym brzmienia dawne ze współczesnymi?

Na płycie będą bardzo różne kawałki, ale na motyw przewodni wybraliśmy zespolenie się z naturą oraz miejscem, w którym się wychowaliśmy, czyli ukochaną przez nas Suwalszczyzną. Nowe utwory często będą oparte na klasycznych tematach, tak jak nasz pierwszy singiel - "Händel Regrooved", będziemy nawiązywać też do Bacha i Vivaldiego. Nie zabraknie do tego tej naszej suwalsko-słowiańskiej melancholii, której klimat staraliśmy się ukazać w "Star Serenade" i w "Wintertale". W serenadzie inspiracją były Starlinki obserwowane na wigierskim niebie, a "Wintertale" to wspomnienie siarczystych zim z dzieciństwa.

Klimat muzyki będzie oddawała również warstwa wizualna - większość materiałów wideo i sesję zdjęciową przygotowaliśmy w naszych rodzinnych stronach. Z kolei dzięki utworowi "Kosmiczna odyseja" zabierzemy słuchaczy w przestworza. Chcieliśmy za sprawą tego utworu uwolnić się od lockdownu. Przez to, że byliśmy zamknięci cały czas w domach i nie mogliśmy w ogóle koncertować, czuliśmy, że wszystko nagle się skończyło, a mieliśmy w planach trasę koncertową po Chinach. Siedząc w kawalerce na Mokotowie, postanowiliśmy wystrzelić się w kosmos. Nakręciliśmy klip, gdzie gramy końcówkę klasycznej passacaglii Halvorsena, która przechodzi w kosmiczną odyseję, a my kierujemy rakietą. 

Do tej pory ukazały się trzy single zapowiadające płytę. Kiedy pojawi się kolejna muzyczna zapowiedź?

Kiedy zawitają pierwsze wiosenne burze, planujemy wypuścić "Storm". Będzie to re-work ostatniej części słynnego "Lata" Antonio Vivaldiego. Trzecia część jest bardzo żywiołowa. W naszej wersji chcieliśmy użyć wszelkich elementów wyrazu, by ukazać zmieniający się klimat Ziemi i jej nieprzewidywalność. W tym utworze na celownik bierzemy zmianę klimatu, globalne ocieplenie, nieprzewidywalność.

 

Czujecie się bardziej związani z Warszawą, w której mieszkacie, czy jednak z polskim biegunem zimna, jak zwykło się określać Suwalszczyznę?

Mieszkaliśmy całe studia w Warszawie. Mój brat przyjechał tutaj, kiedy był w liceum, a potem zaliczył studia w Manhattan School of Music w Nowym Jorku. Ja wyjechałem do Poznania, gdy miałem trzynaście lat, ale potem studiowałem w Białymstoku, Warszawie i w Brukseli. Tak jeździłem od miasta do miasta. Mimo tego czujemy się zjednani z regionem Suwalszczyzny. Bardzo lubimy tam wracać, gdy duże miasto nas zmęczy. Szczególnie upodobałem sobie ostatnio samotne rejsy po Wigrach. Wracam wtedy do pracy z nową energią.

 

Teraz bliżej ci do elektroniki czy do muzyki klasycznej?

Elektronika jest bardzo szerokim gatunkiem. Bliska jest mi na pewno muzyka przestrzenna z elementami lekkiej elektroniki, gdzie słychać detale smyczków i akcenty klasyczne. Ale lubię też mocniejszy bit. Nasza nowa płyta nie będzie jednak płytą z mocnym bitem, choć do dwóch-trzech utworów chciałoby się potańczyć. Ciągnie nas do muzyki filmowej, więc na pewno wpleciemy jakieś akcenty.

Prowadzicie jeszcze inne poboczne projekty?

Jesienią tamtego roku zacząłem opowiadać o muzyce, którą lubię i cenię, dlatego postanowiłem kręcić rellsy i publikować je na Facebooku i Instagramie. Kiedy byłem przez miesiąc w Meksyku poznałem sporo muzyków, którzy podsunęli mi ciekawe utwory. Okazało się, że dobrze się czuję opowiadając o muzyce i dzieląc się nią z innymi. Jeszcze nie nazwałem tego projektu [śmiech]. Z Jaśkiem prowadzimy także projekt Roshko Hit The Road. Podróżując na koncerty z muzyką klasyczną, zawsze szukaliśmy jednego dnia wolnego, by uciec z dala od miasta. Na przykład, gdy byliśmy w Armenii, wynajęliśmy samochód, żeby jeździć off-road i nagrywać. Wtedy wybraliśmy bardzo znaną armeńską pieśń ludową, zaaranżowaliśmy ją na iPadzie, pojechaliśmy w góry i nakręciliśmy teledysk.

 

Kiedy podróżujesz, zawsze starasz się odkrywać muzykę regionu i poznawać lokalnych artystów?

W Meksyku byłem już trzy razy, mam tam bardzo dobrych znajomych, dlatego mam to szczęście, że mogę wracać. Nie wziąłbym moich ukochanych skrzypiec, smyczka i instrumentów na pastwę losu [śmiech]. Wolę mieć bazę i później ruszać z niej. 

 

Jaki był najdziwniejszy instrument, na którym miałeś okazję grać?

Najdziwniejszy... Mamy taki instrument, kotamo, który jest tak naprawdę trzema instrumentami w jednym - koto, czyli japońską harfą, monochordem greckim oraz tamburą indyjską. Jest wyposażony w obracane. dwustronne pudło rezonansowe z drewna. Przywieźliśmy go ze Szwajcarii. Kiedyś podczas trasy po Japonii kupiłem sobie też chińskie skrzypce - erhu. Brat mnie do tego zainspirował. Ciężko oprzeć się urokowi tworzenia dźwięku z ich pomocą, słychać w nich tę głębię Azji. W końcu na pudle rezonansowym znajduje się skóra węża boa. Opieramy je na udzie, a technika grania smyczkiem jest bardzo podobna do tej wiolonczelowej. Posiadają dwie struny, pomiędzy którymi na stałe jest wczepione włosie smyczka. Więcej gram na nich do muzyki ambientowej i dronów Bartka Dziadosza [znanego bardziej jako Pleq].

 

fot. Aneta Stabińska i Wojciech Sobolewski


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce