Obraz artykułu Sonic 2: Szybki jak błyskawica. Z pustego i Jim Carrey nie naleje

Sonic 2: Szybki jak błyskawica. Z pustego i Jim Carrey nie naleje

37%

Wbrew swojej naturze, Sonic nieprędko trafił na ekrany kin, a w dodatku zaliczył po drodze wizerunkową zmianę, która rozwścieczyła fandom (do tego stopnia, że ostatecznie wytwórnia musiała pójść na ustępstwa). Rezultat okazał się zaskakująco zjadliwy - jak na dotychczasowe ekranizacje gier wideo - ale sequel to powrót do nieporadnych aktorskich wersji konsolowych klasyków pokroju "Assassin's Creed", "Hitman: Agent 47" czy "Tomb Raider".

Przez chwilę wydawało się, że metoda na udane konwersje gier wideo do aktorskich odpowiedników została odkryta. "Detektyw Pikachu", nowa wersja "Mortal Kombat", "Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" czy właśnie "Sonic" sprzed dwóch lat nie są dziełami wybitnymi (a już na pewno nie tak wiernie oddającymi aurę materiału źródłowego jak "Silent Hill" Christophe'a Gansa), ale przynajmniej stoją za nimi osoby, które grały w pierwowzory, wiedzą co nieco o ich pochodzeniu i przekuwają te doświadczenia w wartą chwili uwagi rozrywkę. Dobra passa najwyraźniej dobiega jednak końca - nijakie "Uncharted" i sequel "Sonica" reprezentują wszystko, co w tego rodzaju produkcjach najgorsze.

 

Aż trudno uwierzyć, że za obydwie części przygód niebieskiego jeża odpowiada ta sama ekipa. Od początku celowała w schematyczne kino familijne, ale z własną tożsamością, z podejmowaniem minimalnego wysiłku, żeby nawet jeśli odtwórczo, było przynajmniej interesująco. Tym razem dokładnie każdy żart i każdy gag wypada nijako, niekiedy nawet żenująco. Są elementy gastro-komedii; są popkulturowe przytyki nastawione na utrzymanie uwagi rodziców (dzieci nawiązań do Limp Bizkit albo konfliktu Vina Diesela z The Rockiem raczej nie odszyfrują); są kulturowe stereotypy ośmieszające wszystko, co nieamerykańskie; są niezliczone jednozdaniowe odzywki bez polotu i bezbarwne sceny pokroju przechadzającego się przed ekranem psa pokrytego pianą, które lepiej sprawdziłyby się w którymś z seriali emitowanych na kanale MiniMini+.

Kadr filu "Sonic 2: Szybki jak błyskawica". Mężczyzna śmieje się.

Humoru na poziomie filmów braci Coen nikt nie mógłby oczekiwać, a jednak gwałtowny spadek formy w porównaniu z pierwszą częścią przemienia dwugodzinny seans w walkę ze znudzeniem. Nie pomaga nawet Jim Carrey, który poprzednio przypominał swoich najlepszych bohaterów z lat 90. (od Maski po Ace'a Venturę) zebranych w jednej osobie, a teraz jest ich karykaturalną wersją desperacko żebrzącą o śmiech w obojętnie milczącej sali, gdzie kolejne teksty o wąsach odbijają się echem. Nawet jak na produkcję skierowaną do młodszych odbiorców, "Sonic 2" sprawia wrażenie zbyt dziecinnego, a nowe postacie (skrajnie dosłowny Knuckles kopiujący Drax-a ze "Strażników galaktyki" i Tails pełniący rolę Jar Jar Binksa) równie dobrze można by wyciąć ze scenariusza i nie zmieniłoby się w nim niemalże nic.

 

Gdyby zresztą wycinać to, co zbędne dla głównego wątku, materiału starczyłoby na nie więcej niż kwadrans. Dygresyjność nie musi być wadą, ale trudno odnaleźć jakąkolwiek, choćby rozrywkową wartość w wątkach wypadu na Hawaje, nieudanego wesela czy idealizowania dr. Robotnika przez jego dawnego asystenta, obecnie baristę. Jedynym powodem, dla którego istnieją wydaje się zaangażowanie obsady z poprzedniej części jeszcze przed napisaniem scenariusza i karkołomna próba znalezienia czegokolwiek, czym mogłaby się zająć. Wiele filmów dałoby się skrócić czy streścić w kilku zdaniach, ale nieliczne błagają o to z większą desperacją od drugiego "Sonica".

Kadr filu "Sonic 2: Szybki jak błyskawica". Sonic na dachu budynku.

Dobrym porównaniem dla nowego filmu Jeffa Fowlera wśród poprzedzających go gier wideo z tym samym głównym bohaterem byłby " Sonic the Hedgehog" z 2006 roku, gdzie kolejne etapy ładowały się tak długo, że odechciewało się grać, plansze zaplanowano w chaotyczny sposób, co rusz można było natrafić na glitche, poboczne postacie irytowały, a Sonic miał romans z... ludzką księżniczką. Gdyby chociaż udało się odbić od dna na wysokość poziomu "tak złe, że aż dobre", może byłby to film wart uwagi. Zamiast tego unosi się bezwiednie na fali nijakości, dryfując w kierunku bezludnej wyspy, gdzie niejedna seria gier wideo rozbiła się o hollywoodzkie skały i została porzucona na zawsze.


Sonic 2: Szybki jak błyskawica

Tytuł oryginalny: Sonic the Hedgehog 2

USA, 2022

Paramount Pictures

Reżyseria: Jeff Fowler

Obsada: Ben Schwartz, James Marsden, Jim Carrey



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce