Obraz artykułu Chucky S01E01. Zabójcza laleczka kontra nastoletnie rozterki

Chucky S01E01. Zabójcza laleczka kontra nastoletnie rozterki

79%

Laleczka Chucky poza plastikową, czasami uroczą, kiedy indziej pociętą, przypaloną, zdeformowaną twarzą zabawki, ma również twarz swojego twórcy, Dona Manciniego, oraz głos tytułowego bohatera należący do Brada Dourifa. Kiedy zabrakło ich w remake'u sprzed dwóch lat, pozostała tylko powierzchowna imitacja, ale duet nie powiedział jeszcze ostatniego słowa - serialowa kontynuacja "Grzecznego chłopczyka" (pod taką nazwą na początku lat 90. pierwowzór ukazał się w Polsce) właśnie trafiła na małe ekrany.

"Laleczka" Larsa Klevberga nie była złym filmem, była kiepskim remakiem, u podstaw którego leżały przerośnięte ambicje i przymusowe próby przekonania do siebie publiczności za pomocą odcięcia od liczącej siedem całkiem solidnych odsłon (jak na standardy niskobudżetowych sequeli horrorów) serii. Może postać seryjnego mordercy uwięzionego w ciele lalki za pomocą magii voodoo nie jest zbyt wiarygodna, ale przynajmniej pomysłowa i wyposażona w... duszę, w odróżnieniu od zaproponowanej w nowej wersji zbuntowanej sztucznej inteligencji.

 

"Chucky" nawet gdyby okazał się gorszym horrorem od "Laleczki", był w na tyle dobrych rękach, że musiał opowiedzieć ciekawszą historię żądnego krwi Charlesa Lee Raya i faktycznie po pierwszym odcinku można mieć nadzieję na jedną z bardziej udanych kontynuacji blisko trzydziestopięcioletniego klasyku kina grozy. Format serialu nie każdemu przypadnie do gustu, dla niektórych osób osadzenie akcji w realiach współczesnego liceum rodem ze sztampowej produkcji Netflixa, gdzie wszystko kręci się wokół rozmów o seksie, gnębienia słabszych i Instagrama również będzie trudną do pokonania przeszkodą, ale warto się z nią zmierzyć, bo wszystko wskazuje na to, że bez wąskich ograniczeń czasowych, nawet ze skromnym budżetem Chucky znowu osiągnie wysoką formę.

Kadr z filmu "Chucky" chłopiec trzyma laleczkę.

Przy ostatnim spotkaniu z Chuckym (w "Kulcie" z 2017 roku) zostaliśmy zabrani do szpitala psychiatrycznego, gdzie w klaustrofobicznej (a jednocześnie ukazanej w zaskakująco artystyczny sposób) scenerii spotkały się niemal wszystkie istotne postacie powracające do serii na przestrzeni lat, od dzisiaj czterdziestoletniego Andy'ego Barclaya (Alex Vincent) z "jedynki" przez zabójczo urokliwą Tiffany (Jennifer Tilly) po najnowszą postać, Nicę Pierce (Fiona Dourif, córka Brada). To pozwoliło domknąć i połączyć wiele wcześniejszych wątków, a także ostatecznie rozwiązać problem ciągłych powrotów najczęściej masakrowanej zabawki w historii - jego dusza odtąd mogła zamieszkiwać w kilku ciałach jednocześnie. Ważne, by mieć to w pamięci, bo serial z początku wydaje się miękkim rebootem, ale wystarczy jeden tajemniczy telefon od człowieka, który przez fana/fankę z miejsca zostanie zdemaskowany jako Andy, by pozbyć się wątpliwości co do tego, że ciągłość została zachowana.

