Rick Remender nie roztrwonił zaangażowania czytelników i czytelniczek, którym losy córki i ojca żyjących na marginesie społeczeństwa, stawiających wolność ponad wygodę i ponoszących tego konsekwencje stały się bliskie. Więź Glory i Reda nadal jest silna, czasami gonitwa z czasem o życie chorego ojca przybiera aż do przesady dramatyczny bieg, kiedy indziej jego chwilowe przebudzenia działają na zasadzie deus ex machina, ale po osadzeniu w konwencji hitu z wypożyczalń kaset wideo, nie tylko nie trąci od tak konstruowanej relacji kiczem, ale nawet potrafi szczerze wzruszyć.
Tom wcześniej scenariusz grawitował w kierunku wielowątkowych, zawiłych kryminałów w stylu braci Coen czy Guya Ritchiego i da się to nadal wyczuć w dialogach wprost wyciągniętych z kina eksploatacji z lat 70., ale wzbogaconego o dystans i świadomość swojego umiejscowienia w popkulturze. Dwa początkowe rozdziały tego tomu mają zbliżony charakter - ich bohaterami są postacie z galerii osobliwości (od gangsterów-luchadorów przez uśmiercającego ciekłym azotem mizofoba po lidera handlarzy organów, który sam czeka na przeszczep odpowiedniego... penisa), zdrady i zwroty akcji przeplatają się z wynoszonymi do rangi świętości wartościami rodzinnymi, a dziwaczne poczucie humoru ujawnia się przede wszystkim w niedorzecznych scenach erotycznych. Cała ta mozolnie budowana konstrukcja zostaje jednak zburzona chwilę później i chociaż jest to zaskakująca zmiana tonu, trudno mieć pretensje, gdy dostajemy jedną z najlepszych scen pościgu w historii komiksu.
Konkurencja na papierze nie jest może tak wymagająca, jak ekranowa (niezłe sceny tego rodzaju można zobaczyć w "Ghost Riderze" Tradda Moore'a, w pierwszym tomie "Deadly Class" czy w "Tokyo Ghost" i - co ciekawe - do dwóch ostatnich Remender także napisał scenariusze), ale i tak została całkowicie zdeklasowana. Liczba pojazdów, sceneria i brak poszanowania dla praw fizyki z jednej strony wzbudzają skojarzenia z "Mad Max: Na drodze gniewu", z drugiej z "Szybkimi i wściekłymi 6" (czyli tą częścią serii, która już zahacza o nonsens, ale jeszcze nie przeskakuje rekina), a z jeszcze innej z grami wideo typu vehicular combat, zwłaszcza z "Vigilante 8", w którym czuć podobny, pustynny klimat lat 70.
Dwie trzecie tomu to niemalże non stop akcja, nie ma ani jednej strony, która pozwoliłaby złapać oddech albo na chwilę odłożyć komiks i zrobić sobie przerwę. Dochodzi do tak absurdalnych momentów, jak pościg za pomocą maszyny gabarytami przewyższającej BiełAZ 75710, czyli największe wozidło na świecie; jak wycinanie organów przeprowadzane w jednym z pojazdów w trakcie gonitwy; jak wylew szamba na maskę pojazdu przeciwnika albo jak zamrożenie kół ciężarówki wiązką wystrzeloną z pokładu helikoptera... Vin Diesel z ekipą powinni zgłębić przynajmniej te kilka rozdziałów - znajdą tutaj mnóstwo inspiracji do kolejnych części swojego wysokobudżetowego filmu klasy B, a Bengal za tak dynamiczne, sprawiające wrażenie niemal ruchomych ilustracje z miejsca powinien zostać zatrudniony jako storyboardzista.
Za największy minus drugiego tomu można uznać to, że jest zarazem ostatnim (choć furtka została na tyle szeroko otwarta, że powrót wymaga jedynie woli autora i zainteresowania odbiorców). Dla tego jednego pościgu bezdyskusyjnie warto po niego sięgnąć, ale zaraz po nim następuje łzawe, trochę zbyt ponaglane pożegnanie, co pozostawia wrażenie, jakby Remender nagle stracił zainteresowanie własną historią i postanowił ją porzucić. W lekturze może to nie przeszkadza, ale aż chciałoby się jeszcze do tego świata powrócić. Remender powróci natomiast już niedługo - wydawnictwo Non Stop Comics (które szczególnie upodobało sobie jego twórczość) na 2022 rok zapowiedziało premierę najnowszego komiksu autora między innymi "Głębi", "Fear Agent" czy "Black Science" - zgarniającego znakomite recenzje "The Scumbag".
Death or Glory
Polska, 2021
Non Stop Comics
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Bengal