Obraz artykułu Miecz zabójcy demonów, tomy 13-15. Powiew miłości na kocich łapach

Miecz zabójcy demonów, tomy 13-15. Powiew miłości na kocich łapach

85%

Kiedy zawczasu użyźni się glebę solidnej jakości fabułą i interesującymi postaciami, wtedy bez wywoływania uczucia znużenia można pozostawić narrację niemal samej akcji. W kolejnych tomach "Miecza zabójcy demonów" Koyoharu Gotouge obrała ten kierunek, a w rezultacie powstały jedne z najsilniej zapierających dech w piersiach scen pojedynków w całej serii.

Walka trwa na dwóch frontach - na jednym Genya Shinazugawa i Nezuko bezskutecznie próbują odeprzeć ofensywę demona zdolnego do dzielenia się na kolejne ciała niczym komórki; na drugim filar mgły, Muichirou Tokitou mierzy się z Gyokko, Większym Księżycem Piątym. Nie brakuje w tym emocji, są też dygresje podnoszące stawki starć, ale choreografie pojedynków i gęsto słane linie ruchu sprawiają, że przemyka się przez kolejne strony jak przez filmowe sceny akcji.

 

Zatrzymywanie jej powrotami do przeszłości zarówno zabójców demonów (każdy ma za sobą traumatyczne przeżycia), jak i samych demonów to cecha charakterystyczna narracji autorki i jeżeli zastosowana w odpowiednim momencie, doskonale spełnia swoje zadanie. Reminiscencje wyodrębnione jako osobne rozdziały mogłyby nużyć, kiedy natomiast wydłużają przerwę pomiędzy krótkimi atakami, stopniowo sprawiają, że klasyczny pojedynek dobra ze złem nabiera również wymiary osobistego. Tokitou jako dziesięciolatek został sierotą, w dodatku skonfliktowaną z bratem bliźniakiem; Mitsuri Kanroji (filar miłości) mierzyła się z ostracyzmem związanym z jej umięśnioną sylwetką; Genya wciąż pozostaje wyrzutkiem, bo jako jedyny zabójca demonów nie korzysta z techniki oddechu - im więcej mają słabości, tym wydają się ciekawsi i tym bardziej pragnie się ujrzeć, jak wygrywają wbrew przeciwnościom losu.

Kiedy jednak Gotouge zdejmuje stopę z hamulca, osiąga tak zawrotną prędkość, że kadry wydają się niemal animowane. Jej najbardziej zaskakującym sojusznikiem okazują się ogromne,  znakomicie zaprojektowane i różnorodne onomatopeje. To może być na przykład przybrudzone od prochu bang!; poszarpane trach; zaokrąglone jak klinga miecza ciach; zwiększające rozmiar znak po znaku szuuuuuu, ostro zakończone trzask, kiedy łamane są gałęzie drzewa i można by tak długo wymieniać. Rzadko zdarza się angażowanie naśladujących dźwięki wyrazów w tak obszernym zakresie w budowanie napięcia i potęgowanie emocji. Na ogół zostają wpisane w tło, ale tutaj brylują na pierwszym planie jak maleńkie dzieła sztuki. 

 

Słowa są zresztą użyteczne także z innego powodu - dobór nazw technik jest do tego stopnia szalony, że trudno oprzeć się kilkukrotnemu odczytaniu ich przed przerzuceniem strony. "Rybia śmierć tysiąca igieł" albo "piekło wazonu ośmiornicy" brzmią jak zaklęcia wymyślone przez przedszkolaka, zlepki przypadkowych słów, które wsparte rysunkiem nie wydają się jednak infantylne, ale w najwyższym stopniu zachwycają ataki Mitsuri Kanroji. Jak na filar miłości przystało, miażdży przeciwników "dreszczami pierwszej miłości", "mżawką kociej miłości" albo "powiewem miłości na kocich łapach", co jest tym ciekawsze, że nie jest typową kawaii-dziewczynką, tylko swoistym odpowiednikiem schematu, według którego skonstruowano między innymi Goku czy Naruto - potężna, nieco naiwna i zawsze głodna.

Chociaż walka w tych trzech tomach dominuje, autorka pamięta o zasianiu kilku ziaren, które kiedy już opadnie kurz, będą mogły wykiełkować w kolejne wątki fabularne. Zwraca uwagę na podobieństwo blizn łączące Tokitou z Tanjirou, naszym głównym bohaterem; pokazuje, jak wielkim kultem otaczany jest w tym świecie miecz i jak bardzo zdeterminowani są kowale, którzy nawet w obliczu bezpośredniego zagrożenia życia nie przestają wykuwać oręży; a przede wszystkim wprowadza istotne zmiany w postaci Nezuko, która odtąd musi zostać obrana za główny cel Muzana - nadrzędnego czarnego charakteru. W idealnie zrównoważony sposób rozwiązane zostają wcześniejsze wątki i od razu zasupłane kolejne.

Choć tym razem ostrza poszły w ruch z wyjątkową zaciekłością, "Miecz zabójcy demonów" pozostaje historią o empatii odczuwanej nawet do wroga. Koyoharu Gotouge potrafi zachwycić spektakularnymi scenami akcji zrealizowany w sposób, na jaki pozwala tylko i wyłącznie medium komiksu, ale nigdy nie przestaje przy tym darzyć sympatią każdej ze swoich postaci, nawet tych z najodleglejszych planów, co okazuje się zaraźliwe i w rezultacie niechętnie opuszcza się ten świat na dłużej.


Miecz zabójcy demonów

Tytuł oryginalny: Kimetsu no Yaiba

Polska, 2022

Waneko

Scenariusz: Koyoharu Gotouge

Rysunki: Koyoharu Gotouge


Miecz zabójcy demonów, tomy 1-2. Wyjątkowa zwykła historia
Miecz zabójcy demonów, tomy 3-4. Cisza przed burzą
Miecz zabójcy demonów, tomy 5-6. Z empatią do demona

Miecz zabójcy demonów, tomy 7-9. Dorastanie w świecie demonów
Miecz zabójcy demonów, tomy 10-12. Każde życie ma znaczenie


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce