Jonathan Levine był blisko w filmie "Wiecznie żywy", opowieści o relacji zombie z człowiekiem, ale skupił się głównie na wątku romantycznym. Ishikawa ma z kolei podejście niemalże dokumentalisty. Skonstruował scenariusz na podobnej zasadzie, na jakiej Kazuto Tatsuta opisał doświadczenia z Fukushimy w "Reaktorze 1F" - mniej zależało mu na snuciu fabuły z wyraźnym wstępem, rozwinięciem i zakończeniem, bardziej na opisywaniu pojedynczych aspektów świata, do którego nie każdy ma wstęp.
O ile jednak Tatsuta uwiecznił to, czego faktycznie doświadczył podczas pracy przy reaktorze, o tyle autor "Od dziś jestem zombie!" posługiwał się wyłącznie własną wyobraźnią. Wykreował miasto żywych trupów, ewidentnie zainspirowane ukraińską Prypecią, porzuconą po katastrofie w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej (na co wskazuje między innymi podobne ułożenie budynków blokowiska czy wpisany w pejzaż diabelski młyn) i zasiedlił je żywymi trupami tworzącymi własną kulturę, społeczeństwo, a nawet moralność (obowiązuje między innymi zakaz jedzenia ludzkiego mięsa, bo grozi utratą rozumu i przemianą w kierowane impulsem monstra znane z większości filmów). Z jednej strony subtelnie podszył tę koncepcję ideą nadawania śmierci wartości dorównującej życiu i upatrywania w przemianie w zombie drugiej szansy, z drugiej nie zapędza się w rejony skłaniające do pogłębionych refleksji, w centrum sytuuje groteskowy, czarny humor.
Autor obrał rzadką ścieżkę w tego rodzaju tytułach - nie udaje, że filmowa historia zombie (licząca już okrągłe dziewięćdziesiąt lat - tyle w tym roku minęło od pierwszej produkcji nurtu, "Białego zombie") nie istnieje, a wręcz odnosi się do niej wprost, zapożyczając kadry czy pokazując żywe trupy jako niewzbudzające grozy wśród przypadkowych, oswojonych z ich obecnością w popkulturze osób. Jeżeli natomiast szukać punktów wspólnych łączących "Od dziś jestem zombie!" z amerykańskim kinem, należałoby wskazać nie na celującą we wzbudzanie lęku "Noc żywych trupów" George'a A. Romero, tylko na doprowadzający do śmiechu "Powrót żywych trupów" Dana O'Bannona z dodatkiem gagów wyciągniętych wprost z komedii Bustera Keatona.
Postacią całkowicie slapstickową jest dziewczynka o imieniu Michiru, która stosuje na pobratymcach zagrania przekalkowane z elementarza Toma i Jerry'ego (albo z "The Itchy & Scratchy Show"), a w dodatku Tsukasa Araki narysowała ją w skrajnie odmiennym stylu od pozostałych bohaterów i bohaterek, bardziej cartoonowym, przypominającym dzieła dla najmłodszych autorstwa Osamu Tezuki. Jej urocze, cukierkowe oblicze silnie kontrastuje z tragiczną historią, a także z bardziej makabrycznymi, choć zawsze przeobrażanymi w żart scenami. W jednej możemy na przykład ujrzeć realistycznie zilustrowane, zmasakrowane zombie, ale zanim pojawi się chociażby cień grozy, sytuacja zostaje wyjaśniona jako rezultat przypadkowego zderzania kolegów; w innej żywe trupy korzystają z atrakcji lunaparku i w trakcie zabawy rozsypują się na kawałki; a w jeszcze innej ze świeżo przemienionej bohaterki wypadają larwy, którym ilustratorka doprawiła tak urokliwe uśmieszki, że aż chciałoby się zacząć je hodować.
Co ciekawe, istnieją w tym świecie inne elementy japońskiej popkultury i folkloru. Pojawia się kappa - złośliwy demon wodny; są zombie-dezerterzy z dwunastowiecznej armii, którzy ostatecznie okazują się duchami; jest swoista parodia "Siedmiu samurajów" Akiry Kurosawy. Najciekawszą postacią o dłuższej biografii jest jednak Yoshida, która hoduje węgorze w studni, a gdy z niej wypełza, dokładnie odwzorowuje słynną scenę z "Ring" Hideo Nakaty. Chwilę później zostaje zidentyfikowana jako kuchisake-onna, czyli kobieta z rozciętymi ustami z popularnej w Japonii miejskiej legendy i zostaje drugą najobszerniej rozbudowaną postacią mangi.
Pierwsza to Puuka, główna bohaterka, niedoszła idolka, która przypadkowo została przemieniona w zombie. Na opisanie, jaką funkcję pełnią w Japonii idolki potrzeba by odrębnego artykułu, w skrócie to najczęściej wokalistki, modelki i tancerki w jednym, niekiedy z dodatkowymi umiejętnościami (na przykład wrestling albo dubbing), zawsze z ogromną liczbą gadżetów w sprzedaży. Puuce nie udaje się osiągnąć sukcesu za życia, ale po śmierci jej rynkowa wartość zaczyna wzrastać, co może byłoby śmieszne, gdyby nie to, jak często w świecie rzeczywistym faktycznie tragiczne dokonanie żywota winduje karierę osoby, której już z nami nie ma.
Jeżeli doszukiwać się przewodniego wątku fabularnego tomu, musi nim być przemiana Puuki i godzenie się z nowymi realiami. Podobnych historii jest mnóstwo, niemal zawsze dociążone tragizmem osoby wykluczonej z łona społeczeństwa wbrew własnej woli - jak w "Tokyo Ghoul" albo w "Wywiadzie z wampirem" - ale Ishikawa najwyraźniej nie chciał powielać tych schematów, w których nie widział walorów rozrywkowych. Można wręcz odnieść wrażenie, że gdyby zombie istniały naprawdę, byłyby mu winne pokaźną sumkę za ocieplanie wizerunku.
Niech was nie zwiedzie okładka. "Od dziś jestem zombie!" to pozycja obowiązkową dla miłośników komedio-horroru, którzy tym szerzej się uśmiechają, im czarniejszym humorem odznacza się scenariusz. Zabawa schematami została doskonale wyważona z autorskimi pomysłami i chociaż całość podano w epizodycznej formie, od raz rozpoczętej lektury trudno się oderwać przed dotarciem do ostatniej strony.
Od dziś jestem zombie!
Tytuł oryginalny: Kyou kara Zombie!
Polska, 2022
Waneko
Scenariusz: Yugo Ishikawa
Rysunki: Tsukasa Araki