Obraz artykułu Wszystko wszędzie naraz. Nic nie ma sensu, więc bądźmy dla siebie mili

Wszystko wszędzie naraz. Nic nie ma sensu, więc bądźmy dla siebie mili

100%

Kiedy ktoś lubi wszystkie gatunki muzyczne, kiedy lubi w takim samym stopniu wycieczki nad morze i w góry, a w dodatku tak bardzo lubi te wszystkie możliwości, że chciałbym doświadczać ich jednocześnie, może sprawiać wrażenie niezdecydowanego, ale poznawanie świata jak najbliższe instrukcji zawartej w tytule drugiego filmu duetu Kwan/Scheinert pozwala zrozumieć, jak niewiele jesteśmy w stanie zrozumieć i jak bardzo znaczące są wobec tego drobnostki, których nie otaczamy należytą czcią.

Dan Kwan i Daniel Scheinert w 2016 roku nakręcili film o rozmawiającym z nieboszczykiem człowieku-scyzoryku (to bardziej dosłowne określenie, niż można by się spodziewać), składając tym samym jednoznaczną deklaracją co do śmiałości w przenoszeniu na ekrany tak szeroko zakrojonego absurdu, że gdyby komuś innemu tylko się przyśnił, nie znalazłby odwagi, by o nim opowiedzieć. Nie tyle popuścili wodze fantazji, co zdjęli jej kiełzno i puścili wolno, a we "Wszystko wszędzie naraz" postanowili dodatkowo nadać temu galopowi w nieznane wymowne przesłanie.

 

Podobnie jak w przypadku "Matriksa", można się tutaj doszukiwać śladów przeróżnych koncepcji filozoficznych, w odróżnieniu od niego, twórcy nie upchnęli jednak między wierszami żadnych konkretnych. Zamiast zagłębiania się w pop-filozoficzne teorie zwieńczone publikacją listy "dziesięciu książek, które musisz przeczytać, żeby zrozumieć, o co nam chodziło", ledwo zahaczają o poglądy licznych myślicieli, nigdy nie tracąc przy tym ze wzroku osobistej, przemawiającej emocjami, a nie definicjami perspektywy swoich bohaterów i bohaterek.

Kadr filmu "Wszystko wszędzie naraz". Kobieta z uniesioną dłonią.

Da się odszyfrować sokratejskie wiem, że nic nie wiem; przekonanie Chomsky'ego o tym, że struktura ludzkich mózgów może uniemożliwiać formułowanie prawdziwych teorii dotyczących rzeczywistości; teorię wszechświata blokowego; w finałowym starciu można odnaleźć kontynuację myśli Alberta Rosenfielda z "Twin Peaks", który w obliczu konfliktu na fizycznej płaszczyźnie deklarował: Całkowicie odrzucam zemstę, agresję i potrzebę odwetu. Podstawą takiego podejścia jest… miłość. Szczegółowej analizie można by poświęcić doktorat, a i tak chwilę po jego publikacji znalazłby się ktoś, kto wskazałby na coś jeszcze, dotąd niezauważone. Żadne z tych akademickich śledztw nie mogłoby jednak przekreślić rezultatów pozostałych, bo jeszcze przed ich podjęciem tytuł filmu zapewnia, że każde będzie słuszne.

 

Uznanie, że "Wszystko wszędzie naraz" opowiada po prostu o wszystkim nie będzie nadużyciem, ale wbrew hasłu jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego, stoi za nim bardzo konkretny przekaz. Ostatecznie u podstaw każdej historii mogą stać tylko dwie motywacje - miłość lub śmierć. To może być strach przed śmiercią, to może być utrata miłości, ale każda książka, każdy film i każda legenda o ile nie wykazują cech abstrakcyjnych, surrealistycznych czy eksperymentalnych, musi być ugruntowana w erosie albo w tanatosie (albo w obydwu jednocześnie), co Kwan i Scheinert doskonale rozumieją. Dzięki temu chociaż pokazują wszystko wszędzie naraz, ich scenariusz ma wyraźne wstęp, rozwinięcie i zakończenie, a przy całej swojej zawiłości pozostawia jasny przekaz - kochajmy się i wyluzujmy, zamiast szukać sensu życia, zróbmy pranie razem z kimś, kogo kochamy i spróbujmy wspólnie rozliczyć te przeklęte rachunki. Niby banał, a jednak we współczesnej, odzwierciedlającej globalny niepokój sztuce coraz rzadziej można natrafić na równie optymistyczne przesłanie.

Kadr filmu "Wszystko wszędzie naraz". Kobiety siedzą w pokoju.

Twórcy bronią się przed trywialnością przede wszystkim za pomocą formy, za pomocą której zachęcają do miłowania siebie nawzajem. Z jednej strony czasami przypomina to festiwal skeczy, z drugiej nie ma wśród nich ani jednego nieudanego, więc kolejne popisy luźnych, niedorzecznych pomysłów nieustannie bawią i wprowadzają w osłupienie. Jamie Lee Curtis jako wrestlerka wykonująca backbreaker i dropkick; wzruszający dialog odgrywającej najznakomitszą rolę odkąd postanowiła podbić Hollywood Michelle Yeoh ze Stephanie Hsu, kiedy ich postacie tkwią w bezruchu w postaci kamieni; uniwersum, w którym na drodze ewolucji ludzie wykształcili parówki zamiast palców; ponad dziewięćdziesięcioletni James Hong (znany z "Blade Runnera" czy "Wielkiej draki w chińskiej dzielnicy") w pancerzu stworzonym z przyrządów biurowych; Ke Huy Quan (znany przede wszystkim z dwóch hitów z lat 80., gdzie występował jak nastolatek - "Goonies" oraz "Indiana Jones i Świątynia Zagłady") dający popis sztuk walki za pomocą "nerki"; wciąganie muchy nosem; zjadanie pomadki; czarna dziura pod postacią bajgla; kucharz z kierującym jego poczynaniami szopem pod czapką (na wzór "Ratatuj"); nawiązanie do "Spragnionych miłości" Wong Kar-Waia - wszystko to ułożone w stuczterdziestominutowy łańcuch wydarzeń zapiera dech w piersiach. Aż strach mrugnąć, bo można przeoczyć kolejną szaloną wizję.

 

Nie ma w dzisiejszym kinie autorskim studia/dystrybutora, którego nazwa stanowiłaby pewniejszy znak jakości od A24. Od horrorów Roberta EggersaAriego Astera przez "Nieoszlifowane diamenty" z rolą życia Adama Sandlera po oscarowy "Moonlight" - wszystko sygnowane tymi trzema znakami przypomina, że nadal da się znaleźć miejsce na oryginalne historie. Nie sequele, prequele, requele, ekranizacje, adaptacje i wielkie uniwersa, ale śmiałe fantazje wymykające się schematom. "Wszystko wszędzie naraz" wyróżnia się jednak nawet w tak bogatym, różnorodnym dorobku, stanowi jeden z najdorodniejszych pomników wolności artystycznej XXI wieku i nie popada przy tym w samozachwyt, pozwala sobie na opowiedzenie prostej, skromnej historii przy użyciu monumentalnych, imponujących środków. Trudno od kina oczekiwać czegokolwiek więcej.


Wszystko wszędzie naraz

Tytuł oryginalny: Everything Everywhere All at Once

USA, 2022

A24

Reżyseria: Dan Kwan/Daniel Scheinert

Obsada: Michelle Yeoh, Stephanie Hsu, Ke Huy Quanw



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce