Obraz artykułu Skamieniałe sny. Mangowe początki reżysera Perfect Blue i Millennium Actress

Skamieniałe sny. Mangowe początki reżysera Perfect Blue i Millennium Actress

80%

Satoshi Kon był wizjonerem na miarę Hayao Miyazakiego i Mamoru Hosody, ale kroczącym bardziej wyboistą ścieżką, prowadzącą nie przez baśniowe światy czy nostalgiczne wspomnienia, lecz przez ponurą, pełną zdrad i okrucieństw rzeczywistość dorosłych, często doprawioną elementami science-fiction i surrealizmu. "Perfect Blue", "Millennium Actress" czy "Paprika" to szczytowe dokonania światowej animacji, ale początki Kona sięgają siostrzanego medium - mangi.

Jako mangaka słynny reżyser nie odniósł wielkich sukcesów, ale zaczynał od roli asystentem Katsuhiro Otomo podczas prac nad "Akirą", a skoro zaufała mu postać tak wielkiego formatu, to trudno o lepszą rekomendację. Jaki dokładnie był jego wkład, nie wiadomo (sam określał zakres swoich obowiązków jako wykonanie kilku ilustracji), ale "Skamieniałe sny" - antologia opowiadań pierwotnie publikowanych w latach 1984-1989 - pokazują, że te wczesne doświadczenia odcisnęły wyraźne piętno na późniejszej działalność Kona i ewoluowały w bardzo odmiennych kierunkach.

 

Charakter zbioru skompletowanego według tak dobranego klucza narzuca konieczność obrania poprawki - "Skamieniałe sny" dokumentują okres formowania wizji autora o bardzo charakterystycznym stylu, więc siłą rzeczy nie może być na tym etapie w szczytowej formie. Im szybciej czytelniczka/czytelnik pozbędzie się romantyzowanych oczekiwań ujrzenia wczesnych przebłysków geniuszu, tym większą przyjemność wyniesie z lektury. Zdarzają się momenty znakomite, zdarzają się zapowiedzi przyszłych dzieł i zdarzają się rozdziały słabsze, ale jeśli traktować tę publikację jako dokumentację stopniowego dojrzewania wielkiego artysty, pozycję skierowaną niemalże do archiwistów mangi, wtedy zachwyca od pierwszej do ostatniej strony.

Strona z komiksu "Skamieniałe sny".

Tematycznie opasły tom można podzielić na dwie wyraźnie dookreślone sekcje oraz kilka odrębnych rozdziałów. Pierwsza sekcja to podróż w niedaleką przyszłość, gdzie człowiek i maszyna powoli stają się sobie równi, apokalipsa albo już się dokonała, albo wisi w powietrzu, a zarówno nastrój, jak i rysunki zdają się być wyciągnięte wprost z "Akiry". "Picnic" (napisane zresztą na okazję teatralnej adaptacji "Akiry") opowiada o utracie sensu życia czy może nawet bardziej funkcji w społeczeństwie, "Rzeźba" to cyberpunkowy klasyk o uzyskaniu świadomości przez maszyny, a wieńczący tom "Uwięzieni" (najdłuższa, najbardziej rozbudowana i szczegółowa opowieść w zbiorze) grawitują w kierunku orwellowskich realiów przejmowania pełnej kontroli nad społeczeństwem. Wszystkie trzy stanowią subtelne komentarze społeczno-politycznej rzeczywistości, która ponad trzy dekady później nieznacznie się zmieniła, ale dodatkowo zostały podszyte aurą wzbudzającą skojarzenia z zapomnianymi animacjami z końca lat 80. pokroju "Baoh the Caller", "Black Magic M-66" czy "Goku Midnight Eye".

 

Druga sekcja przypomina amerykańskie filmy o dorastaniu z komediowym sznytem w typie "American Graffiti" George'a Lucasa. Niektóre historyjki sprawiają wrażenie niemal całkowicie pozbawionych fabuły, drepczących w miejscu ("Mali żołnierze"), w innych głównym czynnikiem popychającym wydarzenia naprzód są buzujące hormony ("Letnie stresy", "Wielki dzień"), ale w tonie zachowujących minimum niewinności "Lodów na patyku", a nie wulgarnego "American Pie". Kon po mistrzowsku roztacza nastrój beztroskiego lata, które w wieku nastoletnim zdaje się trwać kilka razy dłużej i od pierwszych kadrów zaraża sentymentem. Przy okazji daje się też poznać jako zapalony fan baseballa, o którym opowiada z niemal religijną czcią.

Strona z komiksu "Skamieniałe sny". Bohaterowie rozmawiają.

W drugiej połowie tomu dominują krótsze scenariusze, skonstruowane wokół pojedynczych, dających się podsumować jednym zdaniem pomysłów. Kradzież samochodu, w którym porywacz przetrzymywał dziecko ("Kidnappers"); nawiedzony dom, którego mieszkańcy udają, że wszystko jest w porządku, bo nie chcą stracić lokum w atrakcyjnej lokalizacji ("Goście"); samuraje walczący z demonem/zwierzęciem ("Waira"); staruszka przemierzająca i dewastująca miasto na uciekającym łóżku szpitalnym ("W stronę słońca", przypominające anime "Roujin Z", przy którym Kon pracował jako animator); wigilijna historia z duchem ("Joyful Bell", które mogło być zalążkiem "Rodziców chrzestnych z Tokio" - jednego z najbardziej rozpoznawalnych filmów reżysera) - sztuka tworzenia tak ograniczonych form choć może wydawać się łatwa, stawia bardzo duże wymagania. Sto-dwieście stron daje duże pole do manewrów przy próbie zainteresowania publiczności, pięć-sześć stron zmusza do grania najmocniejszymi kartami od samego początku.

 

Rysunki Kona mają wiele cech wspólnych z pracami Otomo, niektóre postacie wydają się wręcz trzecioplanowymi bohaterami i bohaterkami "Akiry", a cieniowanie za pomocą długich, równolegle ułożonych linii oraz wykorzystywanie ich do ukazania ruchu subiektywnego przenosi nas do nigdy nieśpiącego, pełnego akcji Neo-Tokyo. Co ciekawe, kiedy liczba dostępnych stron jest mniejsza, autor nie siłuje się z ograniczeniami - potrafi zrobić z nich atut. W liczącym osiem stron "Picnic" skupia się na konstruowaniu nastroju, przy przejściach z kadru do kadru spowalnia czas, ukazując obok siebie na odrębnych ilustracjach na przykład dwie osoby zwracające uwagę na trzecią; perspektywę tej trzeciej, łowiącej ryby oraz zbliżenie na pływającą w rzece rybę. Te wydarzenia rozgrywają się równocześnie, ale uczestniczenie w nich za pośrednictwem Kona trwa dłużej niż faktycznie powinno trwać. W japońskim komiksie takie zabiegi stosowane są często, ale nie każdy odważyły się po nie sięgnąć ze świadomością, jak niewiele dostępnych ma paneli, by przykuć uwagę.

Strona z komiksu "Skamieniałe sny". Walka.

Satoshi Kon sprzed "Perfect Blue" - przełomowego debiutu reżyserskiego - jawi się jako człowiek kipiący od pomysłów, pochłonięty kilkoma ulubionymi wątkami fabularnymi, ale otwarty na próbowanie sił w każdym gatunku (od komedii i dramatu przez chanbara po science-fiction) i łączenie ich. Zdarzają mu się potknięcia, ale dzięki nierównością i śmiałym próbą początkującego twórcy, na którym nie ciąży żadna presja, "Skamieniałe sny" okazują się wyjątkową pozycją. Na pewno nieprzeznaczoną dla każdego (również ze względu na jakość niektórych materiałów - reprodukcji z czasopism), dla przypadkowych osób zbyt chaotyczną, ale wielbicielki/wielbiciele stylu Kona będą zachwyceni możliwością sięgnięcia do samego źródła jego unikalnej wyobraźni.


Skamieniałe sny

Tytuł oryginalny: Yume no Kaseki

Polska, 2021

Waneko

Scenariusz: Satoshi Kon

Rysunki: Satoshi Kon


Strona z komiksu "Skamieniałe sny". Mężczyzna z dzieckiem.

Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce