Obraz artykułu Boy Meets Maria. Gdyby Gregg Araki tworzył mangi

Boy Meets Maria. Gdyby Gregg Araki tworzył mangi

79%

Imię Maria i brak imienia tytułowego chłopaka przewrotnie przedstawiają bohaterów "Boy Meets Maria" w opozycji do tego, jak sami siebie identyfikują. Taiga Hirasawa ma silne poczucie własnej osobowości, doskonale wie, w jakie relacje chce wchodzić; tożsamość Marii została rozproszona po traumatycznych doświadczeniach z dzieciństwa - razem próbują znaleźć odrobinę szczęścia, a jedyną przeszkodą są obawy i oczekiwania.

Pierwsze półtorej dekady życia ma kluczowe znaczenie w formowaniu osobowości. Nabyte w tym okresie doświadczenia przekształcają się w wyznaczane na późniejszym etapie cele, w lęki, preferencje i sposoby komunikowania się z innymi osobami. Kosei Eguchi ukazał ten etap przez pryzmat zaburzeń i nauki panowania nad nimi na dwa bardzo odmienne sposoby.

 

Taigę poznajemy jako oddanego wielbiciela Tygrysiej Maski, ale wszystko wskazuje na to, że nie ulubionego wrestlera każdego, kto wychował się na anime emitowanych na Polonii 1 na początku lat 90., tylko popularnego w fikcyjnej rzeczywistości "Boy Meets Maria" superbohatera. Odwaga i niezłomność zamaskowanego herosa w zestawieniu z nieodrywającym się od puszki piwa ojcem, do którego odczuwa się głęboki żal prowadzą do wytworzenia infantylnego ideału mężczyzny-gwaranta bezpieczeństwa. Wmówienie sobie roli obrońcy słabych kobiet trąca obskurancką rycerskością, ale im dalej, tym autor coraz bardziej krytycznie odnosi się do archaicznego wzoru męskości. W charakterystyczny dla wielu japońskich twórców sposób do przemiany bohatera nie stosuje jednak konfliktu, tylko refleksję.

Kiedy Taiga od pierwszego wejrzenia zakochuje się w Marii, jego uczucie okazuje się tak silne, że nawet gdy wybranka okazuje się biologicznym chłopcem o imieniu Yuu Arima, nie bacząc na opinie otoczenia i konsekwencje, deklaruje, że kwestia płci nie może wpłynąć na odczuwane na metafizycznym poziomie emocje. W wierze w swoje uczucia jest wręcz zarozumiały i już w pierwszym kontakcie sięga po przeterminowaną szarmanckość, proponując wraz z kwiatkiem: Bądź damą mojego serca i ani trochę nie zraża go pogardliwe: Za kogo ty się uważasz? Jest w nim coś z Goku albo z Taiju z "Dr. Stone" - to prostolinijny, bezpośredni i poczciwy chłopak o złotym sercu, niezdolny do zachowywania dla siebie żadnej z przelatujących przez jego głowę myśli... a wiele z nich zdecydowanie powinien stłamsić, chociażby reakcję na odkrycie, że od strony fizycznej wybranka nie jest kobietą: Kocham cię, mimo że masz penisa.

 

"Boy Meets Maria" świadomie nawiązuje do toposów mangi romantycznej - od czasu do czasu nawet erotycznej - po to, żebyśmy zaczęli antycypować kolejne wydarzenia, żebyśmy nabrali przekonania co do kierunku, w jakim to wszystko zmierza. Kiedy jednak nabierzemy już pewności, autor zaczyna burzyć skonstruowany z wysłużonych motywów obraz. W najbardziej szokujący sposób w historii Marii, której wewnętrzny konflikt płciowy nie jest rezultatem wyłącznie niezaspokojenia oczekiwań matki marzącej o córce, ale również przeżycia okrutnego aktu przemocy, na ujrzenie którego czytelnicy i czytelniczki nie są w stanie przygotować się.

Brutalne, obrzydliwe kadry kontrastują z niewinnymi zalotami nastolatków, gwałtownie wyrywają z lekkiego nastroju sercowych przepychanek i szkolnych perypetii, ale nie tylko po to, by wstrząsnąć, a po to, by pokazać, że nawet kiedy dostrzegamy trudności, z jakimi komuś przychodzi się mierzyć i potrafimy odnaleźć w sobie duże pokłady empatii, często nie mamy pojęcia, jak głęboko sięgają korzenie problemu. Eguchi nie pokusił się w dodatku o zakończenie wskazujące na zbawienny wpływ miłości, czyli częsty - umniejszający wagę rozrysowywanych przez kilka rozdziałów kryzysów - finał wielu tytułów podobnej kategorii. Uderza w pozytywny ton, ale Maria nie rozstrzyga problemu identyfikacji płciowej, odnajduje szczęście pomimo bagażu doświadczeń.

 

Sposób, w jaki Kosei Eguchi mierzy się z kwestiami tożsamości i seksualności przypomina najbardziej przyziemne z filmów Gregga Arakiego - nie powstrzymuje się przed unaocznianiem bolesnych doświadczeń swoich bohaterów, ale zawsze okazuje im sympatię. Szkoda, że ta wyjątkowa wrażliwość zdążyła odnaleźć niewiele ujść w twórczości artystycznej - Eguchi zmarł w sierpniu 2020 roku w wieku zaledwie dwudziestu trzech lat, pozostawiając po sobie jeszcze tylko jeden, niedokończony tytuł ("Kimio Alive").


Boy Meets Maria

Polska, 2022

Waneko

Scenariusz: Kosei "Poyo" Eguchi

Rysunki: Kosei "Poyo" Eguchi



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce