Obraz artykułu Shadows House, tomy 3-5. Bunt w raju

Shadows House, tomy 3-5. Bunt w raju

95%

Zaczęło się od kameralnej, niewinnej historii o dwóch koleżankach żyjących w sąsiadujących pokojach w tajemniczym, osobliwym świecie, który w kolejnych tomach rozrósł się do pokaźnych rozmiarów - poznajemy kolejne zakątki posesji rodu Shadow, a nawet pobliską wieś, poznajemy także coraz więcej surowych zasad i nakazów regulujących życie każdego, kto trafił w to miejsce.

Finałem debiutu, czyli egzaminu na pełnoprawne członkostwo w rodzie Shadow, okazało się pokonanie pełnego zagadek i pułapek labiryntu przypominającego ten z filmu Jima Hensona (gdzie David Bowie grał króla goblinów). Z jednej strony to rozrywka dla czytelników/czytelniczek i już zasłużonych Shadowów obserwujących rozgrywkę z bezpiecznej odległości, z drugiej to kluczowy moment porządkujący relacje pomiędzy poszczególnymi postaciami, które zaważą na późniejszych wydarzeniach.

 

Pokonanie trudów wspólnymi siłami zbliża do siebie żywe lalki, pozwala na nawiązanie silniejszych więzi z właścicielami, ale szybko okazuje się, że nie o przyjaźń i wzajemne poszanowanie głowie rodu chodzi. Kolejne informacje stopniowo rozrzedzają tajemnicę, poznajemy hierarchiczną konstrukcję domu z piramidalnym układem - im wyżej, tym większe wpływy i władza. Tak zbudowane społeczeństwo zawsze prowokuje tych z dołu, by wygryźć tych z góry, a później mścić się za dawne upokorzenia na osobach, które zostawiło się w tyle. Błędne koło wyzysku i pogardy, a do tego pielęgnowane ścisłym nadzorem jak w państwie policyjnym.

Każdy aspekt funkcjonowania domu zaprojektowano pod utrzymywanie tajemnicy i zapobieganie buntowi. Na samo wspomnienie możliwości wybuchu rebelii członkowie rodu wpadają w gniew, a kiedy pojawiają się wątpliwości i pytania, pada ucinająca temat odpowiedź: Bo takie są zasady. Duet Somato konstruuje zależność rządzącego i podwładnego na zasadach przypominających religijne dogmaty, bo czym ta zbywająca kontra różni się od "tajemnicy wiary"? Wszyscy mieszkańcy od najmłodszych lat uczeni są bezwzględnego posłuszeństwa, kształtują się z przeświadczeniem, że każdy ich ruch jest obserwowany, a każde potknięcie zostanie surowo ukarane. Głowa rodu jest zresztą tytułowana mianem Szanownego Pana Dziadka, który nas miłuje, co wygląda jak wprost wyciągnięte z wersów Biblii.

 

Tam, gdzie są represje, siłą rzeczy musi się pojawiać opór. Raz po raz powraca imię Christophera, o którym wiemy tylko tyle, że był bardzo lubiany, nie zamieszkuje już domu, a każde wspomnienie o nim rozjusza osoby na wyższych stanowiskach. Dowiadujemy się również, że zniknęła cała grupa młodych adeptów, ale czy należy to wiązać z ucieczką, czy z eksterminacją, to nie zostaje na tym etapie wyjaśnione. Wiemy już natomiast z cała pewnością, że Kate - główna bohaterka - wyrasta na prowodyrkę kolejnej fali buntu i chociaż już ściąga na siebie podejrzenia, przemawiającym na jej korzyść argumentem jest pokaźna produkcja sadzy, cennego dla rodu surowca, który według oficjalnego stanowiska służy celom energetycznym, ale nie trudno odgadnąć, że ma także inne, ukryte zastosowanie. Zdradzone przez nią informacje kompletnie odmieniają spojrzenie na rzeczywistość, w jakiej się znaleźliśmy, a szukanie sprzymierzeńców zostaje ustalone jako cel na przyszłe tomy.

Scenariusz "Shadows House" rozwija się niespiesznie, rozwiązując jedną zagadkę i wprowadzając kolejną na zakładkę. Utrzymuje ciągłe napięcie w podobny sposób, jak na przykład "The Promised Neverland" (to nie jest zresztą jedyne podobieństwo) i ma w tym doskonałego sprzymierzeńca - oprawę wizualną o wyjątkowo wysokich walorach artystycznych. Nie jest to może rozmach na miarę "Dorohedoro" albo przyozdobionych ornamentyką tytułów z dorobku kolektywu Clamp, ale Somato robi niesamowity użytek z właściwości opisywanego świata i ograniczeń narzucanych przez czarno-biały komiks.

 

Wystarczy zdjąć obwolutę, by odnaleźć najlepszy ku temu dowód - okładki z papieru przypominającego ekologiczną tekturę delikatnie przybrudzone czy to odciskiem kubka, czy palcami. Sadza, w której wydaje się skąpany cały fikcyjny świat wypływa dzięki temu również do naszego wymiaru, a to nie jedyne jej zastosowanie - niekiedy "brudzi" odstępy pomiędzy kadrami, manipulowanie jej ilością odwzorowuje stany emocjonalne postaci, pozwala na odwrotne cieniowanie, kiedy to biel przenika przez duże połacie czerni. Duet potrafi w dodatku fenomenalnie wkomponowywać pozornie niewiele znaczące, ale ułatwiające komunikację kadry. Na przykład niemal na samym początku trzeciego tomu można zaobserwować maleńki kadr w górnym rogu strony, na którym widnieją fragmenty nieba, drzew i drzwi, co zwięźle i jednoznacznie symbolizuje opuszczenie zamkniętego pomieszczenia i wyjście na zewnątrz. Trzeba nie lada zmysłu, by skutecznie posługiwać się tego rodzaju sztuczkami, a jest ich tutaj znacznie więcej.

 

"Shadows House" zachwyca nawet jako przedmiot - znakomicie wydana manga, od której trudno się oderwać już na poziomie samego przeglądania rysunków, a jak dodać do tego sprawnie poprowadzoną intrygę, subtelne zaplecze filozoficzne o rozpiętości sięgającej od religii po cyberpunk, to mimo że ostatnie lata obfitują w jedne z najlepszych tytułów w historii japońskiego komiksu, ten wydaje się czymś całkowicie odrębnym i zaskakującym, co może przyciągnąć znacznie szersza publikę.


Shadows House, tomy 1-2. Emocje ukryte w światłocieniu


Shadows House

Polska, 2021-2022

Waneko

Scenariusz: Somato

Rysunki: Somato



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce