Po stopień najwyższy przymiotników należy sięgać w recenzji oszczędnie - nadużycie grozi zdewaluowaniem jego znaczenia, ale o "Fun Home" nie da się pisać inaczej, niż jak o jednym z najznakomitszych przykładów połączenia pamiętnika z komiksem. Bechdel zdołała odnaleźć doskonałą równowagę pomiędzy obszernymi wyznaniami tekstowymi a wzmacniającymi je lub podsuwającymi dodatkowy kontekst ilustracjami, co jest tym bardziej imponujące, że jej prace mają cartoonowy, nierealistyczny charakter.
Nie jest to oczywiście niczym nowym, poważne treści z lekkimi, kojarzącymi się z pozycjami skierowanymi do najmłodszych rysunkami to domena między innymi Daniela Clowesa czy Osamu Tezuki, ale autorkę z Pensylwanii wyróżnia introspekcyjne podejście, wytypowanie siebie samej na główną bohaterkę, bez ukrywania się pod rozrzedzonym w fikcyjnych wydarzeniach i stanach alter ego.
"Fun Home" nie jest kompletną biografią, bo pewnie okazałaby się niemniej opasłe niż kilkukrotnie przywoływane na jego stronach "W poszukiwaniu straconego czasu" Marcela Prousta. Dla czytelnika/czytelniczki będzie to rozciągnięta na kilka lat, wielowątkowa opowieść, ale po dotarciu do ostatniej strony, trudno nie odnieść wrażenia, że dla Bechdel jest to symboliczne zamknięcie trudnego rozdziału w życiu. Owianego zbyt wieloma tajemnicami, by w pełni go zrozumieć, ale po przetworzeniu na dzieło artystyczne i upublicznieniu, uwalniającego od niekończących się, dręczących analiz.
Rytm wydarzeniom nadaje relacja z ojcem, człowiekiem, o którym z jednej strony dowiadujemy się bardzo wiele, z drugiej pozostającym enigmą. Jego mania upiększania domu i podwórka określana jest jako estetyczna alchemia, a wynikająca z tego obsesja doprowadza do tego, że traktuje meble jak dzieci, dzieci jak meble. Skrajny perfekcjonizm przejawia się kredkowym terroryzmem, gdy córka dobiera do kolorowanki nie te barwy, co występujące w pierwowzorze, a relacja z żoną choć nie jest naznaczona gniewem czy niechęcią, zostaje sprowadzona do żywienie się samotnością. To najbardziej wyraziste momenty pierwszej połowy komiksu, mogłoby się wydawać, że przedstawiające portret negatywnej postaci, ale Bechdel osłabia go drobnymi przejawami sympatii, ciepłymi wspomnieniami, przypomina, że nawet w świecie komiksu pomiędzy dobrem a złem nie musi przebiegać wyraźnie wyznaczona granica.
Postać ojca staje się jeszcze ważniejsza i łatwiejsza do zrozumienia, gdy córka postanawia dokonać coming outu. Zamiast wywołać spodziewane zaskoczenie, to ona zostaje jednak zszokowana, gdy z ust rodziciela słyszy: Ja też. Wzbudza to w niej odrobinę złości - w końcu doszło w jej życiu do rewolucji, a na nikim nie robi to wrażenia - ale jednocześnie całkowicie przebudowuje relację z tatą, od którego niegdyś za wszelką cenę chciała się odróżnić (przeciwstawiając praktyczność dbałości o utrzymywanie pozorów), a teraz próbuje odnaleźć pomiędzy nimi jak najwięcej punktów wspólnych.
Więź córki z ojcem i ich skrajnie odmienne podejście do własnej seksualności (on żyje w ukryciu, ona nie zamierza ulegać presji tej części społeczeństwa, która popada w obłęd na samą myśl o istnieniu osób homoseksualnych) to fundament "Fun Home", ale nie jedyny jego wątek. Bechdel poświęca dużo miejsca na opisanie zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych; na wspominanie zabaw w tytułowym fun housie (co jest skrótem od funeral home - zakładu pogrzebowego stanowiącego rodzinny biznes); wspomina babcię opowiadającą historyjki z dreszczykiem; w stylu wzbudzającym skojarzenia z Wandą Hagedorn pozwala sobie na liczne filozoficzne czy socjologiczne nawiązania, sprytnie wprowadzając pomiędzy kadry bibliografię z polecanymi pozycjami; ukazuje polityczno-seksualne przebudzenie i śmiele opowiada o okresie dojrzewania.
Jeżeli ojciec autorki uchodził w jej oczach za estetycznego alchemika, to ona w oczach czytelniczek/czytelników może uchodzić za alchemiczkę literacką. Nie dość, że posługuje się słowem z wielką wprawą, potrafi łączyć i przeplatać wątki, to jeszcze zamiast pasującego do tej konwencji strumienia świadomości, jakimś sposobem potrafi zapanować nad emocjami, porządkuje myśli i wspomnienia w doskonale zaprojektowane, zamknięte klamrą tematyczną rozdziały. Trzeba to podkreślić podwójną linią, bo chociaż nazwiska znakomitych scenarzystów/scenarzystek komiksowych można wymieniać długo, to nieczęsto zdarza się ktoś, komu można by wyciąć dialogi i narrację, wkleić je do pliku tekstowego, a rezultat nadal pozostawiałby kolosalne wrażenie.
Nie oznacza to bynajmniej, że sfera wizualna jest podrzędna czy mniej interesująca. Bechdel wykorzystuje wiele wizualnych cytatów - pokazuje kadry z filmów i seriali (między innymi "Tego wspaniałego życia" Franka Capry czy "Ulicy Sezamkowej"), strony książek i pamiętnika, mapy czy zdjęcia. Przy tych ostatnich dodatkowo często na chwilę zmienia sposób prowadzenia linii, akcentuje niektóre elementy poprzez wierne odwzorowanie faktycznie wykonanych fotografii. Jej styl można określić kolażowym, co idealnie pasuje do kolażu wspomnień i emocji.
"Fun Home" to komiks kompletny, jeden z tych, które można podsunąć jako kontrargument, gdy na przykład Bill Maher wypowiada słowa: Kultura, której wydaje się, że komiksy są głęboką zadumą na temat kondycji człowieka to głupia kultura. Alison Bechdel zdołała stworzyć wzruszającą rodzinną powieść subtelnie poruszającą aktualne, ważne tematy społeczno-polityczne i jednocześnie oprawiła ją w interesującą od strony artystycznej, prostą formę. Choćby z całych sił unikać "wielkich słów", nie da się o "Fun Home" nie napisać, że jest pozycją wybitną, kanonem w komiksowym medium i tytułem, którego nie wypada nie znać.
Fun Home
Polska, 2021
Timof Comics
Scenariusz: Alison Bechdel
Rysunki: Alison Bechdel