Obraz artykułu Reality. Horror w pełnym świetle

Reality. Horror w pełnym świetle

82%

Dwóch mężczyzn - tak uprzejmych i wzbudzających zaufanie do tego stopnia, że bez wahania można by powierzyć im opiekę nad dzieckiem - krok po kroku informuje kobietę o formalnych czynnościach związanych z przeszukaniem domu. Aż chciałoby się zaprosić ich na kawę, ale napięcie stopniowo rośnie jak w pierwszym akcie horroru. Uczucie utrzymuje się przez cały seans - to tylko rozmowa, a jednak chce się uciekać.

W 2017 roku Reality Leigh Winner ujawniła poufne informacje na temat rosyjskich ingerencjach w prezydenckie wybory z 2016 roku i świadomości podejmowania tego rodzaju działań przez amerykański rząd, w konsekwencji czego została skazana na ponad pięć lat więzienia.

 

Jest w tej historii wątek serwisu The Intercept, który domniemanie zawiódł w kwestii ochrony tożsamości sygnalistki; jest też wątek nadużywania władzy, ale reżyserka Tina Satter skoncentrowała się na samym początku - nawet nie na zatrzymaniu, tylko wstępnym przesłuchaniu, bardzo odmiennym od tych, jakie zazwyczaj widzimy na ekranach.

 

Scena przesłuchania z "Zagadki zbrodni" Joon-ho Bonga - odgrywana w półmroku, rozłożona na kilka ciągle przenikających się planów, przepełniona skrajnymi emocjami - to w swojej kategorii osiągnięcie pod każdym względem doskonałe; bohater Guya Pearce'a przesłuchujący dwie osoby jednocześnie w "Tajemnicach Los Angeles" imponuje przebiegłością; a Batman przepytujący Jokera w "Mrocznym Rycerzu" jest gniewem w najczystszej postaci. Każdy z tych pamiętnych momentów trwale zapisał się w historii kina i od każdego emanuje ta sama energia - agresja, osaczanie przesłuchiwanych, wydobywanie z nich informacji wszelkimi możliwi sposobami łącznie z zastosowaniem przemocy. "Reality" nie wpisuje się w ten podtrzymywany od dekad standard.

Bez wątpienia nieobecność duetu dobry glina, zły glina; pełne oświetlenie zamiast ciemnego pokoju ledwo rozświetlonego pojedynczą żarówką i komfortowa atmosfera nie są celowymi zabiegami artystycznymi przełamującymi filmowy schemat. Satter nie sięgnęła po klisze stworzone w celu intensyfikowania akcji i napięcia dlatego, bo nie porusza się w obszarze fikcji, tylko faktu. Początkowa plansza informuje o wykorzystaniu istniejących nagrań FBI i przełożeniu ich na dialogi zdanie w zdanie, użyte zostają również stenogramy, niekiedy zdjęcia, zadbano nawet o takie detale, jak drobne elementy zarysowujące tożsamość głównej bohaterki - szkice i naklejka z "Nausicą z Doliny Wiatru" Hayao Miyazakiego, poduszka Hello Kitty, różowy karabin AR-15... Reality nie jest zaledwie przepytywanym obiektem, nie jest określona wyłącznie przez postawione zarzuty, dzięki czemu jej losy wydają się jeszcze bardziej przejmujące.

 

Sydney Sweeney każdym nerwowym mrugnięciem i uśmiechem, każdym podniesieniem lub zmarszczeniem brwi i każdym kiwnięciem głowy wzbudza bezwarunkową sympatię i empatię, nie pozwala oderwać wzroku od jej twarzy, ale chociaż kreuje jednoznacznie pozytywną postać, trudno wskazać negatywne. Josh Hamilton i Marchánt Davis jako przesłuchujący ją agenci pamiętają o tym, by schowała zakupy do lodówki, zadbała o psa i kota, swobodnie rozmawiają o jej pracy, mieszkaniu, okolicy, co chwila dopytują, czy chce wody albo rozmowy w innym miejscu. Bohater Hamiltona zapewnia nawet, że jeżeli woli usiąść na podłodze, zajmie miejsce obok niej; a kiedy zaczyna dopytywać o motywacje, nie ukrywa frustracji związanych ze stanem amerykańskiej polityki - pokazuje, że stoją po tej samej stronie, a jedyne, co ich różni to stosunek do wiernego wypełniania obowiązków.

Dynamika tria jest wyjątkowa, próżno doszukiwać się w wypowiadanych przez nie słowach choćby odrobiny antagonizmów, demagogii czy realizowania ukrytego programu politycznego. Każdy wzbudza sympatię, pobudki każdego są czytelne i zrozumiałe, w dużej mierze sprowadzone do czynności służbowych wykonywanych z szacunkiem do drugiej osoby, a jednak tę niemal nienaturalną uprzejmość wyraźnie podszywa groza. Być może to kwestia znajomości zakończenia - wiemy przecież, że Reality nie położy się tej nocy do własnego łóżka, a sąd odmówi jej zwolnienia za kaucją. Być może to kwestia liminalnej przestrzeni, w jakiej przeprowadzana jest końcówka przesłuchania, przypominającej "The Backrooms" Kane'a Parsonsa. Być może kilku wykraczających poza realizm zabiegów formalnych, na przykład znikających postaci oraz ich głosów, gdy niemożliwe jest zacytowanie wciąż utajnionych fragmentów dokumentów. A może udziela się nam największe zmartwienie, z jakim Reality mierzy się w tamtej chwili - co z ukochanymi zwierzakami? Cokolwiek wkrada się i zalęga w podświadomości, nieustannie wzmacnia wrażenie, że za spotkaniem, którego wyrwane z kontekstu fragmenty wyglądają na rozmowę znajomych stoi coś znacznie bardziej zatrważającego. Nigdy w dodatku niematerializującego się, stanowiącego odbicie strachu, jaki musi odczuwać ktoś, komu do domu weszli właśnie agencji FBI, zarekwirowali telefon i zadają mnóstwo pytań - nieważne, jak bardzo są przy tym sympatyczni.

 

Trzy znakomite role, tym trudniejsze do odegrania, że ograniczone do słów, gestów i języka ciała, ograniczone do dwóch scenografii, a jednak przez niespełna półtorej godziny przykuwają uwagę do tego stopnia, że zamiera się w fotelu i zapomina nawet o mruganiu. Co jednak najciekawsze, dowodzą, że chociaż rzeczywistość nie musi być tak ponura i bolesna, jak fikcyjne wizje utrwalone przez Hollywood, sama świadomość obcowania z prawdą może okazać się horrorem.


Reality

USA, 2023

Seaview

Reżyseria: Tina Satter

Obsada: Sydney Sweeney, Josh Hamilton, Marchánt Davis



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce