Początkowe dwa rozdziały wydają się tworzyć zamkniętą historię, prawdopodobnie stworzoną z myślą o krótkiej formie, ale na tyle dobrze przyjętą, że doczekała się ciągu dalszego. Zamiast umieszczać kontynuację we środku i rozciągnąć zawsze najbardziej plastyczny drugi akt, Enjo zdecydowała się jednak osłabić pierwotny finał i zmienić go w przystanek na drodze do właściwego zakończenia. Właśnie to - do pewnego stopnia przypadkowe - rozwiązanie zaowocowało zwrotem w nieoczekiwanym kierunku i jemu "Głębia ostrości" zawdzięcza wyjątkowy charakter, mimo osadzenia w gatunkowym schemacie.
Kon i Shu to kumple z dachu, miejsca w japońskich szkołach, gdzie - jeżeli wierzyć mangom i anime - rozgrywa się wiele ważnych momentów w życiach młodych ludzi. Obydwaj mają artystyczne dusze, ale na tym etapie działalność twórcza jest dla nich obciążeniem, a nie przyjemnością. Kon pasjonuje się fotografią, z którą ma jednak do czynienia głównie w zakładzie prowadzonym przez ojca, Shu ma za sobą niemal maniakalną fascynację muzyką, wciąż powracające epizody obsesyjnego komponowania i wiążące się z tym napięte relacje z nauczycielami oraz rówieśnikami. Kon pragnie wykorzystywać aparat do innych celów, Shu wolałby się uwolnić, odmawia nawet wyjścia na karaoke.
Pierwszy z nich cierpliwie czeka na swoją szansę, drugi gotuje się od frustracji, a rozluźnienia i chwilowego zapomnienia szuka w przypadkowym seksie z kobietami, którymi lubi dla zaspokojenia nie tyle pożądania, co złości manipulować. Kiedy któregoś dnia to Kon zaczyna go irytować, nawet nie rozważa wciśnięcia hamulca - ubezwłasnowolnia kolegę i przyjmuje brak sprzeciwu za zgodę na spełnienie swoich fantazji... Tutaj "Głębia ostrości" mogłaby się zakończyć, byłaby niezłym romansidłem, może nawet godnym polecenia, ale za tydzień-dwa nie zostałby w pamięci ani ślad po lekturze. Nie jest to jednak nawet połowa opasłego tomiska i dopiero od kolejnej strony po pierwszym bliskim kontakcie fizycznym - czyli często tym momencie, który zostaje przedstawiony w finale - dochodzi do najciekawszych wydarzeń.
Charakter mangi gwałtownie się zmienia, usunięto z niej niemal całe napięcie erotyczne, pozostawiając jedynie okazjonalne dialogi o tego rodzaju zabarwieniu. Enjo ukazuje przeszłość Shu, ukazuje go w szerszym kontekście, dzięki czemu nie może zostać z miejsca znienawidzony, co groziło mu po wcześniejszych wydarzeniach. Z powrotem w teraźniejszości relacja kumpli z dachu niewiele się zmienia, romans nie zostaje nawiązany, ale romantyczna aura z odrobiną tragizmu wyraźnie unosi się nad kolejnymi stronami.
O ile wcześniej autorka próbowała maksymalnie wykorzystać niewielką liczbę dostępnych kartek, o tyle później wyznacza sobie dogodne tempo - powoli (łącznie z trzyletnią przerwą wewnątrz fabuły) konstruuje subtelny romans z dwoma ciekawymi bohaterami w centrum wydarzeń, których osobowości nie są ograniczone do wzajemnych interakcji. Shu i Kon mają własne życia, mają odrębne charaktery, są postaciami z krwi i kości, co w mangach boys love wcale nie jest takie oczywiste.
Nie będzie zdradzeniem ważnego elementu scenariusza dodanie, że również właściwe zakończenie (przewrotnie i celnie zatytułowane "Początek") obrazuje długa scena erotyczna, ale i tym razem obywa się bez sztampy. I w zachowaniu, i w świetnych, komicznych dialogach Shu i Kon są naturalni, wolni od napuszonego romantyzmu, swojscy i prawdziwi. Dzięki temu nawet jeżeli debiut Enjo momentami wydaje się wyboisty, nie w pełni kontrolowany, potrafi zafascynować swobodą i frywolnością umiejętnie maskującymi banalną historię. Gdyby próbować zachęcić do "Głębi ostrości" za pomocą opisu wydarzeń, znalezienie właściwych argumentów mogłoby okazać się trudne, ale wystarczy kilka stron, by dać się pochłonąć tej zwykłej/niezwykłej mandze.
Głębia ostrości
Tytuł oryginalny: Hishakai Shindo
Polska, 2021
Waneko
Scenariusz: Enjo
Rysunki: Enjo