Biografia Wilde'a niezmiennie fascynuje nawet ponad sto dwadzieścia lat po jego śmierci, a w dodatku nie na zasadzie ciekawostki, lecz jako niemal mit o człowieku, o którym chce się wiedzieć coraz więcej wraz z docieraniem do kolejnych faktów. De Isusi wpadł w pośmiertnie zastawione sidła jakiś czas temu, o czym po raz pierwszy dał znać, przygotowując ilustracje do hiszpańskiego wydania "Portretu Doriana Graya" z 2012 roku, a poszukiwaniom i zgłębianiom informacji niezbędnym do stworzenia "Boskiej komedii" poświęcił aż pięć lat.
Z jednej strony opowiadanie historii kogoś, kogo nigdy się nie poznało obliguje do poczynienia tak daleko posuniętych poszukiwań, z drugiej przeładowanie wątkami i poświęcenie rytmu akcji na rzecz chronologii zgubiło nie jedną biografię. De Isusi nie uległ jednak pokusie pobieżnego opowiedzenia o wszystkim, co przydarzyło się jego bohaterowi w ciągu krótkiego, liczącego czterdzieści sześć lat życia. Zarysował na tyle czytelny kontekst, żeby nawet osoba kompletnie niezaznajomiona z losami najpierw uwielbianego, później wyklętego pisarza mogła zorientować się w sytuacji, ale skupił się wyłącznie na trzech ostatnich latach życia Wilde'a, spędzonych na wywołanym społecznym ostracyzmem, dobrowolnie wybranym wygnaniu we Francji. Niemniej nawet tutaj nie trzyma się linearnego układu wydarzeń.
Wyłania się z tego obrazu wizerunek o trzech kluczowych cechach - pełen sprzeczności, zapatrzony w siebie, z pełną świadomością reżyserujący najdłuższa sztukę, jaką każdemu z nas dane będzie oglądać, czyli własne życie. Sprzeczności ujawniają się od pierwszych stron, gdzie Wilde przedstawiony zostaje jako człowiek pijający na śniadanie absynt, porównywany do Paula Verlaine'a, otoczony czcią młodszych twórców. Niby spełniony, ale opisany jako osoba złamana przez lata spędzone w więzieniu, brak możliwości spotkania własnych dzieci i brak publiczności.
Geniusz włożył w życie, w sztukę tylko talent - pada na jednej ze stron, a w innym miejscu pojawia się bardziej dosadny zarzut: Masturbujesz się własnym wizerunkiem. Faktycznie trudno nie odnieść wrażenie, że Wilde nie potrafi mówić, zamiast tego zawsze przemawia, każde zdanie konstruuje tak, by z łatwością dało się je przemienić w aforyzm. Jest najwyższej klasy gawędziarzem i duszą towarzystwa, a do tego gwiazdą własnego dramatu, do którego wpisał między innymi zrezygnowanie z uchybienia się od kary pozbawienia wolności, bo chociaż oznaczała odebranie ukochanej publiczności, w zamian podsuwała doświadczenie wzmacniające status legendy.
Wbrew pozorom to nie jest jednak komiks utrzymany w śmiertelnie poważnym tonie. Od czasu do czasu na pierwszy plan wysuwa się wisielczy humor (zwłaszcza w wątku poświęconym tak bardzo nieudanej próbie samobójczej, że dałoby się ją przeszczepić do scenariusza "American Pie"), a co kilka stron pojawiają się dygresje w postaci wywiadów, kilku stron z "gadającymi głowami", ale ukazanymi w taki sposób, że chwilowe zatrzymanie akcji na statycznym kadrze nie może zostać odebrane jako mankament. Przepytywane osoby przede wszystkim nie wygłaszają laudacji, naświetlają ciekawe momenty z życia bohatera komiksu i nie brakuje im własnych tożsamości, dzięki czemu nie stanowią zaledwie zbioru mniej lub bardziej znanych nazwisk potwierdzających wielkość Wilde'a.
Wywiady to jednocześnie nietypowy zabieg od strony graficznej - na równie śmiałe De Isusi pozwala sobie nieustannie. Zaczyna od dziesięciu spreadów oddających realia ówczesnego Paryża; po drodze niesamowicie ilustruje kłótnię z Bosiem (lordem Alfredem Douglasem) za pomocą większych, szarpanych, mroczniejszych i emanujących gniewem kadrów; a pod koniec raczy nas czterdziestoma czterema stronami pozbawionymi tekstu, symbolicznymi i niemalże surrealistycznymi.
Cały komiks sporządził za pomocą akwareli w odcieniach sepii, nie stosując kadrów zamkniętych w prostokątach, lecz otwartą przestrzeń, co nie będzie obce nikomu, kto miał do czynienia chociażby z twórczością Willa Eisnera. W interesujący sposób manipuluje do tego czasem - maksymalnie go spowalnia, odwzorowując naturalność dialogów, niekiedy nawet całkowicie wyhamowuje i pozawala sobie na przejścia pomiędzy kadrami typu aspekt do aspektu.
"Boska komedia" może nie być najlepszym tytułem dla osób, które pragną dowiedzieć się, kim jest Oscar Wilde, ale z jednej strony doskonale sprawdzi się jako emocjonalne i balansujące na granicy świata realnego oraz fantazji dopełnienie już posiadanych informacji, a z drugiej jako historia autora, którego nazwisko być może otarło się wam o uszy, ale ani nie znacie jej szczegółów, ani nie macie w planach poznawać, a jednak nie wzgardzicie komiksem niebanalnym zarazem pod względem sposobu prowadzenia narracji, jak i podejścia do rysunku, co wydaje się zresztą bardziej adekwatnym sposobem opowiadania o losach tak ekscentrycznej postaci.
Boska komedia Oscara Wilde'a
Tytuł oryginalny: La divina comedia de Oscar Wilde
Polska, 2021
Non Stop Comics
Scenariusz: Javier de Isusi
Rysunki: Javier de Isusi