Obraz artykułu Wieloryb. Wyprawa po empatię

Wieloryb. Wyprawa po empatię

90%

Darren Aronofsky uwielbia alegorie, uwielbia odniesienia do biblii oraz literatury i nawet jeżeli nie ma sprecyzowanego pomysłu na to, czemu miałyby służyć, nie zawaha się po nie sięgnąć. "Wieloryb" jest nimi naszpikowany, ale znaczenie dla fabuły wciąż przywoływanych "Moby'ego Dicka" oraz Pisma Świętego pozostaje mgliste i nieczytelne, co może zrazić osoby zainteresowane dogłębną analizą. Jeżeli jednak całkowicie zwiesić niewiarę i dać się ponieść wizji reżysera, seans zwieńczy zaskakująco satysfakcjonujące emocjonalne wyczerpanie.

Aronofsky zdawał sobie sprawę z siły wizerunku bohatera, z jakim publiczności miało przyjść się zmierzyć. Doskonale wiedział, że kolosalne wrażenie zrobi nie tylko ważąca blisko sto czterdzieści kilogramów charakteryzacja ukazująca skrajnie otyłego mężczyznę, ale również obsadzenie w tej roli Brendana Frasera - dawnego chłopaka z plakatów w Bravo, ulubieńca nastolatków z początku XXI wieku, który nagle zniknął z okładek, czerwonych dywanów i świadomości niegdysiejszych fanów i fanek.

 

Jego metamorfoza i rola skrajnie odmienna od poskramiacza mumii czy George'a prosto z drzewa musiały u wielu osób wzbudzić choćby przelotną refleksję dotyczącą własnej drogi przebytej przez minione dwadzieścia lat, dlatego choć pojawiają się głosy krytyczne, sugerujące, że należałoby obsadzić kogoś, kto faktycznie boryka się z nadwagą, Fraser wydaje się idealnym wyborem, a zaufanie, którym został obdarzony przekuł w rolę życia.

Odgrywany przez niego Charlie został przedstawiony w sytuacji wzbudzającej politowanie czy nawet obrzydzenie - potężny mężczyzna masturbuje się do filmu porno, w trakcie niemalże dostaje zawału, a kiedy kilka minut później zjawia się opiekunka, pazernie pochłania niemałą porcję fastfoodu, za wszystko nieustannie przepraszając. Aronofskiemu nie przyświeca jednak chęć ośmieszania otyłości. Stopniowo naświetla przeszłość Charliego i bolesną stratę, która doprowadziła go do obecnego stanu. Odreagowywania życiowej tragedii poprzez kompulsywne jedzenie nie da się romantyzować na podobnej zasadzie, na jakiej często ukazywane są w filmach alkoholizm (na przykład "28 dni"), narkomania ("Requiem dla snu" tego samego reżysera) albo inne autodestrukcyjne działania (na przykład we "Wstydzie" Steve'a McQueena). Nie ma w nim uszlachetniającego smutku i poetyckości, których chociaż nie chcielibyśmy dla siebie, niekiedy o nich fantazjujemy. Charlie mierzy się z konsekwencjami źle dobranych środków do walki z rozpaczą nie tylko we własnym, skurczonym do rozmiaru mieszkania świecie, ale również jako postać fikcyjna, dla której odnalezienie empatii może być dla publiczności niełatwym zadaniem.

