Tym razem rzadziej zaglądamy do futurystycznego, trawionego przez zepsucie i degrengoladę, choć pod nowymi rządami podejmującego próby odbicia się od dna wielkiego miasta; na dłużej wracamy do Doliny Królów, gdzie wszystko się zaczęło. Tutaj kierunek zmian jest jednak przeciwny - dawna sielanka idyllicznej krainy rodem z powieści fantasy zniknęła, zastąpiła ją złowieszcza magia, groza i publiczne egzekucje.
Żeby lepiej zrozumieć, jak do tego doszło, scenarzyści zabierają nas w przeszłość, do młodości kilka rozdziałów temu zamordowanej Marianne. Istotność jej roli podkreślona została nawet projektem okładki - po raz pierwszy zamiast szeregu postaci uchwyconych w dramatycznych pozach, usytuowanych na białym tle; zwiastunem zawartości tomu jest spękany posąg głównej bohaterki umieszczony na czerni. To nie jest zapowiedź gnającej na złamanie karku akcji (choć tej nie brakuje), tylko zanurzenia się w burzliwych losach jednej bohaterki.
Z biografii Marianne dowiadujemy się, że była sierotą; odnaleziono ją w lesie w niecodziennych okolicznościach; dorastała wychowywana na kapłankę, ale od początku bardziej pociągały ją turnieje walk; z czasem nawiązała bliską relację ze swoim przyszłym oprawcą - na tym etapie dobrodusznym, choć borykającym się z rodzinną tragedią Morganem; a jej wyjątkowy talent do pojedynkowania się doceniono w całym królestwie. Chronologicznie przedstawiona retrospekcja (odróżniona od teraźniejszości nieco rozmytymi rysunkami) służy jednak czemuś więcej niż tylko poszerzeniu kontekstu - obrazuje nieznane dotąd przyczyny bezpośrednio związane z rosnącym w siłę zagrożeniem dla całego globu.
Bastien Vivès i Balak do szeroko zakrojonych przeskoków czasoprzestrzennych włączyli nawet motywy z animowanego prequela, który niedawno doczekał się drugiego sezonu. Niezmiennie uprawiają także gatunkową żonglerkę i to z taką sprawnością, że niezależnie od tego, czy ktoś używa energii ki do wyprowadzenia ciosów wyróżnionych poświatą jak w wielu mangach shounen, czy w jego mechanicznej ręce umieszczono kopię świadomości zabitego towarzysza, świat przedstawiony nigdy nie traci spójności. Duet dołożył wszelkich starań, by wykreować rzeczywistość, w jakiej nawet najbardziej szalone pomysły bez wahania przyjmiemy jako prawdopodobne. Nawet gdyby przy następnym spotkaniu z morza wyłonił się dwudziestometrowy potwór, a główni bohaterowie musieliby dokonać magicznej fuzji, żeby go pokonać, nie wydawałoby się to przesadzone czy niedorzeczne. Zapewnienie sobie niczym nieograniczonej wolności artystycznej to ogromny komfort, ale także wyzwanie, któremu niewielu jest w stanie sprostać.
Zaczęło się od rywalizacji o wygraną w turnieju sztuk walki z niewinnym chłopcem i samotną matką w rolach głównych, kończy na nadciągającej apokalipsie. Transformatywność "Lastmana" jest niebywała, a zmianom stylistycznym - przeprowadzanym niemalże ze strony na stronę - towarzyszą niemożliwe do przewidzenia zwroty akcji i zaskoczenia. Chociaż wszystko wydaje się więc zmierzać obecnie w jasno zarysowanym kierunku, nie będzie zaskoczeniem, jeżeli za chwilę z niego zboczymy i dojedziemy do celu okrężną drogą.
Recenzje wcześniejszych tomów TUTAJ
Lastman
Polska, 2023
Non Stop Comics
Scenariusz: Bastien Vivès, Balak
Rysunki: Bastien Vivès, Michaël Sanlaville