Kiedy w połowie 2004 roku Waneko zdecydowało się na publikację tego tytułu, w katalogu miało tylko osiem innych pozycji ("Cześć, Michael!", "Tu detektyw Jeż", "Locke Superczłowiek", "Zapiski detektywa Kindaichi", "Video Girl Ai", "Mars", "Paradise Kiss" oraz "Love Hina") i chociaż wiele z nich pozostaje kultowymi wśród pierwszych czytelników/czytelniczek mangi nad Wisłą, to właśnie "GTO" przyniósł gwałtowny skok popularności wydawnictwu, a jego pierwsze wydanie pozostaje białym krukiem. Po siedemnastu latach Waneko postanowiło przypomnieć o swoim dawnym bohaterze, ale czy da się go polubić bez dużych pokładów nostalgii?
Większy format, lepszy papier, nowe tłumaczenie (w tym tłumaczenie onomatopej) i sześć stron w kolorze - drugie wydanie prezentuje się równie dobrze, co wiele innych, nowszych mang wydawcy, chociażby "Chainsaw Man" czy "Moriarty", a rysunki Toru Fujisawy choć już na pierwszy rzut oka zdradzają dekadę, w której powstały, zestarzały się przyzwoicie. Zwłaszcza mimika tytułowego bohatera robi niesamowite wrażenie - jego komiczne grymasy natychmiast wywołują uśmiech na twarzy, ale w poważniejszych momentach stają się przerażająco realistyczne (jeżeli nie jest wam obcy na przykład "One-Punch Man", to doskonale znacie zabieg przechodzenia od cartoonowego oblicza do bardziej szczegółowego przy scenach wymagających większej powagi).
Oprawa graficzna nie powinna stanowić przeszkody dla współczesnych odbiorców, problematyczna pozostaje natomiast treść, z czego wydawca doskonale zresztą zdaje sobie sprawę (rozmowy na ten temat możecie wysłuchać poniżej, w wywiadzie poświęconym głównie "Jujutsu Kaisen"). Pierwszy tom można uznać za dość subtelny, większe kontrowersje wzbudzą kolejne i nawet jeżeli różnice kulturowe oraz zmiana mentalności przez ostatnie dwie dekady mogą do pewnego stopnia łagodzić odbiór, nie istnieje żaden merytoryczny kontrargument, gdy pod adresem "Great Teacher Onizuka" pada zarzut o seksizm i ukazywanie scen z pogranicza molestowania.
Zachowania niektórych postaci są jednoznacznie paskudne, a w dodatku nie spotyka ich z tego tytułu żadna kara. Są nie do wybronienia podobnie jak filmy Bretta Pipera (tytuły "Barbarzyńska nimfomanka w piekle dinozaurów" czy "Mutanty pragną pięknych kobiet" mówią same za siebie), Andy'ego Sidarisa, seria "Lody na patyku" i niezliczone inne seks-komedie z końca ubiegłego stulecia, ale Fujisawa nie bez przyczyny sprzedał kilkadziesiąt milionów tomów "GTO" i w kategorii ecchi nadal niewielu może się z nim równać.
Jego największą siłą jest charyzmatyczny główny bohater i niepozbawiona wątpliwości, potknięć oraz porażek próba przemiany w nowego człowieka. Eikichiego Onizukę poznajemy jako bandziora, awanturnika, człowieka z bogatą kartoteką policyjną i ego, które mimo wszystko pozwala mu bez poczucia zażenowania szukać pracy między innymi w telewizji. Do działania motywują go przede wszystkim buzujące hormony, a w chwilach zadumy lubi zasiadać przy schodach, skąd swobodnie zagląda nastolatkom pod spódniczki. Typ łobuza, na widok którego matki zasłaniają córkom oczy, a ojcowie sięgają po kij do baseballa. W zaledwie jednym tomie przechodzi jednak wyraźną przemianę, a to dopiero początek długiej podróży.
O tym, że Onizuka skrywa wrażliwą duszę można się przekonać już na początkowych stronach, kiedy z sentymentem wspomina życie sprzed przeprowadzki do dużego miasta, a wiek dwudziestu dwóch lat ciąży mu jak wyrok śmierci. Pierwszej transformacji dokonuje z niskich pobudek - zauważa zainteresowanie młodych kobiet doświadczonym nauczycielem, więc postanawia stać się jednym z nich. Zmienia fryzurę, tworzy wiarygodne pozory i udaje się na praktykę. Doświadczenia po drugiej stronie nauczycielskiego biurka prowadzą jednak do drugiej transformacji, dość przypadkowej, wywołanej wybuchem złości w kontakcie z "młodymi gniewnymi" z jego klasy, ale to właśnie w tym momencie następuje moment kulminacyjny i "GTO" nabiera wyjątkowego charakteru.
Pierwszy sukces pedagogiczny sprawia, że na Onizukę w jednej chwili spływa powołanie, zamiast erotycznych fantazji, układa w głowie własny program edukacyjny. Przypomina w tym niewykwalifikowanego, ale opętanego poczuciem misji protagonistę "Bożego Ciała" Jana Komasy i z podobnym skutkiem, po wyłamaniu się ze schematów i konwenansów, pomaga lokalnej społeczności. Pierwszym przypadkiem, któremu musi poświęcić szczególną uwagę jest z kolei Nana - na pozór wyrachowana, zblazowana dziewczyna z dobrego domu lubująca się w manipulacjach, która z czasem ujawnia bardziej złożoną osobowość i rozżalenie po utracie dobrych relacji z rodzicami.
"Great Teacher Onizuka" nie trafi do każdego, w niektórych wzbudzi wręcz obrzydzenie i jest to w pełni zrozumiałe. Jeżeli jednak spojrzeć na tę mangę jak na historię przemiany czy odkupienia, którego nie da się osiągnąć błyskawicznym przejściem z jednego trybu w drugi, wymagającego wielu poświęceń i naznaczonego klęskami, jest w niej coś pokrzepiającego i podbudowującego. Wznowienie tego tytułu będzie wymagało dodatkowo cierpliwości od czytelniczek/czytelników - przy trybie tom co trzy miesiące finału doczekamy dopiero pod koniec 2027 roku. Jako osoba, która ma pierwsze wydanie i zna zakończenie tej historii, zaręczam jednak, że mimo wielu kontrowersji, warto się z tym tytułem zmierzyć, zwłaszcza jeśli macie już w głowach na tyle poukładane, że zaglądanie komuś pod spódnicę natychmiast zinterpretujecie jako zachowanie niegodne naśladowania.
Great Teacher Onizuka
Polska, 2021
Waneko
Scenariusz: Toru Fujisawa
Rysunki: Toru Fujisawa