 

Vincent, Fiona Dourif i Tilly powrócą zresztą w kolejnych odcinkach, a szczególnie obecność tej ostatniej może wprowadzić nową publiczność w zakłopotanie... W "Narzeczonej laleczki Chucky" grała Tiffany, która również za pomocą voodoo została zaklęta w lalkę, ale w "Następnym pokoleniu" to Tiffany opanowała aktorkę Jennifer Tilly graną przez Jennifer Tilly (która grała w Tiffany w fikcyjnych filmach o Chuckym) i nadal pozostaje w jej ciele... Poziom zagmatwania przewyższa "Nowy koszmar Wesa Cravena", gdzie również Freddy Krueger działał na granicy fikcji i podwójnej fikcji (i do tego jeszcze snu), co z jednej strony może odrzucać hermetycznością, a z drugiej nadrobienie siedmiu półtora godzinnych filmów w czasach powszechnego binge-watchingu to przecież żaden wysiłek.

Kadr z filmu "Chucky" Chłopiec z lalką i kobieta stoją na scenie.

Nie będą jednak stratne te osoby, które postanowią nie grzebać w przeszłości, a jedynie skupić się na losach nowego głównego bohatera, Jake'a Wheelera (Zackary Arthur) - typowego rozchwianego emocjonalnie nastolatka poszukującego tożsamości, wojującego z ojcem, gnębionego przez popularne dzieciaki ze szkoły. Co jednak najciekawsze, o ile historię powstania laleczki Chucky przedstawiono w pierwszym filmie, o tyle żyjący w niej morderca pozostaje enigmą, nikt nigdy nie zgłębiał procesu, jaki przemienił go w kryminalistę, jakby przejście z ciała w plastik wymazało całą przeszłość. Z ostatniej sceny pierwszego odcinka jasno wynika natomiast, że tym razem poznamy losy młodego Charlesa Lee Raya dorastającego w Hackensack w New Jersey w latach 60. Origin story to wprawdzie schemat wyeksploatowany w horrorze, ale nie w przypadku Chucky'ego, nie w serialu, który nie wymaga zwięzłości, a poza tym są gorsze klisze fabularne charakterystyczne dla tego gatunku - chociażby odcinek w kosmosie.

 

Chucky w kosmosie to niedorzeczny pomysł, ale serialu również nie można traktować całkowicie serio. Jake dorasta w miasteczku, w którym dokładnie każdy ma złe intencje i jest ze sobą w jakiś sposób powiązany. Wrogość urasta do rangi przerysowania, jakbyśmy trafili do kreskówkowej bazy Szkieletora albo Mumm-Ry, gdzie nawet kucharz jest zepsuty do szpiku kości. Przewrotnie w takiej scenerii tyrada Chucky'ego wygłoszona na szkolnej auli (pozorowana na brzuchomówstwo) i podejmowane przez niego brutalne działania ściągają na niego sympatię. Mancini korzysta z prostego mechanizmu - jeżeli zły staje w obronie dobrego przeciwko innym złym, automatycznie jest postrzegany jako postać pozytywna. Wystarczy połączyć to z możliwością wglądu w dzieciństwo Lee Raya i kto wie, może po tych wszystkich latach wredna lalka doczeka się odkupienia.

Kadr z filmu "Chucky ". Chłopiec wyrzuca lalkę do kosza.

Pierwsza scena pierwszego odcinka to odtworzenie kultowego otwarcia oryginalnego "Halloween" Johna Carpentera, ale zamiast morderstwa ukazanego z perspektywy dziecka, wybrzmiewa "Copycat" Billie Eilish (swoją drogą ciekawy wybór, bo z już nieco zapomnianej EP-ki "Don't Smile At Me" z 2017 roku), co dobrze oddaje nastrój serialu - z jednej strony wyczuwalna groza, z drugiej wgląd w świat stereotypowych nastolatków, a całość doprawiona odpowiednią dawką kiczu. Do finału jeszcze dziewięć odcinków, ale wszystko wskazuje na to, że robo-Chucky z głosem Marka Hamilla przegra to starcie z kretesem.


Chucky

USA, 2021

David Kirschner Productions

Twórcy: Don Mancini

Obsada: Zackary Arthur, Brad Dourif, Carina Battrick



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce