Rozmawiamy o decentralizacji scenariuszy X-Men, w których zawsze liderami były te same postacie (Wolverine, Xavier czy Jean Grey) i o postawieniu na świeże twarze, a zarazem o stojącym za tym zabiegiem ryzyku mniejszego zaangażowania emocjonalnego czytelników/czytelniczek; o niezwykłej historii Fantomexa przepięknie narysowanej przez Roda Reisa (nie mylić z czarnym charakterem z "Ataku tytanów") oraz o początkach tego bohatera autorstwa Granta Morrisona; a także o bezgranicznym zaufaniu, jakim darzymy pomysły Hickman, nawet jeżeli nie wszystkie od razu się sprawdzają.