Obraz artykułu Dr. Stone, tomy 15-18. Bójka zamiast nauki

Dr. Stone, tomy 15-18. Bójka zamiast nauki

68%

Jonathan H. Jiang - badacz pracujący dla NASA - w wywiadzie z 2020 roku wyraził przekonanie, jakoby zaawansowane cywilizacje swojego czasu istniały na innych planetach, ale ciągły postęp technologiczny doprowadził je do zagłady. Historia ludzkości pokazuje, że to bardzo prawdopodobny scenariusz, a historia z "Dr. Stone" jest jej odzwierciedleniem na skalę mikro.

Nie wydaje się to zabiegiem celowym, ale Riichiro Inagaki z tomu na tom coraz bardziej popycha swoje postacie w kierunku wszelkich bolączek, z jakimi jako gatunek mierzymy się od stuleci. Z jednej strony powraca Tsukasa - dawny wróg, dzisiaj sprzymierzeniec - który niezmiennie wierzy, że wybudzenie wszystkich ze skamieniałego stanu to zaprzepaszczenie szansy na odcięcie się od okrutnego dorobku przeszłych pokoleń, ale zostaje w tym przekonaniu odosobniony; z drugiej Królestwo Nauki dostarcza coraz większej liczby dowodów na słuszność jego słów.

 

To fascynujące, że chociaż autor scenariusza dokłada wszelkich starań, by wykreować nowy, wspaniały świat, gdzie nie ma równych i równiejszych, nie jest w stanie wykroczyć poza ludzką naturę i towarzyszące nam od zarania dziejów pokusy. O ile początek "Dr. Stone" mógł imponować rzadkim przypadkiem długoterminowego snucia fabuły wokół wątków niezwiązanych z konfliktem, o tyle teraz - po odkryciu waluty i kapitalizmu, licznych środków transportu, licznych rzadkich dóbr i udoskonaleniu broni palnej - kolejne potyczki okazują się niemożliwe do uniknięcia. Rozrysowana zostaje nawet scena, w której pocisk przestrzela dłoń jednej z postaci, co zostaje pokazane bezceremonialnie, bez zwrócenia uwagi na wagę tego wydarzenia, choć w żadnym z poprzednich tomów nie dopuszczano się równie bezpośrednich aktów przemocy. Sam Inagaki zdaje się nie zwracać uwagi na znaczenie przemiany, jaka zachodzi w jego bohaterach i bohaterkach, odbywającej się właściwie poza jego kontrolą.

Nowych wynalazków jest coraz mniej - z ważniejszych odkryte zostają między innymi żyroskop i dyktafon - a zasady ich funkcjonowania nie są rozpisywane tak dokładnie, jak w niemal gotowych instrukcjach budowy z początku "Dr. Stone". Szala przechyla się na stronę akcji - najpierw dokończeniu konfliktu na Wyspie Skarbów, w wyniku którego nie tylko dowiadujemy się więcej o meduzie, petryfikującej broni, ale również o tajemniczym Whymanie, który według najnowszych ustaleń znajduje się... na Księżycu; później podróży w kierunku Nowego Świata, gdzie mają zostać zebrane pierwsze materiały niezbędne do budowy... statku kosmicznego. Nie sposób odmówić tym scenom widowiskowości, chociażby walka mano a mano dwóch liderów - Senku i Ibary - to trzymający w napięciu popis wprawiania rysunków w "ruch", niemniej znakomicie zrealizowany shounen akcji wyparł w ten sposób coś jeszcze bardziej wartościowego - odrębną, wyjątkową tożsamość.

 

Nowi główni wrogowie Senku i ekipy - przypominający członków industrial-rockowej kapeli z 2000 roku Xeno i Stanley - to wprawdzie odmienny typ przeciwników niż dotychczasowi, bo technologicznie nawet bardziej zaawansowani od Królestwa Nauki, ale już sposób, w jaki zaognia się relacja pomiędzy nimi wydaje się na tym wczesnym etapie zbieżny ze wcześniejszymi. Trudno w dodatku zawiesić niewiarę, kiedy okazuje się, że profesor Xeno to były pracownik NASA, którego Senku poznał w dzieciństwie i jakimś sposobem błyskawicznie trafiają na siebie w tym wyludnionym świecie, gdzie natura niemal całkowicie wymazała ludzką aktywność sprzed wieków. Intryga podtrzymuje uwagę, cliffhanger wieńczący osiemnasty tom zachęca do sięgnięcia po kolejny, ale brak autentycznej pasji do nauki, która wyróżniała "Dr. Stone" na tle innych tytułów skierowanych do podobnej publiczności jest aż zanadto wyczuwalny.

Nie wykluczone, że Inagaki odczuł zmęczenie poprzednią formułą albo przy zaledwie ośmiu tomach do końca serii, zdecydował się na widowiskowy finał, ale przecież to nie pierwsza radykalna zmiana tonu jego mangi - łatwo zapomnieć, że Senku z początku pełnił rolę drugoplanowej postaci, a w centrum znajdował się osiłek Taiju Oki. Być może i ta wolta ostatecznie okaże się rozwinięciem fabuły w bardziej interesującym kierunku, ale to pokażą dopiero kolejne tomy.


Dr. Stone

Polska, 2022

Waneko

Scenariusz: Riichiro Inagaki

Rysunki: Boichi


Dr. Stone, tomy 1-2. W obliczu nauki wszyscy ludzie są równi

Dr. Stone, tomy 3-4. Królestwo Nauki nie odrzuca nikogo

Dr. Stone, tomy 5-6. Całkiem zabawna postapokalipsa

Dr. Stone, tomy 7-8. Siłą ludzkości jest różnorodność

Dr. Stone, tomy 9-11. Wojna bez ofiar
Dr. Stone, tomy 12-14. W drogę, po łeb Meduzy


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce