Rozmawiamy o nowatorskich efektach specjalnych wykorzystanych w pierwszym "King Kongu" i o szeregu zainspirowanych nim filmów - od dzisiaj zaginionego, japońskiego "Edo ni Arawareta Kingu Kongu" przez "Kongę", której komiksową wersję rysował Steve Ditko po parodię "Queen Kong". Będzie także o przerośniętych homo sapiens na przykładzie chociażby "Attack of the 50 Foot Woman", któremu hołdowali między Quentin Tarantino i Johnny Bravo oraz o gatunkach pośrednich - yetim, sasquatch (już drugi film w historii z jego udziałem był horrorem pornograficznym), a także o wilkołakach.
Przywołujemy najpaskudniejsze filmy z gargantuicznych rozmiarów robactwem, które w XXI wieku okazały się całkiem popularne w serwisach VOD (dość wspomnieć produkcje Mike'a Mendeza - "Wilkodupego pająka" i "Lawalantulę", gdzie wyłażące z wulkany pająki mierzą się z niemal całą główną obsadą "Akademii policyjnej"). Będzie także o duńskim gadzie zabójcy z "Reptilicus", polskiej "Klątwie Doliny Węży" i "Pulgasari" - filmie produkcji koreańskiej, ale nie południowokoreańskiej, do czego przywykliśmy, a północnokoreańskiej, co nie zdarza się często (i o związanej z nim przerażającej historii porwania reżysera przez dyktatora Kim Dzong Ila).