Obraz artykułu Nocny krzyk. Lynch, Lovecraft i Pikachu

Nocny krzyk. Lynch, Lovecraft i Pikachu

84%

Komiks nie jest książką. Niby to oczywiste, a jednak jakość komiksu nierzadko bywa oceniana na podstawie samego scenariusza, z pominięciem bogactwa specyficznych wyłącznie dla tego medium technik graficznych, z nastawieniem na skonkretyzowaną, zmaterializowaną na papierze historię. Żeby w pełni docenić "Nocny krzyk" trzeba jednak spoglądać poza tekst, obejmować wzrokiem szczegóły każdego jednego kadru.

Trzydzieści minut wystarczy na pochłonięcie całości, ale tak spłycone doświadczenie można porównać do oglądania trzeciego sezonu "Twin Peaks" z podwojoną prędkością odtwarzania - nie stracicie ani jednej sceny, nie umknie wam ani jeden komunikat nadawany z tego surrealistycznego świata, ale nie zdążycie też niczego poczuć. Seans będzie przypominał wpatrywanie się w krajobraz za oknem pędzącego pociągu, o którym zapomnimy natychmiast po postawieniu pierwszego kroku na peronie. Jeżeli jednak tę samą drogę pokonać pieszo, wspomnienia zostaną z nami na wiele lat albo nawet na całe życie.

 

Atmosferę "Nocnego krzyku" można wynieść do rangi głównej bohaterki. Skupia całą uwagę i jako jedyna pozostaje od początku do końca spójna oraz czytelna. Relacje pomiędzy postaciami z centrum akcji można interpretować na wiele sposobów, dopisywać do nich przesłanie, którego zgodności z intencjami autora nie sposób zweryfikować. Teresę przywołany przez nią demon rozczarowuje przyziemnością i rozkapryszeniem; demoniczna Laura okazuje się typowym weaboo rozgniewanym na to, że nie została przywołana na japońskiej ziemi; a najmłodsza z nich Matylda desperacko pragnie zdobyć brakujący, pełniący poniekąd rolę McGuffina numer okultystycznego zina. Wydaje się, że zmierza to wszystko ku refleksji na temat oczekiwań i wyobrażeń, radzenia sobie ze zbyt wygórowanymi i do odnajdywania szczęście, mimo że przybiera inną formę od wymarzonej. Im jednak dalej, tym nawet ten szczątkowy wątek traci na znaczeniu, ale jednocześnie zamiast zadawać sobie pytanie, o czym jest to komiks, pojawia się refleksja na temat tego, jakie wzbudza emocje.

Konstrukcja większości kadrów przypomina dwuwymiarowe gry beat 'em up, gdzie wzrok zawsze wodzi od lewej do prawej strony po horyzontalnych płaszczyznach. U góry wprawdzie nie widnieje pasek życia, ale tyle wystarczy, by poddać się aurze odrealnienia. Innym ciekawym zabiegiem jest traktowanie dwóch przeciwległych stron jak lustrzanych odbić, zarówno pod względem układu kadrów o identycznych rozmiarach, jak i rozgrywających się w nich wydarzeń. Na przykład na szczycie strony osiemnastej widnieje idąca postać, poniżej spoglądamy na nią spomiędzy drzew, jest też przybliżenie na gałąź i przybliżenie na pełnię księżyca; a obok każda z tych kompozycji zostaje powielona z nieznacznym przesunięciem w czasie. Przy pospiesznym przeglądaniu komiksu można te niuanse przegapić, ale to dzięki nim lekturze "Nocnego krzyku" towarzyszy ciągłe przeświadczenie, że coś tutaj nie gra, coś wywołuje trudne do opisania poczucie niepokoju i zaciekawienia.

 

Okazjonalnie to uczucie podsycają bardziej bezpośrednie sygnały. Krótka, dygresyjna historyjka postaci z wiszącego na ścianie obrazu; kobieta w zakrwawionej sukni ślubnej; wielkie oko ukryte w lesie czy lovecraftowe macki oplatające miasto i mieszkańców, którzy zdają się ich nie zauważać - nie ma wątpliwości co do tego, że działają w tym miejscu moce nadprzyrodzone. Wielkie oko spozierające na bohaterki z ukrycia jest szczególnie osobliwe dlatego, ponieważ najbardziej emblematycznym elementem rysunków Borji Gonzaleza jest celowe pomijanie twarzy. Tworzy jedynie sylwetki, a ciężar wyrażania emocji opiera o gestykulację, kompozycje, kolory i tła. Oko w tej rzeczywistości wydaje się czymś nienaturalnym, a poza leśnym stworem pojawia si jeszcze tylko wtedy, gdy... oglądamy zbiory fanek mangi i anime, na odbiciach wiernie odwzorowanych Pikachu, Totora i Luny z "Czarodziejki z Księżyca".

W twórczości Gonzaleza wyraźnie da się wyczuć lynchowski pierwiastek, a zarazem choć w tym roku będzie obchodził dopiero czterdzieste urodziny, ma już bardzo wyrazisty, charakterystyczny styl, który nie pozwala pomylić go z nikim innym. "Nocny krzyk" to po znakomitym, wydanym w Polsce niemal dokładnie dwa lata temu, "The Black Holes" kolejny przykład otwartej, fascynującej historii, która tym dłużej pozostaje w pamięci, im mniej pragnie się rozszyfrować jej zagadki. Zamiast tego lepiej poddać się nastrojowi i dać się ponieść w nieznane.


Nocny krzyk

Tytuł oryginalny: Nuit couleur larme

Polska, 2022

Non Stop Comics

Scenariusz: Borja Gonzalez

Rysunki: Borja Gonzalez



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce