Krytycy zmiażdżyli nieudolny horror, publiczność nie wykazała większego zainteresowania, nawet reżyser nie krył niezadowolenia, po co więc odkopywać tak marny tytuł? O tym opowiadamy w kolejnym odcinku podcastu Nightslime.
Pierwotnie Robert Florey miał reżyserować "Frankensteina", a Bela Lugosi był typowany do roli Monstrum. Obydwaj zostali jednak odsunięciu od projektu, a "Zabójstwo przy Rue Morgue" stanowiło swoiste pocieszenie. Włodarze studia Universal czuli się na tamtym etapie tak pewni kolejnego sukcesu, że nawet przez myśl im nie przeszła klapa historii o niesfornej małpie i szalonym doktorku, a kilka dekad później okazało się, że niewiele z tej nauki wyciągnęli, bo hucznie ogłoszone powstanie Dark Universe zostało odwołane po zaledwie jednym filmie.
Rozmawiamy o literackim pierwowzorze filmu autorstwa Edgara Allana Poe; o karierze Beli Lugosi, który choć znany najlepiej jako hrabia, aż dwadzieścia pięć razy wcielał się w doktorów i profesorów; o wyciętych i zaginionych dwudziestu minutach filmu, które być może uratowałyby go; o subtelnych nawiązaniach do niemieckiego ekspresjonizmu i o tym, dlaczego mimo wszystko warto po "Zabójstwo przy Rue Morgue" sięgnąć.