Obraz artykułu Batman. Koniec z zemstą, czas na nadzieję

Batman. Koniec z zemstą, czas na nadzieję

85%

Lista odtwórców roli Batmana wydłuża się coraz szybciej, ale mimo bogactwa liczącego ponad osiem dekad materiału źródłowego, na ekranach wciąż dominuje najmroczniejsza wizja obrońcy Gotham, nawet jeżeli w komediowym ujęciu z "Lego Batman: Film". Matt Reeves wiedział, że podążanie tą drogą to kurs kolizyjny z trylogią Nolana, więc obrał inny kierunek, ale nie poza ekranem, tylko na naszych oczach, porzucając opętanie zemstą na rzecz niesienia nadziei.

O Christianie Bale'u zwykło się mówić, że był świetnym Batmanem, ale kiepskim Brucem Waynem, o Benie Afflecku odwrotnie. Romantyzowana, podszyta wciąż rezonującą tragedią sprzed lat krucjata pierwszego z nich ukazywała niemal nadnaturalną postać o przerażającym głosie, realizującą misję zastraszenia zbrodniczego podziemia; drugiego cechowały ogromne pokłady empatii, uzasadniały rolę samozwańczego stróża prawa nie tylko rewanżem za śmierć rodziców, ale również dogłębnym pragnieniem oszczędzenia podobnego losu komukolwiek innemu. Robert Pattinson wykreował z kolei brakujące ogniwo pomiędzy tymi skrajnościami, jego debiut w tej roli to historia przemiany od miejskiej legendy do bohatera.

 

Pierwszą scenę filmu dałoby się bez wysiłku wpasować do "Mrocznego Rycerza" Nolana. Reeves przedstawia Batmana jako ożywiony panoptikon - lokalne zbiry wiedzą, że Gotham jest przez niego obserwowane, ale nie mają pojęcia kiedy i gdzie, a to wywołuje niemal paranoiczne obawy przed każdym zaułkiem i kątem, do którego nie dociera światło. Z drugiej strony w jednej z ostatnich scen - nie zdradzając zbyt wiele - ten sam Batman uspakaja swoją obecnością kurczowo trzymającą się jego zbroi przypadkową mieszkankę po ataku terrorystycznym. W ciągu niespełna trzech ekranowych godzin całkowicie rewiduje skłaniające go do działania pobudki.

Kadr z filmu "Batman". Mężczyźni stoją

Nastrój towarzyszący transformacji do ostatnich sekund pozostaje minorowy, gęsty i przytłaczający. Kilkukrotnie jesteśmy raczeni ujęciami pojazdów z wypełniającym niemal cały ekran reflektorem i tylko to sztuczne źródło na krótkie chwile wpuszcza odrobinę światła, ale w tak nieprzyjemny, rażący sposób, że trudno poczuć ulgę. Wayne z wymalowanymi oczami à la nastoletni fan Evanescence, zasłuchany w "Something in the Way" Nirvany, beznamiętnie wypowiadający krótkie zdania emanuje zaraźliwym smutkiem, a zbrodnie Riddlera choć przefiltrowane przez mglisty obiektyw maskujący brutalność, w domyśle dorównują okrutnością pomysłom Jigsawa z "Piły". Dojmujące poczucie beznadziei nie jest jednak skutkiem wymyślnego planu szalonego złoczyńcy, to immanentna cecha tej wersji Gotham i każdego z mieszkańców.

 

Nie bez znaczenia jest również osadzenie wydarzeń w biografii tytułowego herosa - z prowadzonej przez niego niemal w stylu filmów noir narracji dowiadujemy się, że walczy ze zbrodnią dopiero od dwóch lat, więc z jednej strony ma już pewne doświadczenie i renomę, z drugiej nie jest jeszcze zaprawionym w boju weteranem, a to kreśli wyjątkowo ludzki oblicze. W starciach z bandziorami często obrywa, przewraca się, jest poturbowany (szkoda tylko, że choreografię potraktowano sztampowo - na ogół duże zbliżenia, słabe oświetlenie i szybkie cięcia kamuflują każdy cios); ma chwilę zwątpienia przed skokiem ze szczytu wieżowca,, a przy lądowaniu ledwo uchodzi z życiem. Ktoś taki nie wydaje się przynależeć jedynie do świata fikcji, mógłby istnieć naprawdę. Na szczęście nie musimy raz jeszcze oglądać śmierci jego rodziców, ale nie jest też nieomylnym geniuszem, który wszystko już widział i ma plan na każdą okazję. Dla osób czytujących komiksy to nic nowego, ale na ekranie takiego Batmana/Wayne'a jeszcze nie widzieliśmy.

Kadr z filmu "Batman". Kobieta i Batman stoją naprzeciwko siebie.

Reeves zadbał zresztą o to, żeby z papierowych pierwowzorów wyciągnąć jak najwięcej, ale niekoniecznie to, po co sięgnęli jego poprzednicy. W końcu siedzibą Nietoperza nie jest rezydencja na uboczu, ale osadzone w centrum miasta Wayne Tower; w końcu pojawiła się plama na honorze Thomasa Wayne'a, a historia Gotham wydaje się znacznie bardziej zagmatwana i tragiczna (Reeves już wyraził zainteresowanie zekranizowaniem "Trybunału Sów", możliwe więc, że ten - dotąd nigdy nieporuszany w filmach - wątek zostanie podjęty); w końcu też filmowy Batman dorasta do miana, jakie w komiksach towarzyszy mu od zawsze - jest największym detektywem świata. Zagadki Riddlera bywają wprawdzie naciągane, bliżej im do "Gdzie jesteś Scooby-Doo?" niż do Agathy Christie, a śledztwu brak zwrotów akcji na miarę "Siedem" Davida Finchera (które wydaje się bezpośrednią inspiracją), ale dotąd tylko seria gier wideo pod szyldem "Arkham" z porównywalną skutecznością sięgnęła po wątki detektywistyczne.

 

Batman to Gotham i Reeves doskonale to rozumie, ale dla części widzów oswojonych z dotychczasowymi wersjami Mrocznego Rycerza nie będzie to takie oczywiste, a poświęcenie znacznej ilości czasu w trzygodzinnym filmie na uchwycenie duszy miasta, na kluczenie wokół wskazówek, na pierwsze tak bliskie relacje z Catwoman może się okazać zbyt rozwlekłe czy wręcz nudne. Odstraszająca bywa także słabość do dławienia scenariusza wielkimi symbolami - pocałunkami, wymownym chwyceniem się za dłonie, obraniem odmiennych kierunków na rozdrożu, wyprowadzeniem ludzi z mroku ze światłem wzniesionym ponad głowami - ale tylko dzięki odwadze we wdrażaniu świeżych koncepcji, "Batman" okazał się sukcesem, a nie pozbawioną tożsamości kopią wcześniejszych dokonań. Oby Reevesowi starczyło śmiałości na kolejne wyzwania, bo komiksy pokroju "Sekty", "Białego Rycerza" albo "Budowniczych Gotham" są kopalnią dotąd nie eksplorowanych pomysłów.


Batman

Tytuł oryginalny: The Batman

USA, 2022

Warner Bros.

Reżyseria: Matt Reeves

Obsada: Robert Pattinson, Zoë Kravitz, Colin Farrell



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce