Obraz artykułu Demonic. Nieudane egzorcyzmowanie wirtualnego demona

Demonic. Nieudane egzorcyzmowanie wirtualnego demona

44%

Technologia i zjawiska nadnaturalne są w popkulturze odwiecznymi wrogami, ale od czasu do czasu przychodzi im ze sobą współpracować. "Demonic" jest tego rodzaju przypadkiem - egzorcyzmy odbywają się tutaj za pomocą eksperymentalnego hardware'u i pieczołowicie zaprogramowanego software'u, ale - jak nie trudno się domyślić - prastare zło komputerom się nie kłania.

Neill Blomkamp jest jednym z tych reżyserów, którzy okazali się zbyt oryginalni, by Hollywood zdołało ich utemperować, a tym samym po entuzjastycznym przywitaniu w Fabryce Snów, dostał równie ochoczo wymierzonego kopa w sempiternę na pożegnanie. Wkupił się rewelacyjnym "Dystryktem 9" i na fali pierwszego sukcesu zrealizował (już na amerykańskiej ziemi) noszące znamiona formatowania do wąskich kanonów "Elizjum". Po umiarkowanej klęsce podniósł się swobodniejszą wizją kina science-fiction w "Chappie", co miało mu utorować drogę do ekstraklasy.

 

Wyglądało na to, że Hollywood raz jeszcze zaufa młodemu wizjonerowi i odda w jego ręce jedną z najbardziej dochodowych, choć od lat kulejących serii - "Obcego". Fani byli zachwyceni pomysłami afrykańskiego reżysera, którego podejście przypominało nastawienie Davida Gordona Greena do "Halloween" - wierność pierwowzorowi, przywoływanie znanych postaci, odtworzenie nastroju i wprowadzenie subtelnych zmian. Zainteresowanie i wsparcie fandomu urosło do tego stopnia, że Ridley Scott nie mógł tego znieść - postanowił wkroczyć, przejąć temat i... tak powstał "Obcy: Przymierze".

Kadr z filmu "Demonic". Kobieta i mężczyzna patrzą na siebie.

Po kolejnym rozczarowaniu Blomkamp trzymał się na uboczu, tworzył znakomite krótkometrażowe filmy science-fiction i dopiero po sześciu latach ponownie zdecydował się na dłuższą formę - nakręcone przy minimalnym budżecie, ze skromną obsadą, w samym środku pandemii "Demonic", ale wygląda na to, że kameralne produkcje bez kosmitów, potworów albo robotów nie są jego specjalnością.

 

W "Demonic" sięgnięto po wirtualny świat na podobnej zasadzie, na jakiej całkowicie komputerowo kreowane obrazy wykorzystywano między innymi w "Sali samobójców" albo w "Prawdziwych przygodach Jonny'ego Questa" - są kompletnie pozbawionym wpływu na wydarzenia dodatkiem, który zamiast pełnić rolę narracyjną, przypomina pstrokate zdobienia. Wykorzystano tutaj wprawdzie najświeższą technologię zwaną volumetric capture, dzięki której możliwe jest skanowanie i odtwarzanie całych osób w ruchu, ale sfilmowany "hologram" nie może robić tak dużego wrażenia, jak ten obserwowany własnymi oczami.

Kadr z filmu "Demonic".

Mimo nie aż tak zapierającego dech w piersiach rezultatu, na jaki twórca filmu mógł liczyć, "Demonic" prawdopodobnie będzie kojarzone właśnie jako ta maleńka produkcja z pierwszym odważnym użyciem volumetric capture, bo żadnych innych cech szczególnych nie da się w niej zaobserwować. Blomkamp przejawiał dotąd ambicje, by - wzorem wielu innych twórców kina gatunkowego - wplatać pomiędzy popkulturową symbolikę społecznie zaangażowane treści (dotyczące rasizmu i ksenofobii albo opieki zdrowotnej), ale tym razem bliżej mu do M. Nighta Shyamalana, człowieka jednego wielkiego pomysłu, który za każdym razem tak bardzo parzy go w dłonie, że nie potrafi z nim dotrzeć do satysfakcjonującego finału.

 

Każdy z nakręconych w ostatnich latach krótkometrażowych filmów Blomkampa ma bez porównania większy potencjał scenariuszowi od "Demonic", by zostać pełnowymiarową produkcją, ale żaden nie miał wystarczających zasobów finansowych. Do wyższej rangi urosła więc historia nie tyle prosta i kameralna, co nudna i wtórna. O ile science-fiction to stała pożywka afrykańskiego reżysera, o tyle horroru nie rozumie, nie potrafi przestraszyć i skonstruować napięcia, nie potrafi wyjść poza najbardziej podstawowe schematy. Do ostatniej minuty pozwala wytrwać tylko znakomita (jak zawsze u Blomkampa) oprawa wizualna, ale to niewielka rekompensata. Miejmy jednak nadzieję, że kryzysowe relacje z Hollywood zostaną wreszcie złagodzone, bo nie trudno sobie wyobrazić, jak spod rąk tak sprawnego i oryginalnego twórcy wychodzą na przykład szalone i zaskakujące produkcje superbohaterskie dorównujące obłędnym stylom Taiki Waititiego albo Jamesa Gunna.


Demonic

Kanada, 2021

AGC Studios

Reżyseria: Neill Blomkamp

Obsada: Carly Pope, Nathalie Boltt, Michael J Rogers



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce