Drugi sezon "The Promised Neverland" to jedna z najbardziej spektakularnych porażek w historii anime. Próba zmieszczenia trzynastu tomów w jedenastu odcinkach z góry była skazana na niepowodzenie, a w dodatku trudno zrozumieć, jak można było wyciąć tak wiele elementów tej historii i jednocześnie znaleźć miejsce na wprowadzenie nowych, zbędnych postaci. Nie wspominając o tym, że finałowy odcinek przypomina bardziej pokaz slajdów niż animację... Manga może posłużyć za odtrutkę - na papierze czeka znacznie większy, bogatszy świat oraz niespieszne tempo pozwalające lepiej poznać jego mieszkańców.
Wbrew podsyconym przez anime pozorom, sercem "The Promised Neverland" nie jest konflikt. To przede wszystkim opowieść o formowaniu, dojrzewaniu w realiach ciągłego poczucia zagrożenia i o nawiązywaniu w tych ekstremalnie trudnych warunkach bliskich relacji. Główna bohaterka pod koniec czternastego tomu jest kimś innym niż na początku ósmego, doświadczenia odmieniają ją, ale nie niszczą idealistycznego podejście do życia, wzmacniają je solidnym fundamentem, dalece bardziej empatycznym od mesjańskiej wersji Emmy z anime.
W ósmym tomie po raz pierwszy staje do bezpośredniej walki z potworami; w dziewiątym trafia do Goldy Pond, gdzie rozgrywają się wydarzenia przypominające kolejną wariację na temat "Hrabiego Zarowa", czyli polowania bogaczy na biednych i słabszych; w jedenastym mierzy się z potężnym Lewisem, który sieje postrach wśród ludzi od tysiąca lat; w dwunastym odpiera atak doskonale wyszkolonych najemników, co zostaje przypłacone śmiercią kilku bliskich osób. W międzyczasie uczy się korzystać z broni, uczy się przetrwania w trudnych warunkach, infiltrowania osad potworów, a do tego znajduje w sobie siłę, by przekuć nienawiść do wroga na pragnienie odnalezienia pokojowego rozwiązania. Tak szeroko zakrojona przemiana nie pozwala na osłabienie zainteresowania, nawet jeżeli zdarzają się wyjątkowo rozwlekłe rozdziały, które dałoby się streścić na jednej-dwóch stronach.
Nastrój i sposób prowadzenia narracji współgrają z etapami osobistego rozwoju, na jakich znajdują się uciekinierzy z Grace Field. Kiedy ich niewinność została złamana przez odkrycie prawdy o sierocińcu-farmie, który przez kilka początkowych tomów stanowi jedyne miejsce akcji, aura przypominała niemalże horror. Akcję wyrażały przede wszystkim długie dialogi, snucie planów i próby przechytrzenia wroga, ale po opuszczeniu przytulnego więzienia subtelność gwałtownie rozproszyła się. Dzieciaki nie zastanawiają się już, gdzie by tu ukryć niezbędną do ucieczki linę, tylko jaką zająć pozycję na drzewie, żeby zwiększyć zasięg karabinu wyborowego. Akcja nabiera bezpośredniego wymiaru, walki w Goldy Pond oraz podczas ucieczki ze schronu (dwa kluczowe, bezmyślnie wycięte z anime wątki fabularne) są brutalne i krwawe, ale nigdy ordynarne czy nastawione na efekciarstwo. Pomiędzy pierwszym wystrzelonym pociskiem/zadanym ciosem a ostatnim nadal mieszczą się emocje i zaskakujące zwroty akcji, a nie jedynie wybuchy, starcia i sztucznie podsycany dramatyzm, jak to często w kulminacyjnych momentach wielu komiksów bywa.
Zmiana tonu pozwala dodatkowo na uwydatnienie talentu rysowniczki, Posuki Demizu. Trzeba jej oddać, że i tak wiele potrafi wycisnąć z trudnego do zobrazowania scenariusza, gdzie w wielu scenach występują po prostu "gadające głowy", ale kiedy wreszcie może wprawić postacie w ruch, oczarowuje dynamiką, dodatkowymi liniami symbolizującymi bieg czy skoki oraz pokaźnych rozmiarów, świetnie wkomponowanymi onomatopejami. Jej firmowym zagraniem jest jednak zastosowanie rybiego oka, beczkowatego zniekształcenia obrazu czy nawet projektowania pomieszczeń tak, by zawierały jak najwięcej krągłości (chociażby ściany w eksperymentalnej farmie Lambda 7214 albo w kryjówce na terenie Goldy Pond, sufit schronu czy wygląd świątyni potworów). Nie są to może oszołamiające zabiegi graficzne na miarę Tsutomu Niheia albo Kentarou Miury, ale smaczki, które nadają "The Promised Neverland" własnego charakteru.
Na każdą rozwikłaną zagadką przypadają dwie kolejne, Kaiu Shirai doskonale wie, jak utrzymać uwagę i każdy cliffhanger uczynić na tyle nieznośnym, że trudno odmówić sobie natychmiastowego sięgnięcia po kolejny tom. Transformatywność jego wizji zachwyca na każdym kroku, a w dodatku pozostaje spójna i podąża dokładnie zaplanowaną ścieżką, czego niektórym tytułom z fascynującym pomysłem wyjściowym gdzieś po drodze zaczyna brakować (chociażby "Atakowi tytanów" w okolicach trzynastego-siedemnastego tomu). Mimo że "The Promised Neverland" to młodziutka manga, już można uznać ją za klasyk i kanon w swoim gatunku.
The Promised Neverland
Tytuł oryginalny: Yakusoku no Neverland
Polska, 2019-2020
Waneko
Scenariusz: Kaiu Shirai
Rysunki: Demizu Posuka
The Promised Neverland, tomy 1-7. Najlepszy anty-shounen wszech czasów