Powoli i niechętnie lodowce miażdżą się nawzajem - pada na jednej z pierwszych stron w kontekście nieuchronnego starcia pokoleń, kluczowego tematu dziesiątego tomu "Deadly Class", a z odleglejszej perspektywy również całej serii, choć nie zawsze był to dominujący wątek. Podobnie jak lodowce stanowią figurę retoryczną, tak też karabiny czy miecze dzierżone przez bohaterów i bohaterki można w tym kontekście traktować jako symbole ciężarów, które dźwigaliśmy latami i nigdy nie zdołaliśmy ich zrzucić - stały się naszymi immanentnymi atrybutami.
Chwilę później Rick Remender przywołał jeszcze inny obraz walki pokoleń - anegdotę związaną z Markiem Twainem rozgniewanym na zapełnianie ulic ukochanego miasta automobilami. To nadal postępujący proces, większość podwórek, na których jeszcze dwie dekady temu bawiły się dzieciaki jest dzisiaj parkingami, ale nikt już nie pamięta, jak to było, kiedy przez światowe stolice nie przejeżdżały żadne samochody, a za chwilę nikt nie będzie pamiętał, jak to było bez telefonów komórkowych albo internetu. Jakiego by nie zająć stanowiska w tej sprawie, nowe zawsze wygra ze starym, ale autor zasiewa myśl, przy której sam nawet się nie upiera - może faktycznie świat byłby lepszym miejscem, gdybyśmy pozbyli się samochodów? Może nieuchronna klęska starego nie jest najlepszą drogą do poprawy jakości życia?
Jasno dookreślony od samego wstępu cel, jaki będzie przyświecał Marcusowi szybko dałoby się przekuć w konkluzję po tym wszystkim, co już przeszedł, ale zamiast od razu obierać kurs na finał, Remender zabiera nas w podróż przez achronologiczne dygresje, które samodzielnie musimy połączyć w spójną całość na wzór "Pulp Fiction". Marcus z 1991 roku to kawał wyniosłego, zadufanego w sobie dupka po przejściach. Imprezuje, sprzedaje narkotyki, próbuje zapomnieć, ale trudno mu współczuć, kiedy ocenia wzbudzającą jego zainteresowanie licealistkę najpierw po wyglądzie, później po guście muzycznym.
Marcus czuje się lepszy, bo żywi się kulturą spoza mainstreamu. Zachowuje się tak, jakby przynależał do elitarnego klubu, ale w końcu Dawn uciera mu nosa i pośrednio również każdemu, kto myśli, że zainteresowanie "alternatywną" czy "podziemną" działalnością artystyczną pozwala zająć wyższą pozycję w intelektualnej hierarchii od osób, którym wystarczy to, co popularne i powszechne. Z drugiej strony nie można nie docenić zaangażowania Marcusa w sztukę, przeżywania jej całym sobą. Nie jest snobem powtarzającym puste hasła, wygłasza te krzywdzące tyrady z głęboką wiarą w wypowiadane słowa. Kiedy natomiast nie wymądrza się, romantyzowana degrengolada i czarny humor przemieniają go w bohatera z kart "Trainspotting" Irvine'a Welsha.
W 1997 roku spotykamy go z kolei na jachcie z dawną ekipą - Jaylą, Tosawhim, Zenzele i Helmutem. Wydają się promienni i pogodzeni z przeszłością, ale jeszcze nie w pełni z nią rozliczeni. To jedyny moment całego tomu, kiedy nihilistyczna aura na chwilę słabnie, ale powraca ze zdwojoną siłą, gdy widzimy Sayę z 2001 roku - uliczną złodziejkę pozbawioną dłoni, codziennie zbierającą czterdzieści dolarów na porcję umożliwiających chwilowe zapomnienie narkotyków. Dopiero skok wstecz do 1989 roku ukazuje, co wydarzyło się w szkole dla zabójców King's Dominion. Rewolta przeciwko nauczycielom w rzeczywistości jest sprzeciwem wobec całego pokolenia utrzymującego przy życiu odwieczny krąg przemocy. Marcus chce go przerwać, wybacza każdemu rówieśnikowi, przez którego cierpiał i dąży do wymordowania wszystkich odpowiedzialnych za to dorosłych.
Nie brakuje firmowych dla Remendera odniesień do popkultury - diler ogląda "Twin Peaks"; Marcus zachwyca się Mattem Groeningiem i "Spider-Manem", obowiązkowo poświęcono nieco miejsca na "dziennikarstwo muzyczne", tym razem padają zachwyty głównie pod adresem Primus i Jawbreaker; a do tego rozdziały wyszczególniono spreadami z wyeksponowanym rokiem, w jakim osadzona jest akcja i naniesieniem na cyfry grafiki z czymś, co w tamtym czasie było wyjątkowo istotne, na przykład okładką "Nevermind" Nirvany w 1991 roku; kadrem z "Titanica" w 1997 roku; ale też World Trade Center w 2001 czy murem berlińskim w 1989. W dziesiątym tomie tego rodzaju nawiązań jest wręcz więcej niż we wcześniejszych, ale mają też bardziej dookreśloną funkcję, bo co lepiej oddaje ducha pokolenia, jeżeli nie muzyka, filmy i komiksy?
Wszystko wywołuje raka i każdy kiedyś umrze. I tyle. To co, możemy iść dalej? - ostatnie zdania tomu byłyby idealnym podsumowaniem "Deadly Class". Z jednej strony całkowity nihilizm, z drugiej przechodzenie nad nim do porządku dziennego i odnajdywanie czegoś dobrego w tym, że przecież nic gorszego spotkać nas już nie może... Ale czy aby na pewno? Tego dowiemy się z rozciągniętego na dwa tomy finału.
Deadly Class, tom 10. Ratujcie swoje pokolenie
Tytuł oryginalny: Deadly Class Volume 10: Save Your Generation
Polska, 2023
Non Stop Comics
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Wesley Craig
Deadly Class, tom 1. Przystosowanie do śmierci w rodzinie
Deadly Class, tom 2. Dzieci czarnej dziury
Deadly Class, tom 3. Wężowisko
Deadly Class, tom 4. Umrzyj za mnie
Deadly Class, tom 5. Świadectwo z czerwonym od krwi paskiem
Deadly Class, tom 6. To jeszcze nie koniec
Deadly Class, tom 7. Miłość jak krew
Deadly Class, tom 8. Nigdy nie wracaj
Deadly Class, tom 9. Maszynka do kości