Miejsce akcji może wydawać się dziwne, ale z każdą kolejną stroną okazuje się najbardziej przyziemnym elementem "Love is Money". Panda (takiego pseudonimu używa autorka) snuje wokół Paraiso romantyczną wizję, rzadko pokazuje klientów tego przybytku, częściej mieszkańców w niemal rodzinnych relacjach oraz ich codzienne perypetie - pod koniec znalazło się nawet miejsce na typowy dla wielu mang wypad na plażę, a także na rozdział halloweenowy... bo w domach publicznych organizuje się imprezy tematyczne?
Dopatrywanie się w tych pomysłach chociażby cienia realizmu albo traktowanie prostytucji "na wesoło" w zbyt dosłowny sposób może onieśmielać albo nawet odrzucać, ale po kilku stronach nie ma najmniejszych wątpliwości co do tego, że obowiązuje tutaj konwencja fantastyczna - duet głównych bohaterów to młody diabeł, uciekinier z piekła oraz pół-anioł, który drogę zarządcy domu publicznego wybrał nie bez przyczyny, w tej branży rotacja personelu jest wyjątkowo duża, co łatwiej pozwala ukryć kilkaset lat na karku.
.jpg)
Role nieoczywiste, bo przybysze z piekieł nie kojarzą się z niewinnością, a mieszkańcy nieba z rozwiązłością, ale wyraźne oddzielenie strony dominującej w relacji (seme) od zdominowanej (uke) to już klasyka mang yaoi. Pewien siebie, doświadczony Eril nie ma oporów przed wprowadzeniem lękliwego Sory w świat fizycznych doznań, a nawet do pewnego stopnia sprawuje nad nim kontrolę po wyssaniu diabelskiej magii... dosłownie. W zakresie śmiałości scen erotycznych Panda nie wykazuje żadnych oporów, nie stosuje kamuflujących ujęć, nie wciska hamulca autocenzury. To jeden ze śmielszych tytułów w tej kategorii, jakie ukazały się w Polsce, a przy tym dobrze zrównoważony - fabuła jest błaha, ale nie pretekstowa, w drugiej połowie tomu pełni coraz istotniejszą rolę, częściej zahacza o romantyczny melodramat niż po prostu o łóżkowe igraszki, a to skutecznie powstrzymuje przed szybkim kartkowaniem i ograniczaniem koncentracji na pobieżnym oglądaniu kolejnych kadrów.
Nie można ich zresztą pobieżnie oglądać, bo bogactwo pomysłów i stylów jest największym atutem "Love is Money". Gdzieniegdzie (zwłaszcza w scenach erotycznych) użyty został zip-a-tone, w innych miejscach tła wypełniają wymyślne desenie; zdarzają się kadry zajęte wyłącznie przez tekst, dymki przyjmują niezliczone kształty i rozmiary, nawet rozmieszczenie ich służy narracji (na przykład chaotyczne nagromadzenie kilku odzwierciedla strach), a w dodatku całość doprawia nieoczywista ornamentyka. Przepych dotyczy także projektów postaci, czasami realistycznych, czasami cartoonowych, a miejscami uproszczonych do ikonek. Panda ewidentnie uwielbia swoich bohaterów, zaprojektowała ich z duża pieczołowitością i wyposażyła w stroje wyciągnięte wprost z pokazu mody, ale żadnego nie noszą dłużej niż przez kilka stron.
.jpg)
U zachodnich czytelników/czytelniczek "Love is Money" może wzbudzać zakłopotanie albo podsuwać wątpliwości moralne, ale to nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy erotyczne fantazje z tego regionu świata przełamują bariery tabu i zaskakują śmiałością. Wyjątkowe jest z kolei podejście do rysunków, które sprawiają wrażenie przekrzykujących się nawzajem, realizujących kilka pomysłów jednocześnie, kolażowych, przypominających pamiętnik relacjonującej codzienność nastolatki. Jeżeli yaoi interesuje was choćby w minimalnym stopniu, to dla samego podziwiania kolejnych stron warto po ten tytuł sięgnąć.
Love is Money
Tytuł oryginalny: Ai wa Kane Nari
Polska, 2021
Waneko
Scenariusz: Panda
Rysunki: Panda
.jpg)