 

Akcję "Wieloryba" nie tylko ściśnięto w maleńkim lokum głównego bohatera (który w dodatku nie ma dostępu do wszystkich znajdujących się w nim pomieszczeń), dodano jej klaustrofobicznego charakteru także poprzez wybór formatu obrazu. Kiedy Fraser przemierza wąski korytarz w kadrze o wymiarze 4:3, wypełnia go w całości, staje się jeszcze bardziej przytłaczający czy wręcz przerażający, ale nie ma w jego głosie spodziewanego zgorzknienia, rozczarowania, gniewu albo nienawiści. Nie jest typem nieszczęśnika pławiącego się w swoich bolączkach, potrafi bez wysiłku, w zupełnie naturalny sposób wykrzesać z siebie optymizm w każdej sytuacji. Nawet kiedy od dawna niewidziana córka wykrzykuje mu prosto w twarz, że powinien już umrzeć, on jeden potrafi dostrzec w niej głęboko ukryte dobro... Sadie Sink jako Ellie wzbudza zresztą niechęć do tego stopnia, że z perspektywy widza Charlie może nie mieć racji, co tym bardziej pokazuje, jak ogromne ma serce i jak bardzo łagodnym jest człowiekiem.

W ukazywaniu międzyludzkich relacji Aronofsky zawsze potrafił trafiać w czułe punkty i wywoływać wzruszenie, nawet jeżeli zahaczając o dramatyzm z pogranicza telenoweli, bo przecież życie częściej bywa operą mydlaną niż wysublimowanym dramatem artystycznym. Charlie i opiekująca się nim Liz (Hong Chau) to wspaniały, chwytający za serce duet, który bez męczeństwa, często z humorem rozmawia o stanie tego pierwszego. Matka Ellie (Samantha Morton) raz wybucha wciąż tlącym się po rozstaniu przed laty gniewem, kiedy indziej w przypływie empatii okazuje drobne gesty dobroci. Nawet dostawca pizzy Dan (Sathya Sridharan), którego poznajemy niemal wyłącznie jako głos zza drzwi, otrzymał minimum osobowości, a jego "znajomość" z Charliem nie jest pozbawiona znaczenia. Skupienie się wyłącznie na wzajemnych oddziaływaniach w zupełności wystarczyłoby "Wielorybowi", by wzbudzać silną reakcję emocjonalną, ale reżyser nie potrafił pohamować się przed wprowadzeniem dodatkowych wątków i zwłaszcza przy religijnym trudno nie odnieść wrażenia, że zabłądził.

 

Reprezentujący Kościół Chrześcijański Nowe Życie Thomas (Ty Simpkins) w sposób wzbudzający niewielką wiarygodność łączy główne postacie wątkiem siłowego niesienia wybawienia, religijnego fanatyzmu i jego konsekwencji, pozornej dobroduszności i konfliktu religii z orientacją seksualną. Każdy z tych tematów jest niewątpliwie istotny, ale właśnie dlatego zasługuje na pogłębioną refleksję, a nie na afektywne wrzucenie do scenariusza jako wyraz złości. Brakuje im należytego ciężaru, brakuje skłaniającej do przemyśleń treści, wydają się doczepione na siłę i zbędne.

Kilkukrotne zboczenie z kursu nie umniejsza jednak napięcia, jakie niemal przez cały film paraliżuje każdy mięsień. Od początku wiemy, że Charlie jest u kresu sił, a odmierzane na ekranie dni tygodnia służą za klepsydrę odliczającą ostatnie dni wśród żywych. Nawet jeżeli od czasu do czasu przesadnie napompowany patos i grubo ciosane metafory trącą kiczem, warto dać się tej wizji pochłonąć, bo im bardziej zaufa się reżyserowi, tym mocniej potrafi poruszyć. Pokrzepiająca okazała się także frekwencja na seansie - wiara w nią najwyraźniej nie była wielka (wygospodarowano najmniejszą salę multipleksu i tylko trzy pokazy dziennie), a jednak z trudem dało się wypatrzyć wolne miejsca. W dobie licznych ekranizacji, sequeli, remake'ów, requeli i superbohaterów to najlepszy dowód na wciąż istniejące zapotrzebowanie na inne kino, trzeba tylko twórców, którzy będą potrafili mu sprostać.


Wieloryb

Tytuł oryginalny: The Whale
USA, 2022

A24
Reżyseria: Darren Aronofsky

Obsada: Brendan Fraser, Sadie Sink, Hong Chau



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce